Piątek 13 – sekrety kultowego horroru

Piątek 13 – sekrety kultowego horroru

31 lipca 2025 Wyłącz przez Łukasz Karaś
Tagi: slashery

Piątek 13 to jedna z największych franczyz w historii kina, a jej główny antagonista Jason Voorhees jest najbardziej rozpoznawalnym horrorowym złolem wszechczasów. Dziś przyjrzymy się jak doszło do powstania Piątku 13. Jak film broni się po latach. O czym były jego kolejne części. Oraz skąd Jason wziął swoją kultową maskę hokeisty. Zapraszam do pierwszej części materiały o serii Piątek 13.

Materiał ten obejrzysz także na Youtube:

Piątek 13

W 1979 roku młody amerykański reżyser i producent Sean S. Cunningham właśnie skończył kręcić swój drugi niezależny film familijny Manny’s Orphans. Cunningham tęsknił jednak za czasami, gdy realizował bardziej drapieżne produkcje. 7 lat wcześniej w końcu był producentem filmu swego przyjaciela Wesa Cravena Ostatni dom po lewej.

Cunningham chciał nakręcić kolejny horror, gdyż wiedział, że takie filmy są tanie w produkcji, a dobrze się sprzedają. Inspiracją do napisania historii był nowy gatunek horroru – slasher powstały dzięki Johnowi Carpenterowi i jego Halloween (1979). Konstrukcja fabularna została zaś podpatrzona od thrillerów i kryminałów, m.in. od Dziesięciu małych Indian Agathy Christie, w którym to bohaterowie w odizolowanej lokacji są zabijani przez tajemniczego mordercę, którego tożsamość zostaje ujawniona dopiero w ostatnim akcie. Sam setting filmu został natomiast podpatrzony przez scenarzystę Victora Millera z protoslashera Krwawy obóz Mario Bavy, z którego to zapożyczono letni kurort w lesie nad jeziorem.

Główna akcja filmu toczy się w obozie Crystal Lake usytuowanym w lesie nad brzegiem dużego jeziora. Na przestrzeni lat w obozie doszło do serii wypadków, w tym także śmiertelnych przez co placówka stała latami pusta. Teraz grupa młodzieży przygotowuje obóz do otwarcia na lato. Komuś się to jednak nie podoba, gdyż jednego po drugim w krwawy sposób eliminuje pracujących na miejscu ochotników.

W filmie Cunninghama w oczy się rzuca przede wszystkim sprawne budowanie klimatu nadciągającego zagrożenia. Jak u Hitchcocka film zaczyna się od trzęsienia ziemi w postaci morderstwa dwójki nastolatków przed laty. Ziarno niepewności zostaje zasiane. Następnie akcja przenosi się w przyszłość, gdzie grupa nieświadomej młodzieży jest wyżynana przez nieznajomego.

To miejsce akcji robi tu głównie robotę. Odizolowany letni kurort nad jeziorem pośrodku lasu, który latami stał pusty. W dzień w pełnym słońcu wydaje się przyjazny. Jednak gdy zapada noc, rozpętuje się burza, a bohaterowie wiedzą już że czai się na nich śmiertelne zagrożenie klimat potrafi zjeżyć włosy na głowie.

Szalenie ważnym elementem, który przyczynił się zarówno do budowania atmosfery paranoi jak i sukcesu komercyjnego filmu była znakomita ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Harry’ego Manfrediniego. Kompozytor dobrze dogadywał się z Cunninghamem i doskonale wiedział jakiej ścieżki dźwiękowej oczekuje reżyser tworząc jeden z najbardziej rozpoznawalnych motywów muzycznych w historii kina grozy. Główny utwór pełen jest ostrych, delirycznych smyczków, atonalnych organów, szaleńczych zmian tempa i ikonicznych szeptów “ki-ki-ki ma-ma-ma” jeżących włosy no głowie (swoją drogą sylaby te wzięły się od słów kill i mother).

