Pająk – kosmita – recenzja horroru Sting (2024)
29 maja 2024Tagi: monster movie
Reżyseria: Kiah Roache-Turner
Kraj produkcji: Australia, USA
Nastoletnia Charlotte mieszka w starym bloku z matką i ojczymem. Pewnego dnia znajduje pająka, który przybył na Ziemię w meteorycie i postanawia go zatrzymać. Ośmionóg jest niezwykle żarłoczny i rośnie w zastraszającym tempie. Gdy ucieka z terrarium żaden mieszkaniec kamienicy nie może czuć się bezpiecznie.
“Sting” to horror o morderczym pająku od reżysera dwóch części b-klasowego horroru o zombie “Wyrmwood”. Fabuła przebiega tu bardzo klasycznie: dwunastolatka znajduje pająka, trzyma go w słoiku i karmi, a ten gdy staje się duży ucieka i terroryzuje mieszkańców kamienicy. Nic nowego, czy odkrywczego. Druga połowa filmu to już ganianka z pająkiem po jego siedliszczach. Czuć, że “Sting” skierowany jest do nieco młodszego widza. Niewiele tu strachu, scen gore nie ma wcale, a klimat często przypomina komedię niż horror. Na szczęście główna bohaterka jest na tyle sympatyczna, że jej losy śledzi się bez bólu (dziewczynka przypominała mi nieco Becky z pamiętnego “Wrath of Becky“). Cieszy również zastosowanie kilku klasycznych efektów specjalnych jak np. truchła zwierząt, które padły ofiarą pajęczaka. Samego pająka rzecz jasna wygenerowano komputerowo, ale to dobrze. Fulci już w “The Beyond” próbował stworzyć je klasycznymi metodami i wiemy jak się to skończyło.
“Sting” to film bardzo bezpieczny, a co za tym idzie niewiele tu mięcha. Ogląda się go bez bólu, realizacyjnie jest w porządku i tyle. Nie jest to film o pająku, który zapamięta się na dłużej. Ze swej strony zdecydowanie bardziej polecam francuskie “Infested” z zeszłego roku, który jest w tym samym klimacie, ale zrealizowany o niebo lepiej.