V/H/S/Beyond (2024) recenzja

V/H/S/Beyond (2024) recenzja

23 grudnia 2024 Wyłącz przez Łukasz Karaś
Ocena: 7/10
Tagi: antologia horroru, body horror, horrory gore, horrory o obcych, horrory o zombie, horrory paradokumentalne, science fiction, Splat film festival

VHS Beyond to jedna z najlepszych jeśli nie najlepsza część serii. W dodatku tym razem cała jest w klimatach science fiction, więc to dodatkowy powód, żeby rzucić na niego okiem.

Recenzję VHS Beyond obejrzysz także na Youtube:

 

Przypomnijmy, że serii VHS to antologia paradokumentów. Antologia, czyli, że każda część składa się z 4-5 krótszych, powiązanych tematycznie historii. Wszystkie rzecz jasna jak to w paradokumentach bywa kręcone są kamerami z ręki, a każdy epizod nakręcony jest przez innego twórcę. Serię zapoczątkowało VHS w 2012 roku, który doczekał się trzech sequeli. Kolejne części łączył rok, w którym rozgrywały się kolejne segmenty. I tak dostaliśmy VHS 94, VHS 85 i VHS 99.

Tym razem twórcy zmienili taktykę i w VHS Beyond wszystkie epizody łączy tematyka science fiction. Jak to zwykle w tej serii bywa wszystkie segmenty połączone są jednym, który przewija się pomiędzy pozostałymi.

Tym razem jest to film dokumentalny, w którym prowadzący opowiada o taśmach VHS kupionych na pchlim targu, które zawierają nagrany dowód na istnienie kosmitów. Taśmy bowiem zawierają nagrania chińskiego imigranta mieszkającego w wielkim wiktoriańskim domu, który nawiedzany jest przez obcą formę życia.

Epizod ten wyreżyserował niejaki Jay Cheel. Nie widziałem żadnego jego filmu, ale z jego filmografii zainteresował mnie dokument How to Build a Time Machine o gościu, który przez 13 lat budował pełnowymiarową replikę maszyny czasu z klasyka z 1960 roku. Trzeba będzie sprawdzić. Epizod ten stylizowany jest na dokument rodem z Discovery Channel.

Gadające głowy debatujące o UFO, o możliwości istnienia obcej inteligencji w kosmosie, poprzetykane archiwalnymi nagraniami, wywiadami np. z twórcami efektów specjalnych, a w końcu wyrywkami z taśm VHS rzekomo prezentujących obcych.

Tempo segmentu jest równe, a końcówka całkiem przerażająca. Nigdy nie byłem fanem tych przeplatających się epizodów, ale ten akurat mnie zaciekawił. Z chęcią zobaczyłbym pełny metraż na jakimś Netflixie.

Pierwszy pełnoprawny epizod od razu jest z grubej rury. Oddział policji wybiera się na odosobnioną farmę, gdzie jak sądzi znajdzie porwane dzieci. Na miejscuu atakuje ich chmara zombie.

Ten epizod wyreżyserował Jordan Downey, gość od ThanksKilling o zabójczym indyku, pięćdziesiątej części Critterów i doskonałegi horroru fantasy Łowca głów.

Bez zbędnego gadania jesteśmy wprowadzeni w klimat porwań małych dzieci w mieście, by zaraz potem oddział policji wszystko filmujący przez policyjne kamery ładował się do wielkiego, starego domu. Tam szybko zostają zaatakowani przez zombiepodobne stworzenia.

Mamy tu istną masakrę z masą scen niczym z Dooma. Zombiaki są eliminowane z pistoletów, karabinów i szotgunów, a w pewnym momencie w ruch idzie nawet piła mechaniczna. A chyba nie muszę mówić jaki takowa robi rozpierdol. Łby, flaki i kończyny latają dosłownie wszędzie.

Do tego epizod ma niezły klimacik. Wielkie, ciemne domostwo. Z każdego zakamarka może wypełznąć jakieś plugastwo, a do tego wątek okultystyczny, no bo wiecie. Ktoś porywał te dzieci z jakiegoś powodu.

A gdzie tu science fiction? O tym będziecie musieli przekonać się sami. Według mnie najlepszy epizod.

Kolejna historia rozgrywa się w Indiach i opowiada o dwójce reporterów, którzy chcą zrobić zdjęcia gwieździe filmowej zwanej Dream Girl, która tak się składa, że akurat w pobliżu nagrywa najnowszy film. Jeden z nich zaczaja się w jej garderobie, gdzie widzi coś, czego nie powinien był widzieć.

Ten epizod wyreżyserował indyjski reżyser krótkometrażówek Virat Pal.