Za krwawe efekty specjalne odpowiadał Tom Savini, którego prace Cunningham widział w Świcie żywych trupów George’a Romero i był pod ich wielkim wrażeniem. Savini znał się na rzeczy. W końcu był fotografem wojskowym podczas wojny w Wietnamie, gdzie naoglądał się masy pokiereszowanych ciał i prawdziwego gore.

Efekty Saviniego były proste, ale nad wyraz sugestywne. Zaserwował nam scenę poderżnięcia gardła w lesie, wbijania noża w brzuch, gardła przebijanego grotem strzały, siekierę wbijaną prosto w twarz, obcinanie głowy maczetą, czy widok zwłok przybitych do drzwi letniskowego domku za pomocą strzał.

Efekty te były bardzo naturalistyczne, krwawe, brutalne i pomysłowo wykonane. Widzowie po premierze zachodzili w głowę się jak one zostały wykonane. W Wielkiej Brytanii Piątek 13 ze względu na krwawe sceny trafił na niesławną listę filmów zakazanych zwaną video nasties.

Na główną bohaterkę wybrano Adrienne King, która nie miała do tej pory żadnej większej roli. Sympatyczna dziewczyna wcieliła się w Alice, która jako jedyna potrafi skutecznie przeciwstawić się zagrożeniu.

Jednego z nastolatków zagrał zaś wtedy dwudziestojednoletni Kevin Bacon, dla którego była to pierwsza większa rola w filmie kinowym. Karierę rozpoczął ledwie dwa lata wcześniej w filmie Menażeria Johna Landisa u boku Johna Belushiego. Bacon został zatrudniony w Piątku 13., gdyż znał się z kilkoma obsadzonymi aktorami. Jego charakterystyczna twarz, oraz paskudna scena śmierci, w której morderca wbija mu strzałę w kark, a ta wychodzi szyją zapewniła mu nomen omen nieśmiertelność.

Najważniejszą bohaterką filmu, która paradoksalnie ma bardzo mało czasu ekranowego była matka Jasona Pamela Voorhees, w którą wcieliła się Betsy Palmer. Jej postać to szalona starsza kobieta, której obłąkane spojrzenie może przyprawić o ciarki.

Słynne zakończenie Piątku 13. w którym to ocalała z masakry Alice dryfuje łódką na jeziorze i nagle zostaje zaatakowana przez zdeformowanego Jasona wyskakującego spod tafli wody zostało wymyślone na samym końcu tworzenia scenariusza. Tom Savini powiedział, że fajnie by było dodać ostatniego jump scare’a. Zaproponował coś a’la ostatnia scena z Carrie Briana De Palmy, w której to ręka Margaret White wystrzeliwuje niespodziewanie z grobu chwytając bohaterkę.

Sean Cunningham prawa do dystrybucji sprzedał firmie Paramount Pictures, która w tamtym okresie postanowiła zmienić politykę dystrybucyjną. Firma poszukiwała tanich produkcji, które mogłaby dystrybuować i reklamować na szeroką skalę aby maksymalizować zyski. Piątek trzynastego trafił w samych tylko Stanach do ponad 1100 kin, ilości niespotykanej wcześniej dla tego typu produkcji.

Miał też szeroko zakrojoną multimedialną kampanię reklamową wcześniej zarezerwowaną jedynie dla blockbusterów. Dzięki temu Piątek trzynastego stał się fenomenem zarabiając przy kosztach produkcji wynoszących pół miliona dolarów niemal 6 milionów tylko w otwierający weekend. Był to 18 najbardziej dochodowy film 1980 roku, rywalizujący z takimi tytułami jak Lśnienie, W przebraniu mordercy, czy Mgła.

Piątek trzynastego wyznaczył także nowy paradygmat według, którego filmy zaczęły być kręcone, reklamowane i dystrybuowane. Od tej pory krwawe i brutalne horrory wcześniej zarezerwowane dla kin grindhouse weszły na salony i były wyświetlane w multipleksach całej Ameryki.

