“Nóż w nocnej ciszy” – recenzja świątecznego slashera

“Nóż w nocnej ciszy” – recenzja świątecznego slashera

7 grudnia 2023 Wyłącz przez Skaras
Tagi: horrorowe porażki, slashery

Reżyseria: Tyler MacIntyre
Kraj produkcji: UK, USA, Kanada

Slashery świąteczne to już osobny podsgatunek horroru. Mieliśmy “Czarne święta”, “Ściętą noc”, czy “Cichą noc, śmierci noc”, a teraz to grono zasilił “Nóż w nocnej ciszy”.

Recenzję obejrzysz także na youtube:

Film opowiada o małym miasteczku Angel Falls, w którym zamaskowany zabójca dokonuje rzezi. Nastoletniej Winnie Carruthers udaje się zabić napastnika jednak przez wypowiedziane przez nią życzenie, które się spełnia trafia do równoległej rzeczywistości, w której nigdy nie istniała, a co za tym idzie nie mogła pokonać zabójcy. Winnie wraz z nowymi sojusznikami musi znów powstrzymać falę morderstw.

“Nóż w nocnej ciszy” to świąteczny slasher nakręcony przez Tylera MacIntyre’a, reżysera całkiem udanego pastiszu na slashery “Tragedy Girls”, do scenarusza Michaela Kennedy’ego odpowiedzialnego za “Piękną i rzeźnika”.

“Nóż w nocnej ciszy” to slasher wychodzący z absurdalnego pomysłu alternatywnej rzeczywistości, podobnie jak to miało miejsce w niedawnym slasherze o podróżach w czasie “Zatrzymać morderstwo”. Pomysł nawet oryginalny, ale sam pomysł to za mało.

Film skupia się na dość żenujących dialogach, kiedy to Winnie musi przekonać starych znajomych w nowej rzeczywistości kim jest i skąd przybyła. Od czasu do czasu pojawi się zabójca, który będzie mordował bohaterów.

Zabójca wygląda całkiem ciekawie i oryginalnie ubrany w całkowicie biały strój aniołka z białą maską na twarzy. Jednak killerowi brak ciekawego backgroundu i charakteru, żeby widz mógł go polubić, lub nienawidzieć. Gawiedź eliminowana jest zarówno przy pomocy ostrego noża, siekiery jak i elementów świątecznej dekoracji. Z początku morderstwa są nawet całkiem krwawe, ale potem film spuszcza z tonu i kolejne wyczyny antagonisty pozostawiają uczucie niedosytu.

“Noż w nocnej ciszy” reklamowany jest jako komedia, ale to chyba tylko przez dość luźną atmosferę, bo nie wyłapałem tu ani jednego żartu słownego, czy sytuacyjnego, chyba że te były tak nieśmieszne, że przeleciały gdzieś obok mnie.

Dodajmy do tego sporo głupkowatych scen, niedoróbki techniczne, nielogiczności i całkowite pozbawienie jaj, otrzymamy wtedy film miałki, bez pazura, zrobiony na odwal się. Co prawda występuje tu twist fabularny jeśli chodzi o tożsamość mordercy, ale jest to raczej twist, który ni ziębi, ni grzeje.

Bohaterowie są mało sympatyczni i nieciekawi z Winnie Carruthers, główną bohaterką na czele. Najbardziej wyrazisty jest główny antagonista Henry Waters odgrywany przez Justina Longa znanego zw “Smakosza”, “Kła”, czy niedawnego “Barbarzyńcy”, ale ciężko go polubić. Jedyną osobą wzbudzającą sympatię jest Bernie, która pomaga Winnie pokonać zabójcę.

Mam też smutną wiadomość dla rodziców głównej bohaterki: ich dzieci z pewnością nie przedłużą rodu Carruthersów. Zamiast upychać homoseksualistów w każdym nieistotnym rogu skupiłbym się raczej na odkrywaniu tożsamości seksualnej głównej bohaterki, co byłoby ciekawsze i bardziej realistyczne aniżeli brat-gej i ciotka-lesbijka, których wątki nic nie wnoszą fo fabuły. Niestety wątek ten spłycono i zmarginalizowano.

Największy atut filmu to jego polski tytuł nawiązujący zarówno do popularnej kolędy jak i slashera, który robi to w podobny sposób, co oryginalny tytuł przerabający tytuł filmu “It’s Wonderful Life” z 1946 roku.

Ode mnie film dostaje 3/10

Dajcie kciuka w górę jeśli recenzja była przydatna i format Wam się podoba. Strzała.

Opublikowano: 7 grudnia 2023

Zobacz również