Voces (2020)

Voces (2020)

22 grudnia 2020 Wyłącz przez Skaras
Tagi: horrory o duchach

Reżyseria: Ángel Gómez Hernández
Kraj: Hiszpania

Recenzję Voces zobaczysz także na YouTube

Małżeństwo z małym synem wprowadza się do wielkiego, starego domostwa na odludziu, by je odremontować i sprzedać z zyskiem. Wkrótce po przeprowadzce ich syn zaczyna słyszeć dziwne głosy. Rodzice mu nie wierzą jednak, gdy sami zaczynają doświadczać czyjejś obecności postanawiają sprowadzić eksperta od rejestrowania obecności duchów.

“Voces” to bardzo sztampowa produkcja o nawiedzonym domu. Reżyser (który nota bene jest debiutantem) zagrywa nam tu stare jak świat motywy, czyli tajemnicze głosy w krótkofalówce, szepty gdzieś w mroku, widomowe sylwetki pojawiające się za bohaterami. Jest po prostu do bólu sztampowo i bez klimatu. Jeśli widzieliście choć kilka haunted house movies to nie zaskoczy Was tu zbyt wiele.

Sam motyw z ekspertem do spraw paranormalnych (tutaj jest to starszy człowiek od Electronic Vioce Phenomena, oraz jego córka) pomagający bohaterom w rozwiązaniu zagadki to również stary numer, co by wymienić chociażby “Poltergeista” Tobe’a Hoopera.

Są jednak tutaj trzy motywy, które mi się podobały i tylko ich obecność sprawia, że ten film nie ląduje w półce z etykietką “absolutnie nie tykać”. Szczegółów nie będę zdradzać, aby nie robić spoilerów, ale powiem, że dotyczą one członków rodziny. Zazwyczaj w takich filmach rodzina ostatecznie zwalcza zło, aby móc prowadzić długie i szczęśliwe życie. No, nie tutaj. Muszę powiedzieć, że te punkty fabularne mnie miło zaskoczyły i były pewnym powiewem świeżości.

Film niestety nie posiada żadnego klimatu, a to zbrodnia w przypadku horroru o duchach. Jedyne, czym “Voces” stara się straszyć to jump scary, których tu całkiem sporo, ale nie robią żadnego wrażenia. Wiecie, te ograne motywy, gdy ktoś idzie przez ciemny korytarz, muzyka cichnie i aż jesteśmy pewni, że zaraz coś wyskoczy z mroku. Albo, gdy bohaterka zagląda pod łóżko i pod nim, co prawda nic się nie znajduje, ale my wiemy, że gdy podniesie głowę to coś makabrycznego się pojawi wraz z pierdolnięciem głośnej muzyki. Nie z nami te numery.

Jest tu jednak jedna jump scena, która mi się spodobała, a to ze względu na fakt iż wystąpiła w biały dzień i do tego zupełnie niespodziewanie. Gdyby cały film opierał się na tego typu bardziej pomysłowych zagraniach mogłoby coś z niego być. No, ale nie. To tylko jedna perełka na torcie z gówna.

Dużą wadą tej hiszpańskiej produkcji jest scenariusz pełen dziur i braków przyczynowo skutkowych. Mamy rodzinę w nawiedzonym domu, eksperta od EVP i jego córkę. Sztampa jak cholera. Co więcej w jednej ze scen, gdy ta córka wybiera się do miasta zostaje zaczepiona przez zakonnicę, która wydaje się wiedzieć coś o nawiedzonym domu. I wiecie co. I nic. Wątek zostaje urwany.

Największym kuriozum jest jednak geneza domu, pochodzenie duchów i powód dla którego go nawiedzają. Wszystko to nie ma żadnego znaczenia w tym filmie. Fabuła nie zmieniłaby się o jotę, gdyby to wszystko całkowicie zmienić. Dom równie dobrze mógłby stać na starym indiańskim cmentarzysku jak a “Amytyville” i nie trzeba by było nawet nanosić poprawek na skrypt. Dramat, kurwa dramat.
gh
Sam sposób pozbycia się duchów również jest zabawny (choć bardziej pasowałoby słowo biedny). Znów to sceny bez polotu, pomysłu i konsekwencji. Gdyby ten sposób zmienić na przykładowo wykąpanie domu w wodzie święconej, odprawienie jakiegoś rytuału, albo namazanie na ścianach tajnych znaków fekaliami nie miało by to żadnych konsekwencji dla historii. Wydaje mi się, że twórcy mieli pomysły na kilka scen i ogólny zarys scenariusza, ale detale nie miały dla nich znaczenia. A jak wiemy diabeł tkwi w szczegółach.

Jeszcze wspomnę tylko o technikaliach, czyli aktorstwie, pracy kamer, muzyce itd. Wszystko jest nijakie, zwyczajne i bez polotu. Niby nie ma się do czego przyczepić, ale też nie ma się nad czym rozwodzić, na czym zawiesić oka. Jest ok i tyle.

Podsumowując film jest do bólu sztampowy, dziurawy i bez pomysłu. Gdyby nie garść motywów, które miejscami wybijały go znad poziomu szamba byłby nieoglądalny. Jeśli jesteś niewymagającym widzem, albo widziałeś mało tego typu produkcji sięgnij po niego jak najbardziej. Łba ci nie urwie, ale obejrzysz bez bólu. Jeśli jednak szukasz w filmach tego czegoś, dobrej historii i nietuzinkowych rozwiązań spokojnie sobie go daruj. Ode mnie dostaje 4/10.

Zobacz również