Serie takie jak Halloween, Koszmar z ulicy Wiązów, Hellraiser i oczywiście Piątek trzynastego kiedyś uważane za tabu teraz akceptowane były we wszystkich mainstreamowych mediach. Zatarła się granica między filmami głównego nurtu, a kinem klasy B.

Piątek trzynastego stał się hitem rozpoczynając franczyzę eksploatowaną do dnia dzisiejszego. Doczekał się dziewięciu sequeli, remaku, a także crossovera z Freddym Kruegerem. Nie trzeba było długo czekać na sequel. Ten powstał już po roku, a jego reżyserem stał się Steve Miner, producent oryginału.

Piątek 13 część 2

Problem był jednak ze scenariuszem. Co zrobić, gdy w oryginalnym filmie zginęli niemal wszyscy bohaterowie wraz z antagonistą? Twórcy zrobili burzę mózgów i oczywisty wybór padł na Jasona, który do tej pory był niczym więcej niż żartem scenarzystów, legendą, sennym majakiem. W części drugiej miał stać się bohaterem z krwi i kości.

Steve Miner podążył sprawdzoną ścieżką: zrobić film podobny do oryginału, ale nieco inny. I rzecz jasna z większą liczbą strasznych scen. Żeby zachować ducha filmu Cunninghama Miner zgromadził ekipę filmową, która w większości brała udział przy kręceniu pierwszej części.

Akcja filmu rozgrywa się w letnim obozie zlokalizowanego nad Crystal Lake nieopodal feralnego obozu z pierwszej części. Fabuła jest bliźniaczo podobna do poprzednika. Grupa młodzieży nabuzowanej hormonami przygotowuje obóz do otwarcia na letnie wakacje. Wśród nich wciąż żywa jest legenda o Jasonie Voorheesie i jego matce. Wkrótce przekonują się, że to nie tylko legenda, gdyż tym razem Jason, już jako dorosły mężczyzna postanawia kontynuować dzieło matki.

Twórcy prócz bliźniaczo podobnej fabuły stosują te same zagrania co Cunningham w Piątku trzynastego: ujęcia z punktu widzenia zabójcy, miejscowych ostrzegających bohaterów o niebezpieczeństwach czyhających w pobliżu Crystal Lake, okazjonalną goliznę i sceny seksu sugerujące, że na rozwiązłą młodzież będzie czekać zasłużona kara. Także muzyka ponownie skomponowana przez Harry’ego Manfrediniego jest bliźniaczo podobna do poprzedniego soundtracku.

Głównym antagonistą został Jason Voorhees. Dorosły, postawny mężczyzna, który przez lata mieszkał w chatce zbitej ze szrotu w lesie. Jason jest upośledzony intelektualnie, będący wciąż pod wpływem martwej już despotycznej matki. Nosi na głowie jutowy worek z otworem na jedno oko, pod którym skrywa swą zdeformowaną twarz. Wewnętrzny głos mówi mu, aby kontynuować misję matki i zabić każdego, kto ośmieli się zbrukać swą obecnością jezioro Crystal Lake.

Pracę nad efektami specjalnymi początkowo powierzono ponownie Tomu Saviniemu, ale ten odmówił. Jak przyznał w wywiadzie: “Jason umarł w pierwszym filmie. Co by oznaczało, gdyby pojawił się w dwójce? Że przetrwał, żywiąc się rakami na brzegu jeziora? Przez 35 lat?”.

Ostatecznie twórcą efektów specjalnych dla sequela został Carl Fullerton, który do tej pory pracował m.in. przy horrorze Rytuały i Odmiennych stanach świadomości. Efekty pracy Fullertona w niczym nie ustępowały tym, które stworzył Savini w jedynce. Charakteryzacja zdeformowanej głowy Jasona (której nałożenie trwało ponad 7 godzin) była pomysłowa, świetnie wykonana i zgodna z tym jak wyglądał młody Jason. Sceny gore natomiast były realistyczne i jeszcze bardziej krwawe i wymyślne niż poprzednio.

