
Wojna o przetrwanie (2025) – recenzja – Park Jurajski w Wietnamie
24 listopada 2025Tagi: horrory wojenne, monster movie
Reżyseria: Luke Sparke
Kraj produkcji: Australia
1968 rok, wojna w Wietnamie. Grupa komandosów zostaje wysłana wgłąb dżungli, aby odnaleźć zaginiony pluton Zielonych Beretów. Nie miejscu atakują ich mięsożerne potwory, a ich obecność wiąże się z działaniami radzieckich naukowców.
Primitive War (bądź po polsku Wojna o przetrwanie) to film, który był reklamowany jako połączenie horroru wojennego z kinem o dinozaurach. Nie do końca to prawda, gdyż z horrorem nie ma on w sumie wiele wspólnych punktów. To po prostu kino akcji w stylu Parku Jurajskiego tyle, że z dinozaurami naparzają się żołnierze.
Po tej produkcji spodziewałem się niskiego budżetu a’la Orang Ikan z tego roku, a otrzymałem porządnie nakręcony film mainstreamowy ze świetnie wyglądającymi gadami zrealizowanymi jak podejrzewam w całości przy pomocy CGI (ale dobrego), zbudowanymi wioskami, masą sprzętu wojskowego. No nie ma się do czego przyczepić.
Szkoda tylko, że wraz z porządną realizacją nie idzie dobry scenariusz. Żołnierze biegają po dżungli i ciągle strzelają do polujących na nich dinozaurów. No i z tych potyczek zupełnie nic nie wynika. Magazynki się nigdy nie kończą, mała gady giną setkami, na dużych taka broń nie robi żadnego wrażenia. I przez to szybko zaczyna wiać nudą, a wydaje mi się, że na tych starciach oparto cały film. Co prawda w drugiej połowie dochodzi nieco więcej fabuły, ale jakby ją pisał trzynastolatek na kolanie.
Wojna o przetrwanie to niestety zawód. Skoro miał być to horror można było się pokusić o jakieś dawkowanie napięcia, czy utrzymywanie klimatu zagrożenia (bądź niedopowiedzenia jak w zeszłorocznym Loop Track). Wykonanie jest porządne, goru nieco dostaniemy, ale co z tego jak fabuła nie angażuje, a sam film trwa przecież ponad 130 minut.