Możemy w nim zobaczyć w jaki sposób kręcone są te wszystkie kiczowate sceny taneczne w produkcjach bollywood. Nagle jednak plan zdjęciowy zamienia się w istną masakrę pełną wyrwanych kończyn i spalonych twarzy. Kim okazuje się Dream Girl? Czy to faktycznie czarownica, która sławę zyskała za pomocą magii jak sądzą bohaterowie opowieści?

Jeśli ktoś nie lubi taneczno-muzycznych wstawek i tak powinien czuć się zadowolony, bo jakość wykonania jest całkiem zadowalająca.

Umowne jest natomiast stosowanie techniki found footage, bo w pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać kto i po co miałby to nagrywać.

Moim zdaniem najmniej ciekawy epizod, ale ze względu na to, że ma najmniej fabuły. Natomiast sam pomysł i wykonanie całkiem w porządku.

W kolejnym segmencie obserwujemy grupę znajomych, którzy wybrali się niewielkim samolotem, aby skakać ze spadochronem. Wtem dostrzegają statek kosmiczny, o który się rozbijają. A to dopiero początek ich problemów.

Ten segment wyreżyserował Justin Martinez, który brał już udział w pierwszej części serii V/H/S, a także nakręcił niezłą antologię Droga na południe.

Odcinek całkiem intrygujący, w którym bohaterowie uciekają przed najeźdźcami z innego świata pośród plantacji pomarańczy.

Zobaczymy w nim kosmitów w całej okazałości w pełnym świetle, oraz kilka przyjemnych scen gore wykonanych klasycznymi metodami. Jego pierwsza połowa całkiem intrygująca. Gdy bohaterowie rozbijają się na ziemi rozpoczyna się survival horror.

Fabuły tu za dużo nie ma, ale segment jest na tyle żwawy, że ogląda się jednym tchem. Bohaterowie biegają zaszczuci między drzewami. Tu ktoś zostanie rozerwany na strzępy, tam obcy wykorzysta swoje psioniczne moce, żeby usmażyć komuś mózg. Segment ogląda się jednym tchem.

Kolejny epizod opowiada o grupie aktywistów prozwierzęcych, która napuszcza dwójkę swych agentów na psi hotel. Na miejscu dość dziwaczna właścicielka oprowadza parę po placówce co ostatecznie kończy się dla nich dość niefortunnie.

Segment wyreżyserowali Christian Long i Justine Long, choć to ten drugi jest tym bardziej znanym. Justin bowiem to aktor, który wystąpił m.in. w Tusku Kevina Smitha, a niedawno w Brabarzyńcach, czy Noża w nocnej ciszy.

Ten segment akurat nie ma nic wspólnego z science fiction, ale przez wielu uważany jest za ten najlepszy.

Epizod zawiera sporo czarnego humoru, a w pewnym momencie zamienia się w body horror z krwi i kości. Pojawiają się tu ponownie przerysowane sceny gore, a końcówka przysporzyła o salwy śmiechu. Lekki, zabawny, ale też mocno niepokojący.

Justin Long sporo, co prawda sporo podpatrzył od Kevina Smitha, ale epizod podał w autorskim sosie.

Ostatni segment opowiada historię pewnej dziewczyny, która kręci amatorski materiał o UFO na pustynnie Mojave. W pewnym momencie dostrzega nieopodal statek obcych, na który postanawia sie dostać. Będzie to jej ostatnia wyprawa.

Do tej opowieści scenariusz napisał Mike Flanagan znany z Nocnej mszy, czy Nawiedzonego domu na wzgórzu, a wyreżyserowała go jego żona Kate Siegel, aktorka która wystąpiła w niezłym home invasion Hush. Przez wielu epizod uważany za najsłabszy, ale mi się tam podobał.

Jak często bowiem możemy odwiedzić wnętrze statku obcych i poznać ich kosmiczne technologie. Segment ma raczej niewielki ładunek grozy, choć pod koniec zmienia się w obleśny body horror rodem z twórczości Lovecrafta. Szkoda tylko, że niewiele widać, bo obraz jest tak zniekształcony i przepuszczony przez filtry, że czasem trzeba się raczej domyślać na co patrzymy.

Ja rozumiem, że w ten sposób ukryto niski budżet, ale nieco chyba przesadzono. Mimo wszystko eksperyment ciekawy i intrygujący. A jakie jest Twoje zdanie?

Podsumowując uważam, że VHS Beyond to jedna z lepszych części w serii. Każda opowiedziana historia jest ciekawa i nieźle wykonana. Każda intryguje, pokazuje tematykę science fiction od innej strony.

 

Zobacz również