Z krwawych atrakcji otrzymujemy duszenie drutem kolczastym, młotek wbijany w głowę, podrzynanie gardła maczetą, czy maczetę wbijaną głęboko w bark. Dwa najciekawsze zabójstwa zostały wprost zaczerpnięte z Krwawego obozu Mario Bavy: wbijanie maczety w twarz, oraz przebicie jednym pchnięciem włóczni dwójki kochanków oddających się miłosnym uniesieniom na łóżku.
Ze względu na krwawe sceny i ta część trafiła na listę filmów zakazanych z Wielkiej Brytanii video nasties. Piątek trzynastego II premierę w Stanach miał 30. kwietnia 1981 roku w 1350 kinach i stał się natychmiastowym sukcesem. Przy budżecie wynoszącym 1 250 000 dolarów w sam otwierający weekend zarobił prawie 6,5 miliona dolarów. Widownia pokochała Jasona Voorheesa.

Piątek 13 część 3

Nie zbija się kury znoszącej złote jaja. Studio Paramount wiedziało, że i na kolejnej części nie utopi kasy. Należało jednak coś zmienić w formule filmu. Tym czymś była technologia 3D.

Powstała na początku lat 20, by święcić triumfy w latach 50 i wkrótce umrzeć śmiercią naturalną. Wskrzeszona została na początku lat 80 dzięki włoskiemu westernowi Commin’ at ya, który zarobił 12 baniek przy niskich kosztach produkcji.

Video nasties: zakazane filmy książka

Reżyserem po raz kolejny został Steve Miner. Postanowiono specjalnie nie zmieniać konwencji fabularnej znanej z poprzednich części piątku.

Grupa przyjaciół wybiera się na wakacje na farmę w lesie. Chris, główna bohaterka ma złe sny o zdeformowanym mężczyźnie, który ją goni, ale reszta paczki całkiem dobrze się bawi. Dopóki dwójka z nich, zgrywus Shelly i Vera nie napotykają w lokalnym sklepie gangu motocyklowego, któremu zachodzą za skórę. Wkrótce cała paczka musi uważać nie tylko na członków gangu, ale także na tajemniczego zabójcę kręcącego się w pobliżu.

Jak widać fabularnie niespecjalnie ta część różni się od poprzedników, wprowadzono jednak pewne zmiany.

Po pierwsze wprowadzono tu prócz grupy nastolatków bohaterów pobocznych w postaci grupy punków. Miejscowy gang motocyklowy złożony z dwóch drabów i ostrej laski, którzy lubią terroryzować ludność. Dodaje to nieco kolorytu do galerii bohaterów, którzy nie oszukujmy się od pierwszych części byli identycznym mięsem armatnim.

Dodano także kilka scen humorystycznych, m.in. związanych z paleniem marihuany przez bohaterów. Są to raczej dowcipy niskich lotów jak na przykład samochód z którego unosi się dym, a bohaterowie podbiegają myślac, że się zapalił, a w środku dwoje imprezowiczów jara trawę z bongosów. Dodaje to nieco lekkości produkcji i pokazuje, że od tej części drobny humor będzie przemycany między sceny morderstw.

Kolejna drastyczna zmiana dotyczy tego, że większość filmu rozgrywa się w słoneczny dzień. A to niespecjalnie sprzyja budowaniu klimatu grozy, czy zaszczucia. Wiecie, im więcej widać tym atmosfera siada. Bo klimat w trójce jest iście letni i wakacyjny.

Dopiero końcowe sceny gdy już niemal wszyscy wyzioneli ducha rozgrywają się podczas wietrznej nocy. W tych partiach część 3 robi się klimatyczna. Reżyser sprawnie buduje napięcie, gdy jedyna ocalała zaczyna orientować się w sytuacji i walczyć o przeżycie. Te partie najbardziej przypominają poprzedników.

Mówiąc o trójce nie można nie wspomnieć o technologii 3D. Została ona użyta tu w sposób czysto rozrywkowy, jarmarczny wręcz. Nakręcono kilka nic nie wnoszących ujęć, które miały jak najbardziej wystawać z ekranu.

