Najlepsze horrory na HBO MAX | TOP 10

Najlepsze horrory na HBO MAX | TOP 10

2 czerwca 2023 Wyłącz przez Skaras
Tagi: najlepsze horrory

Zapraszam do zestawienia, w którym prezentuję 10 najlepszych horrorów na platformie HBO Max. Starałem się, aby wybrane filmy były mniej znane, różnorodne, więc każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Najlepsze horrory na HBO MAX obejrzysz także na Youtube:

Przejęcie sygnału

Lata 90te. Wideoarchiwista James dygitalizując stare programy telewizyjne trafia na tajemnicze nagrania wstawione do ramówki przez hakerów. Zaczyna mieć na ich punkcie obsesję i wszczyna swoje prywatne śledztwo.

Film skupia się na Jamesie, który analizuje niepokojące nagrania wierząc, że twórcy ukryli we wstawkach jakiś przekaz. Łączy on pojawienie się nagrań z zaginięciami kobiet, w tym swojej własnej żony. Spotyka się z różnymi ludźmi, którzy mają jakieś informacje o nagraniach, podąża od punktu do punktu jak po nitce do kłębka, aby wyjaśnić tajemnicę sprzed lat.

“Przejęcie sygnału” co prawda nie straszy, ale ma niepokojący klimat, a im dalej w las tym bardziej czuć, że wydarzy się coś nieuniknionego. Widz razem z bohaterem podąża po nitce do kłębka popadając w coraz większe szaleństwo. W pewnym momencie trudno jest odróżnić rzeczywistość, oraz sennego koszmaru.

Nie oddychaj

Trójka przestępców włamuje się do domu na odludziu, w którym mieszka niewidomy weteran z Iraku. Z pozoru łatwy zarobek przeradza się w grę o przetrwanie.

“Nie oddychaj” to film, który odwraca konwencję home invasion. Zazwyczaj to włamywacze stanowią źródło grozy i zagrożenia dla osób przebywających w budynku. Tym razem to jednak intruzi muszą się mieć na baczności, gdyż niewidomy właściciel domu to prawdziwa maszynka do zabijania.

Dzięki osadzeniu akcji w ciasnym labiryncie korytarzy domostwa, oraz faktu, że w pewnym momencie gaśnie światło, a więc bohaterowie jak i widz nie wiedzą, co czai się za najbliższym rogiem film trzyma w napięciu i niejednokrotnie podniesie ciśnienie.

“Nie oddychaj” jest naturalistycznie nakręcony, piekielnie dobrze zagrany przez Stephena Langa w roli ślepca, który jest postacią wielowymiarową i kilkukrotnie zaskoczy zwrotami akcji.

Cenzorka

Enid w młodości straciła siostrę, ale nie pamięta jak do tego doszło. Obecnie jest cenzorką horrorów. Decyduje, czy filmy dopuścić do dystrybucji, a jeśli tak to w jakiej formie. Pewnego dnia wydaje jej się, że natrafia na ślad swojej siostry.

“Cenzorka” to hołd dla horrorów z lat 70-80tych, które dystrybuowane były na kasetach VHS, często w podziemnym obiegu, gdyż władze wielu krajów ich zakazywały ze względu na brutalność, czy kontrowersyjne treści. O takich filmach “Cenzorka” właśnie opowiada.

Enid wszczyna swoje prywatne śledztwo, które ma na celu odnalezienie siostry. Wkrótce kobieta zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością. Widz nie wie, co tutaj jest jawą, co snem, a co seansem zakazanego filmu, który Enid ogląda.

“Cenzorka” to ładnie nakręcone stonowane kino które wciąga i hipnotyzuje atmosferą. Świetnie zagrane z dobrze dobraną obsadą. Wymagające, ale i satysfakcjonujące.

Pomiot

The brood

Frank odnajduje na ciele swojej córki siniaki. Za pobicie oskarża swoją żonę Nolę przebywającą w klinice medycyny alternatywnej. Frank próbuje zdobyć dowody na maltretowanie swej córki przez matkę. Wkrótce zaczynają ginąć osoby, które wzbudzają w Noli agresję.

“Pomiot” to wczesnym film Davida Cronenberga, mistrza horroru cielesnego. Za punkt wyjścia obiera psychoanalizę i body horror, aby ostatecznie przejść do krwawego slashera.

Bowiem matka za pomocą nowych, niespotykanych organów rodzi dzieci-mutantów, którzy na jej polecenie mordują wskazane osoby.

“Pomiot” bywa odpychający, np. w scenie gdy Nola rodzi pierwsze dziecko. Bywa nostalgicznie kiczowaty, gdyż maski dzieci-mutantów trącą na kilometr gumą. Ale przede wszystkim jest wciągającym, nastrojowym horrorem mieszającym się z dramatem rodzinnym.

183 metry strachu

Nancy wybiera się na odludną plażę w Meksyku, aby poserfować. W wodzie zostaje zaatakowana przez rekina, a schronienie znajduje na małej, samotnej skale 183 metry od lądu. Kobieta będzie musiała wykazać spryt i odwagę, by pokonać ludojada.

“183 metry strachu” to połączenie kina przetrwania z animal attack. Od pierwszych minut widz kibicuje dzielnej bohaterce, która samotnie musi się zmierzyć z wielkim rekinem. Napicie wciąż jest podbijane, gdyż wkrótce ma nadejść przypływ i małe schronienie bohaterki zniknie pod wodą tak jak i szanse na ratunek.

Fabuła filmu jest bardzo prosta, ilość bohaterów mocno ograniczona, a całość rozgrywa się w jednym miejscu i czasie. Ale mocnych wrażeń tu nie zabraknie, a piękne zdjęcia, krwiożercze zwierzę, oraz główna bohaterka powodują, że ciężko od niego oderwać oczy.

