The Cursed (2021)
4 maja 2022Reżyseria: Sean Ellis
Kraj: USA
Recenzję The Cursed obejrzysz także na youtube:
Dziś opowiem Wam o horrorze, w którym miejsce znajdą i rzeź na niewinnych, i klątwa rzucona przez cygańską wiedźmę, i krwiożercze potwory żerujące na mieszkańcach pewnej wioski. Zapraszam do recenzji The Cursed
Francja XIX wiek. Seamus, właściciel ziemski morduje grupę cyganów, którzy rozbili obóz na jego ziemi. Cygańska wiedźma przed śmiercią rzuca na jego ziemie klątwę. Wkrótce miejscowe dzieci zaczynają śnić ten sam sen, w którym pojawia się wiedźma, strach na wróble, srebrne zęby i potwór. Syn Seamusa znika, a w pobliżu zaczyna grasować rządna krwi bestia.
“The Cursed” znany także pod tytułem “Eight for Silver” co jest nawiązaniem do dziecięcej wyliczanki to amerykański kostiumowy horror o wilkołaku w reżyserii Seana Ellisa szerzej znanego z filmu “Operacja Anthropoid” opowiadającego o historycznej akcji Czeskiego ruchu oporu przygotowującego zamach na nazistowskiego protektora.
Film rozpoczyna scena, w której właściciel ziemski Seamus Laurent wraz z kilkunastoma podobnymi sobie dżentelmenami krwawo rozprawia się z taborem cyganów, który rozbił się na jak on uważa jego ziemiach, a tak naprawdę należących do nich. Szczególnie brutalnie obchodzi się ze starą cyganką i pewnym mężczyzną.
Jemu obcina dłonie i stopy, przebiera za stracha na wróble i krzyżuje na polu. Już wiemy, że straszny strach na wróble pojawi się tu nieraz. Ją chowają żywcem wraz z cygańskim amuletem – ludzką szczęką, w którą wstawiono srebrne zęby. Stara cyganka przed śmiercią przeklina ziemie Seamusa.
Niedługi czas po tym zdarzeniu na miejsce przybywa obcy mężczyzna John McBride, który jest patologiem. Jego przybycie zbiega się w czasie z zaginięciem syna Seamusa Edwarda, który to wraz z innymi dziećmi rozkopał grób cygańskiej wiedźmy, z którego ukradli amulet ze srebrnymi zębami. W wyniku tego zdarzenia Edward znika, a w okolicy zaczyna grasować krwiożercza bestia atakująca ludzi. McBride zostanie poproszony o odnalezienie syna Seamusa i pokonanie potwora.
Jak już wspominałem “The Cursed” to horror wilkołaczy, co cieczy, bo nie mamy wysypu filmów z tej tematyki. Fajne jest tutaj to, że grasująca bestia nie jest typowym przedstawiciel likatropów znanym z innych filmów. Są pewne różnice, które czynią mitologię filmu unikalną.
Najbardziej wyróżnia się tutaj wygląd wilkołaków. Nie są to pokryci sierścią wilkoludzie. Bardziej przypominają rodzaj zgarbionych, łysych potworów. Co więcej reżyser postanowił pokazać jak najmniej także przez większość czasu zobaczymy tylko ich kopyta, albo kawałek pyska, a w pełnej okazałości pojawią się dopiero w końcowych partiach filmu. Dzięki temu budowana jest atmosfera niepewności, zamiast epatowania kiczem.
Trochę szkoda, że zabójstwa są mało widowiskowe i krwawe jakby zabrakło budżetu, albo umiejętności. Co prawda krew kilka razy tryśnie i zobaczymy nawet przez chwilę pokiereszowane zwłoki, czy odcięte członki, ale to nieco za mało. Chciałoby się więcej gore i rozmachu scen morderstw.
Kolejną wadą filmu jest brak odpowiedniego klimatu zaszczucia, zagrożenia, czającego się zła. Wiecie, film rozgrywa się z jednej strony na wielu otwartych terenach jak równiny i wzgórza okalające majątek, gdzie bohaterowie tacy jak służba, czy robotnicy wystawieni są na ataki potworów. Przechadzając się po lasach i bagnach zarówno oni jak i widz powinien czuć na plecach spojrzenie niewidzialnych oczu, każdy obłok mgły powinien sugerować, że za chwilę coś nieludzkiego z niego wyskoczy.
Tu niestety tego zabrakło, więc nie ma żadnego napięcia, czy obawy o los bohaterów. “The Cursed” ogląda się nie jak horror, a przydługą baśń z repertuaru braci Grimm, podczas której ani razu nie skoczy nam ciśnienie. I wielka szkoda, bo gdyby ten błąd naprawić mógłby to być jeden z najlepszych horrorów roku.
Natomiast nakręcony jest bardzo ładnie. Od przyjemnych ujęć i pracy kamer, przez chłodną kolorystykę plenerów po których grasuje potwór, czyli lasach, bagnach i równinach wokół posiadłości Seamusa. Po realistyczne kostiumy i scenografie z epoki. Nie kłują za bardzo w oczy także efekty komputerowe, które są użyte oszczędnie, choć mogłoby się bez nich obejść.
Aktorzy również zagrali przyzwoicie, choć nie ma tu żadnych wyżyn.
W głównych rolach zobaczymy Boyda Holbrooka znanego z “Logana”, czy “Predatora” jako patologa prowadzącego śledztwo w sprawie zaginionego dziecka i bestii. Jest to postać najbardziej rozumiejąca sytuację i jedyna, która może stawić czoła wilkołakom. Kelly Reilly znana z “Eden Lake” wystąpiła jako żona Seamusa i reprezentuje tu matczyną miłość do zaginionego syna Edwarda. Natomiast Alistair Petrie znany z “Hellboya” zagrał właściciela ziemskiego Seamusa. Pomimo odpychającej zbrodni jaką dokonał na niewinnych cyganach w pewnym momencie filmu zaczynamy mu nawet współczuć.
“The Cursed” to niezły film wilkołaczy osadzony w historycznych realiach. Nieco przydługi i bez należytego klimatu, ale seansu nie żałuję. Bawiłem się nieźle. Co prawda miejscami na granicy znużenia, ale ostatecznie wyszedł obronną ręką. Choć mogło być lepiej.