Mamy zatem słynną scenę z jojo, czy moją ulubioną, kiedy bohater podaje widzowi jointa. Przez zastosowaną technikę obraz, szczególnie na drugim planie jest nieco nieostry. 3D w tym filmie generalnie było zbędne, ale w latach 80. w kinie musiała sprawiać sporo radochy.

Zabójstwa nie są specjalnie widowiskowe czy krwawe. W ruch pójdą widły (oczywiście tak że trzonek będzie w 3d merdał przed oczami), ikoniczna maczeta znaleziona w stodole podczas szamotaniny z punkami, którą Jason przerąbie na pół jednego chłopaka, rozżarzony pogrzebacz wbity w tors, czy głowa zgnieciona rękoma tak że oko wyskakuje, wprost na widza rzecz jasna.

Za efekty specjalne tym razem odpowiedzialny był Doug White, który do tej roli nadawał się idealnie, gdyż właśnie skończył pracę nad horrorem Pasożyt z Demi Moore, który również był w 3D.

Zdeformowaną głowę Jasona zaprojektował i wyrzeźbił zaś sam Stan Winston który później pracował przy Obcym 2, Terminatorze 2, czy Parku Jurajskim. Jednak efekt nie do końca spodobał się Millerowi, więc ponownie Doug White go przerobił, aby Jason bardziej przypominał siebie z jedynki.

A jak Jason ginie (bo chyba nie będzie zaskoczeniem że ginie, gdyż robi to w każdej części)? Podczas finałowej walki z jedyną ocalała ta wali mu siekiera w łeb. To dlatego w kolejnych odsłonach serii górna część maski Jasona będzie uszkodzona.

W fajny sposób zostało tu także sparafrazowane zakończenie jedynki gdy Alice dryfując w kanoe zostaje wciągnięta przez młodego Jasona do jeziora. Tutaj ocalała Chris pływając w canoe zostaje wciągnięta przez gnijące ścierwo Pameli Voorhees.

A co z muzyką? Ponownie jest świetna. Autorstwa Manfrediniego. Tyle, że użyto tu soundtracku z pierwszej i drugiej części. Twórcy poszli nieco na łatwiznę, ale dzięki temu oprawa muzyczna mocno kojarzy się z dwiema pierwszymi częściami.

No dobra, a skąd wzięła się ikoniczna maska hokeisty?

Jeden z bohaterów, śmieszek Shelley który ciągle robił głupie kawały założył maskę hokeisty żeby wystraszyć koleżankę. Wkrótce tą samą dziewczynę odwiedza Jason już przyodziany w maskę, a jej poprzedni właściciel skończył z poderżniętym gardłem. W każdym razie Jason takim jakim odtąd wszyscy będą go pamiętać strzela do niej harpunem trafiając w oko co jest chyba najciekawszą sceną zabójstwa w trójce.

Na pomysł, aby Jason nosił właśnie maskę hokejową wpadł Steve Miner dlatego, że spora część ekipy pracującej przy filmie pochodziła z Kanady i była fanami hokeja. Początkowo na odlew głowy Jasona założono zwykła maskę hokejową, ale okazała się za mała, żeby prezentować się odpowiednio. Stworzono więc nową maskę, która zakrywała całą twarz. i To był strzał w dziesiątkę.

Kręcenie piątku 13go część 3 był technicznym i logistycznym wyzwaniem ze względu na technologię 3D. Ostatecznie film trafił do ponad tysiąca kin pod koniec 1982 roku. Dzięki technologii 3D do końca dystrybucji kinowej zarobił ponad 36 milionów baniek i był to drugi najwyższy wynik dla franczyzy poza częścią pierwszą.

Tak szybko jak technologia 3D wróciła do łask równie szybko minęła, gdyż widzowie po prostu się nią znudzili. Dla Paramount stało się jasne, że część czwarta zostanie nakręcona już klasycznymi metodami.

