A Haunting in Venice (2023)

A Haunting in Venice (2023)

10 października 2023 Wyłącz przez Skaras
Tagi: horrory o duchach

Reżyseria: Kenneth Branagh
Kraj produkcji: USA, UK, Włochy

Zapraszam do recenzji nowych przygód Herculesa Poirot “Duchy w Wenecji”. Co ciekawe jest to jedyna część do tej pory będąca kinem grozy. I to całkiem nastrojowym, jednak nie wszystko pykło.

Recenzję obejrzysz także na Youtube:

 

Detektyw Herkules Poirot zostaje zaproszony przez swoją dawną znajomą – pisarkę do starego domostwa w Wenecji, w którym niegdyś zginęło wiele dzieci. Tam ma odbyć się seans spirytystyczny mający na celu przywołanie ducha tragicznie zmarłej nastolatki. Podczas burzowej nocy, gdy wszyscy zbierają się przy stole dochodzi do mordesrtwa. Poirot musi odkryć prawdę, czy morderstwo popełniły duchy, czy ktoś z zebranych.

Nigdy nie byłem fanem przygód Herkulesa Poirot toteż ciężko mi porównać omawiany film z poprzednimi filmami z serii, więc nie będę się do nich odnosił.

“Duchy w Wenecji” to klasyczny film detektywistyczny spod znaku whodunit, który najbardziej przypomina takie klasyki jak “Stary mroczny dom” (1932), czy “Dom na Przeklętym Wzgórzu” (1959). Grupa osób zostaje nocą zamknięta w wielkim gmachu starej kamienicy, w której przed laty doszło do tragedii, a detektyw prowadzi śledztwo mające na celu odkrycie mordercy i jego motywów.

Poirot zmęczony wszystkimi śledztwami, przebywa na emeryturze i wzbrania się przed wzięciem jakiejkolwiek nowej sprawy. Woli zajadać się pączkami na swym tarasie. A jednak zostaje mimowolnie wciągnięty w wir kolejnego śledztwa.

W pewnej kamienicy bowiem doszło do tragedii. Nastoletnia córka Roweny Drake, Alicia popełniła samobójstwo skacząc z okna swego pokoju. Wszyscy uważają, że do tego czynu namówiły ją duchy zamieszkujące budynek.

Na miejscu zebrali się prócz Herkulesa Poirot jego dawna znajoma pisarka Ariadne Oliver, której ostatnie książki nie sprzedają się zbyt dobrze. Pisarka w swych książkach opisywała właśnie dochodzenia prowadzone przez Poirota, a że ten od lat jest na emeryturze to i jej powieści zaczęły kiepsko się sprzedawać. Ariadne chce po raz kolejny wkręcić detektywa w wir pracy przy śledztwie.

Jest także Vitale Portfoglio, który jest wiernym gorylem Poirota. To on odganiał natrętnych petentów od byłego detektywa. Jest jego prawą ręką, choć i on skrywa pewien sekret.

Właścicielką budowli i zarazem matką tragicznie zmarłej Alicii jest Rowena Drake i to jej najbardziej zależy na kontakcie z córką.

Mamy w końcu medium w postaci Mrs. Reynolds. Jest to Azjatka w średnim wieku, która zamiast kryształowej kuli woli używać maszyny do pisania. Reynolds przybyła do posiadłości wraz z pomocnikiem.

Mamy tu także byłego narzeczonego Alicii, który wydaje się, że bardziej niż wdziękami dziewczyny zainteresowany był jej pieniędzmi, lekarza, który ją doglądał, oraz jego młodego syna wyglądającego jakby uciekł z rodziny Addamsów, oraz służąca, która pomagała się opiekować zmarłą.

W pewnym momencie dochodzi do morderstwa. Teraz Herkules Poirot musi nie tylko rozwikłać zagadkę śmierci Alicii, ale także kolejnego morderstwa. A niemal każdy wydaje się mieć coś za uszami. Na domiar złego wraz z postępem śledztwa padają kolejne trupy.