Wcielenie

Madison, młoda kobieta zaczyna doświadczać wizji, w których brutalny morderca zabija mieszkańców miasta. Okazuje się, że morderstwa nie są jedynie majakami, a są dokonywane w rzeczywistości. Wkrótce wychodzi na jaw jaka mroczna tajemnica łączy kobietę z zabójcą.

“Wcielenie” to przewrotny horror w reżyserii Jamesa Wana, twórcy “Obecności” i “Naznaczonego”. Tym razem twórca uderza w inne tony nie tworząc opowieści o duchach, a film o tajemniczym mordercy, którego tożsamość jest największą zagadką i clue filmu.

W połowie “Wcielenia” następuje zaskakujący zwrot akcji i film przemienia się w bezkompromisowe kino gore pełne przerysowanych efektów specjalnych i gumowych potworów rodem z filmów z lat 80tych.

“Wcielenie” jest świetnie nakręcone przewrotne kino, które nie traktuje się do końca na poważnie.

Goście

Duńskie małżeństwo z małą córką przyjeżdża na weekend do poznanego na wakacjach holenderskiego małżeństwa wychowującego niemego syna. Początkowo idylliczny nastrój psuje się, gdy zachowanie holendrów zaczyna irytować przybyłych.

“Goście” to holendersko-duński horror najbardziej przypominający pamiętne “Funny Games”. Jest to horror psychologiczny. Brak tu żwawego tempa, czy jump scares. Jednak atmosfera gęstnieje z minuty na minutę, by w niektórych momentach można ją ciąż nożem. W tym filmie ważniejsza jest gra psychologiczna tocząca się między dorosłymi niż straszenie potworami z szafy. Napięcie jakie powstaje między małżeństwami zwiastuje coś złowrogiego. Całość wieńczy mocny finał, nie odkrywający jednak wszystkich kart tajemnicy.

Film jest doskonale zagrany, pięknie nakręcony, pełny powolnej pracy kamery i pieczołowicie dobranych kadrów, oraz zilustrowany operową muzyką. Obraz wciąga, hipnotyzuje i długo nie pozwala o sobie zapomnieć.

Martwe Zło

Grupa znajomych jedzie do domku w lesie, aby przypilnować ich uzależnioną od narkotyków koleżankę. Na miejscu odnajdują tajemniczą księgę za pomocą, której uwalniają demony, które ich opętują. Rozpoczyna się walka o przetrwanie z siłami ciemności.

“Martwe Zło” z 2013 roku to remake klasycznego horroru z 1981 roku. Z jednej strony dość wiernie odtworzono fabułę przenosząc ją jednocześnie do czasów współczesnych, z drugiej zachowano mroczny klimat beznadziejności, gdy bohaterowie muszą zmierzyć się z nieznanym złem.

Film jest bardzo krwawy. Kończyny są tu odcinane, a ciała maltretowane. Dzieje się dużo, nie ma chwili przestoju w akcji, ale film nie epatuje też zbyt dużą ilością jump scares. Film jest dobrze nakręcony, w pamięć zapada kilka scen, głównie okaleczania ciał. Trzyma w napięciu, kilkukrotnie zaskakuje, nieźle łączy grozę z krwawą jatką.

X

Teksas, rok 1979. Szóstka filmowców wybiera się na wynajętą farmę na odludziu, aby nakręcić film porno. Na miejscu wita ich niespecjalnie przychylny staruszek mieszkający z żoną. Ekipa rozpoczyna zdjęcia do filmu co rozpala dawno zatarte wspomnienia we właścicielach posesji.

“X” to hołd dla “Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”. Przez większość filmu jesteśmy raczeni dniem z życia ekipy kręcącej pornosa, ale co jakiś czas reżyser nam przypomina, że oglądamy horror i coś złowrogiego się tu wydarzy. Trzeci akt filmu to już klasyczna masakra z pruciem flaków i hektolitrami krwi.

Film jest pierwszorzędnie nakręcony, wybornie zagrany szczególnie przez Mię Goth w podwójnej roli, wciąga opowiadaną historią, by pod koniec potrząsnąć widzem spektaklem gore. Co prawda horror wkrada się tu dość późno, ale wytrwały widz zostanie nagrodzony z nawiązką.

Virus-32

Iris jest pracownicą ochrony w dużym sportowym ośrodku. Nie mogąc zostawić córki bez opieki postanawia zabrać ją na nocną zmianę. Wtem w miasteczku wybucha epidemia wirusa, który zmienia ludzi w ogarnięte szałem zabijania bestie. Rozpoczyna się gra o przetrwanie.

Mimo, że “Virus-32” miał niewielki budżet reżyser sprytnie go zamaskował szybkim montażem i operowaniem ciemnością.

Matka z córką zostają odcięte w wielkim ośrodku pełnym klaustrofobicznych korytarzy, mrocznych pomieszczeń, sal gimnastycznych i basenów olimpijskich, gdzie za każdym rogiem w ciemności mogą kryć się grasujące bestie. I robi to robotę.

Iris będzie musiała zadbać nie tylko o swoje życie, ale także o córkę, a zakażeni to nie jedyne niebezpieczeństwa jakie na nie czekają.

Film to w zasadzie jedynie gra w kotka i myszkę w ośrodku sportowym, ale jest na tyle żwawy, że tak prosta fabuła wciąga, a momenty stonowane często bywają poprzecinane podnoszącymi ciśnienie żwawszymi partiami szaleńczej ucieczki przed zagrożeniem.

“Virus-32” jest dobrze zagrany, nieźle zrealizowany, trzyma w napięciu. Przekonajcie się sami, czemu wirus ten nazwano 32.

Zobacz również