Piątek 13 IV: Ostatni rozdział

Ostatni rozdział zaczyna się w momencie gdy służby zabierają zwłoki z felernej farmy na której rozgrywała się część 3. Jason zostaje przewieziony do prosektorium ale nie zamierza tam długo zagrzać miejsca. Ucieka i wraca nad Crystal Lake, gdzie grupa młodzieży wynajęła domek na wakacje.

Ostatni rozdział miał być naprawdę ostatnią częścią serii. W 1984 roku rynek był już przepełniony kolejnymi filmami o zamaskowanych zabójcach wyżynających nastolatków, a twórcy serii o Jasonie byli już nią po prostu znudzeni i chcieli realizować nowe projekty.

Reżyserem tej części został Joseph Zito, który trzy lata wcześniej nakręcił całkiem udany slasher Zabójca Rosemary.

Ostatni rozdział zaczyna się tak jakby zrezygnowano z lesistych obozów nad jeziorem na rzecz bardziej industrialnych lokacji, ale wkrótce wszystko wraca do normy i znów trafiamy nad jezioro Crystal. Grupa dzieciaków wynajmuje domek i robi to co zwykle młodzież. Imprezuje, pieprzy się jak króliki i biorze nagie kąpiele w jeziorze.

Jason nie może sobie pozwolić na taką zniewagę. Cała reszta to kolejna, identyczna powtórka z rozrywki. Choć czwórce bliżej do niepokojącej atmosfery dwójki kreowanej głównie przez osadzenie akcji w wietrzną nocą, niż radosnej, na poły komediowej trójki. Ostatni rozdział bowiem niemal w całości rozgrywa się deszczową nocą.

W czwartej części na stołek twórcy efektów specjalnych powraca Tom Savini i jak zwykle robi doskonałą robotę. Jason wbija tasak prosto w facjaty, nabija nieszczęśników na włócznie, rąbie siekierą niewiasty, choć najbardziej upodobał sobie dźganie nożem wszystkiego, co popadnie. Najbardziej krwawe zabójstwo występuje na początku, gdy Jason podrzyna lekarzowi gardło piłą, a następnie skręca mu kark.

Mimo, że efekty są krwawe twórcy nie skupili się na makabrze oszczędnie dawkując nam efekty pracy Saviniego poprzez dynamiczny montaż.

W tej części znajduje się ważny wątek małego Tommy’ego, dziesięciolatka mieszkającego z siostrą Trish i matką naprzeciwko wynajętego przez nastolatków domu. To właśnie Tommy i Trish od pewnego momentu stają się głównymi protagonistami. Tommy to ukłon w stronę fanów horrorów. Lustrzane odbicie młodego Toma Saviniego. Cały jego pokój wypełniony jest gadżetami z filmów grozy i science fiction.

Tommy to horrorowy nerd jak każdy z nas. Końcówka w której Tommy przebiera się za skrzyżowanie wujka Festera z Gollumem jest mocna i dość popaprana. Skojarzyła mi się nieco z zakończeniem Uśpionego obozu.

W Tommyego wcielił się Corey Feldman, wkrótce młoda gwiazda Hollywood, który zagrał w takich produkcjach jak Stań przy mnie, The Lost Boys, Na przedmieściach, czy Goonies.

Film premierę miał w ponad 1500 kin w Ameryce południowej i w sam weekend otwierający zarobił ponad 11 milionów dolarów, co było najlepszym wynikiem nie tylko dla całej dotychczasowej serii, ale także dla całej kariery dystrybucyjnej Paramount Pictures.

Tak, czy siak Jason ostatecznie ginie jak w każdej poprzedniej części. Ale wiemy, że to zaledwie czwarty film z kolei, a przed Jasonem jeszcze wiele zmartwychwstań i zgonów. Cześć Piąta o podtytule Nowy początek to już jednak zupełnie inna para kaloszy, robiona przez innych twórców i tymczasowy spadek formy.

Ale o tym opowiem w kolejnej części.

Zobacz również