Fabuła przebiega bardzo klasycznie. Bohaterowie krzątają się po wielkim domostwie, detektyw ich przesłuchuje, zbiera tropy, analizuje. Śledztwa jednak nie ułatwiają duchy dzieci, które tragicznie zginęły w tej posiadłości. I tu zaczyna się wątek horrorowy, który moim zdaniem był średni, niezbyt sie kleił, choć urozmaicał fabułę. Poirot bowiem od czasu do czasu słyszy cichy śpiew dziecka dobiegający gdzieś z oddali, mignie mu widmowa postać, czy wręcz zjawa stanie mu przed oczami. To oczywiście daje pole na użycie kilku mocno wyeksploatowanych i mało kreatywnym jump scares. Rzecz jasna Poirot jako człowiek rozumu odrzuca istnienie parapsychicznych sił. Ale skąd w takim razie wzięły się nadprzyrodzone emanacje?

Wydaje mi się, że scenariusz autorstwa Michaela Greena, odpowiedzialnego przecież za “Logana” i nowego “Blade Runnera” jest słabo napisany. Wszystkie wydarzenia, zachowania bohaterów, wypowiedziane przez nich kwestie wydają się nie być naturalne, a stanowić jedynie pretekst do podrzucania kolejnych tropów detektywowi, aby ten w końcówe mógł powiedzieć “Ha! Wiem kto jest mordercą!”. Dialogi również są miałko rozpisane i czuć, że bohaterowie nie komunikują się ze sobą, ale tłumaczą coś widzowi.

Nie jestem fanem fabuł, w których to główny bohater opowiada widzowi przebieg wydarzeń. Fajnie, gdy scenariusz jest napisany tak, że widz samodzielnie może niektóre z tajemnic rozwiązać, przekonać się, w którym miejscu się mylił, a które wskazówki przegapił zupełnie. Tutaj samodzielnie nie idzie rozwiązać żadnego tropu, bo scenarzyści podsuwają na tyle mało znaczące klucze, że ostatecznie Poirot nam wszystko opowiada, a widz zachodzi w głowę jak on mając tak liche strzępy i fakty wyciągnięte z rękawa się tego wszystkiego domyślił. Mało przekonujące i nieangażujące widza.

Film nakręcony jest też bez fajerwerków. Jest poprawnie i nie ma się do czego przyczepić, ale i czym zachwycać. Kamera prowadzona jest całkiem umiejętnie filmując z lotu ptaka starą kamienicę skąpaną w deszczu oświetlaną przez pioruny niczym w klasycznych dreszczowcach. Używanie niekonwencjonalnych kadrów, dużych zbliżeń, czy rybiego oka również ma na celu wywołanie atmosfery niesamowitości. A chłodny color grading z przewagą błękitów i zieleni uwypukla horrorowy klimat.

Miejsce akcji także robi robotę. Wielki, stary gmach z mroczną historią, otoczony wodą i rytmicznie uderzającymi o mury falami potrafi budować atmosferę. Seans spirytystyczny w dodatku odprawiony w Halloween to kolejna zagrywka mająca przechylić szalę opowieści w stronę kina grozy.

Aktorsko nie ma tu żadnych wyżyn, znów jest poprawnie, choć aktorzy dobrani są całkiem nieźle. W głównej roli ponownie zobaczymy Kennetha Branagha, który był także reżyserem filmu. To jego trzeci film z serii, zagrał jeszcze w “Śmierć na Nilu” i “Morderstwo w Orient Expresie”, choć ja go znam przede wszystkim ze świetnej roli w historycznej “Walkirii”.

Z nazwisk, które mi coś mówią pojawili się tu jeszcze znana z “Wszystko wszędzie na raz” Michelle Yeoh jako medium, Jamie Dornan, czyli Grey z “50 twarzy Greya” w roli doktora Ferriera, a także Riccardo Scamarcio, który zagrał również głównego antagonistę w “Johnie Wicku 2”, a tutaj odgrywa bodyguarda Poirota.

Nie ma nic gorszego w opowieści detektywistycznej od fabuły, która nie wciąga i nie angażuje. Czuć, że bohaterowie opowieści, mimo jakichś relacji które ich łączą to jedynie pionki na planszy. Co prawda seans mimo ponad 100 minut zleciał mi bez zerkania na zegarek, ale podczas finału byłem rozczarowany. Jeśli jesteście fanami poprzednich odsłon, czy w ogóle kina spod znaku whodunit zapewne Wam się spodoba. Inni widzowie spokojnie mogą sobie albo odpuścić, albo łyknąć z braku laku jako nie nie angażujące patrzydło.

Zobacz również