
Obecność 4: Ostatnie namaszczenie (2025) – recenzja
7 października 2025Reżyseria: Michael Chaves
Kraj produkcji: USA, UK, Kanada
Ed i Lorraine Warrenowie przeszli na emeryturę. Ich dorosła już córka wychodzi za mąż. Jednak porzucona sprawa sprzed lat daje o sobie ponownie znać. A to za sprawą rodziny Smurl nawiedzanych przez zło, którego katalizatorem jest wiekowe lustro.
Michael Chaves idzie sprawdzoną drogą prezentując ostatni rozdział Obecności. Nie pokazuje nowych sztuczek, czy oryginalnych sposobów na straszenie pozostając w strefie komfortu wytyczonej przez Wana i kontynuowanej w kolejnych odsłonach.
Film jest nieco nostalgiczny. Wszak Warrenowie, którzy działali przez lata są już w podeszłym wieku, schorowani i zmęczeni walką ze złem. Przechodzą na emeryturę jednak nie dane będzie im cieszyć się ślubem córki, gdyż klątwa zwierciadła dotyka także ją. Pomóc będą próbowali zarówno starzy znajomi jak i nowi bohaterowie.
Sposoby na straszenie to ograne motywy, które w serii widzieliśmy już masę razy. Jest to połączenie widmowych postaci czających się w mroku, bardzo namacalnych duchów o szkaradnych obliczach, jump scares i całkowicie przeszarżowanego cyrku typu olbrzymia lalka Annabell goni bohaterkę.
Realizacyjnie jest rzecz jasna wzorowo, jak od linijki. Ale przy budżecie 55 milionów baniek chyba nikogo to nie dziwi. Chaves ponownie nie odważył się na odrobinę finezji. Ma być tak jak chce studio i kropka.
Obecność 4: Ostatnie namaszczenie to dość nijakie zwieńczenie serii, które fani i tak obejrzą z przyjemnością. Reszta spokojnie może sobie odpuścić.