Ikony horroru: Nicolas Cage
7 stycznia 2020Amerykański aktor urodzony w 1964 roku. Jego prawdziwe nazwisko to Nicolas Kim Coppola, a pseudonim Cage przyjął po jednym z bohaterów Marvela Luku Cage’u. Jego stryjek to sławny reżyser Francis Ford Coppola. Co prawda jest to aktor wszechstronny i na pierwszy rzut oka nie kojarzy się z horrorem, ale kilka tytułów, w których zagrał (a zwłaszcza jego ostatnie role) spowodowały, że z chęcią dodaję go do Ikon Horrorów.
Pierwszym horrorem Cage’a był “Pocałunek wampira” z 1988 roku, w którym zagrał popadającego w obłęd faceta, który wierzy, że jest wampirem. Mimo, że film był finansową klapą to rola Cage’a weszła na stałe do popkultury. W kolejnym horrorze zagrał dopiero 17 lat później, a był to niesławny remake “Kultu” z 1973 roku. W nim Cage wciela się w detektywa, który przybywa na małą wyspę, aby prowadzić śledztwo w sprawie zaginięcia małej dziewczynki. Film był klapą, scenariusz leżał na całej linii, a aktorstwo Cage’a… Powiedzmy, że mocno odstawało od poziomu jaki pokazał Edward Woodward w oryginale. Kolejną klapą z Nicolasem była ekranizacja komiksu “Ghost Rider” (2007) i jego sequel (2011), w którym gra przeklętego motocyklistę-superbohatera z płonącą czaszką zamiast głowy. Zagrał również Fu Manchu w fake trailerze “Werewolf women of the SS” (2007) Roba Zombiego. Jego kolejne podejście do horroru to miałkie “Pay the Ghost” (2015), która była słabą opowieścią o duchach. W 2017 zagrał jeszcze w komediohorrorze “Mom and Dad” razem z Selmą Blair opowiadającym o tajemniczej histerii ogarniającej rodziców, którzy zaczynają atakować własne dzieci. Film zgarnął raczej pozytywne oceny.
Jak widać Cage nie miał szczęścia do horrorów, ale wszystko zmieniło się w 2018 roku za sprawą reżysera Panosa Cosmatosa, który obsadził go w swoich już kultowym “Mandy”. Nicolas Cage gra tutaj partnera kobiety, która zostaje brutalnie zamordowana przez tajemniczą demoniczną sektę. Cage przeszedł sam siebie, zagrał brawurowo, w sposób maksymalnie przegięty i przeszarżowany, ale idealnie pasujący do atmosfery sennego koszmaru jaką kreował Cosmatos. Film na festiwalach filmowych z miejsca stał się hitem i zyskał ogromną rzeszę fanów i to właśnie dzięki “Mandy” Nicolas Cage będzie się już zawsze kojarzył z (dobrym) kinem grozy klasy B.
Warto zaznaczyć, że Cage zagrał jeszcze jedną rolę w horrorze, w sposób zbliżony (acz jednak bardziej stonowany), co w “Mandy”. Chodzi o “Color Out of Space” (2019), czyli ekranizację prozy H. P. Lovecrafta, w którym wcielił się w ojca rodziny, która zostaje wystawiona na zgubny wpływ meteorytu.
Co przyniosą jego kolejne role w horrorach czas pokaże. Póki co zapowiedziane są “Prisoners of the Ghostland” w reżyserii Siona Sono (“Klub samobójców”), oraz “Wally’s Wonderland” spod ręki zupełnie mi nieznanego Kevina Lewisa.