The Beyond (1981)
12 czerwca 2021Reżyseria: Lucio Fulci
Kraj: Włochy
Recenzję The Beyond obejrzysz też na Youtube:
Młoda kobieta Liza dziedziczy stary hotel w Luizjanie i postanawia go odremontować. Nie wie, że hotel stoi na jednej z siedmiu bram do piekła i przez jego piwnicę do naszego świata przedostają się siły nieczyste. Na swej drodze napotyka John McCabe’a, lekarza miejscowego szpitala, który będzie jej pomagał w rozwiązaniu zagadki, oraz tajemniczą niewidomą kobietę Emily, która zdaje się znać tajemnicę nawiedzonego hotelu.
“The Beyond” to horror w reżyserii Lucio Fulciego, jednego z czołowych twórców włoskiego kina gatunkowego lat 70tych i 80tych. Reżysera takich filmów jak “Dom przy cmentarzu”, “Miasto żywej śmierci”, “Nie torturuj kaczuszki”, czy “Nowojorskiego Rozpruwacza”.
Fulci zwany jest Ojcem Chrzestnym Gore nie bez powodu. Jego filmy cechowało nagromadzenie groteskowo brutalnych scen sfilmowanych z chirurgiczną precyzją w dużym zbliżeniu.
Nie inaczej jest w przypadku “The Beyond”. Fulci zaprezentował nam istny spektakl gore od którego trzewia wywracają się na drugą stronę. Zobaczymy tu m.in. wybuchające głowy, ciała roztapiane kwasem, twarze rozrywane przez krwiożercze pająki i… specjalność Fulciego, czyli wydłubywanie i przebijanie gałek ocznych, a także wiele więcej obleśnych atrakcji.
Fuci zaczyna od razu z grubej rury w prologu fabuły, który rozgrywa się w Luizjanie w 1927 roku, kiedy wściekła tłuszcza wkracza z pochodniami do hotelu, by pojmać mieszkającego w nim, jak sami mówią “czarownika”.
Tłum najpierw biczuje człowieka łańcuchem ryjąc mu na ciele krwawe blizny, przybija go stalowymi gwoźdźmi do piwnicznej ściany i oblewa wapnem gaszonym, które roztapia mu ciało.
Wszystko to sfilmowano w sposób nie pozostawiający pola manewru wyobraźni. Duże zbliżenia na detale i twarze przerażonych ofiar, chłodne oko kamery rejestruje makabrę nieznośnie długo, a całość jest krwista i bardzo plastyczna.
Nie umknęło to uwadze brytyjskich cenzorów, gdyż film został wpisany na niesławną listę video nasties, czyli filmów zakazanych w Wielkiej Brytanii za zbyt śmiałe epatowanie okrucieństwem, bądź seksem.
Nic dziwnego, za efekty specjalne odpowiadał niedawno zmarły Giannetto De Rossi, czyli prawdziwy weteran efektów specjalnych do nie tylko włoskiego kina. Jego pracę możemy podziwiać w takich perełkach jak “Zombie 2”, “Zombie Holocaust“, “Cannibal Apocalypse, “Let Sleeping Corpses Lie”, w “Dunie”, czy “Conanie niszczycielu”.
Raz jeszcze De Rossi pokazał swój kunszt i niemal wszystkie sceny, które przygotował ogląda się z dziką przyjemnością, o ile oczywiście przyjemny może być widok gardła niewidomej kobiety rozszarpywanego przez jej psa przewodnika.
W wielu opisach tego filmu widnieje, że to zombie movie, ale nie jest to do końca prawdą. Zombie oczywiście się pojawiają, ale nie one są tu głównym zagrożeniem, a przynajmniej nie jedynym. Zombie to tylko jedna z piekielnych kreatur diabelskiego panteonu jakie przygotował nam Fulci. Bo prócz nich na bohaterów czyhać będą także inne złowrogie siły.
Jak już jesteśmy przy temacie zombie to należy dodać, że nie są to zwyczajne żywe trupy do jakich przyzwyczaił nas Romero. Zombie w “The Beyond” są bardziej metafizyczne. Potrafią pojawić się znikąd i równie szybko zniknąć. Nie zjadają one ludzi, chcą ich po prostu zabić, by ściągnąć ich dusze do piekła. Taki wybieg pogłębia jeszcze atmosferę sennego koszmaru jaką kreuje reżyser. Po tych żywych trupach nie wiesz, czego się można spodziewać.
Wracając do fabuły to dla niektórych może ona się wydać zbyt rwana. To kolejny zabieg Fulciego, który chciał wprowadzić oniryczną atmosferę. Linia fabularna jest dość rozmyta i obserwujemy po prostu korowód luźno połączonych ze sobą sekwencji.
Jest tu nieco scen, które są sztuką dla sztuki. Nie ciągną one fabuły do przodu, a mają jedynie szokować i brzydzić lub budować klimat sennego koszmaru. Niech wymienię choćby scenę, w której wdowa po zmarłym w hotelu hydrauliku przychodzi do prosektorium przygotować jego zwłoki do pogrzebu. Na korytarzu czeka ich mała córka. W pewnym momencie dziewczynka słyszy krzyk matki i wchodzi do prosektorium, w którym nie dość, że dostrzega trupa ojca z pokiereszowaną twarzą to jeszcze na leżącą na podłodze matkę leje się żrący kwas ze słoja na szafce roztapiając rodzicielce skórę i mięso. Obleśne i piękne zarazem.
Jedna taka scena jednak nie do końca wyszła Fulciemu, co przyznawał sam Giannetto De Rossi w wywiadzie. Chodzi oczywiście o scenę, w której pająki zjadają twarz sparaliżowanego mężczyzny leżącego na podłodze. Mechaniczne pająki wyglądają po prostu komicznie, ale biorąc pod uwagę budżet filmu i barierę technologiczną tamtych czasów i tak się należy szacunek twórcom, że spróbowali ją nakręcić, bo nawet w dzisiejszych czasach bez użycia CGI nie byłoby to łatwe.
Na specjalną uwagę zasługuje w “The Beyond” muzyka, którą skomponował włoski kompozytor Fabio Frizzi, wieloletni współpracownik Fulciego, którego utwory możemy także usłyszeć w “Zombie 2”, “Mieście żywej śmierci”, czy “Siedmiu czarnych nutach”, a także w “Kill Billu”, gdzie motyw z “Siedmiu czarnych nut” został użyty w scenie, w które Uma Thurman wstaje ze szpitalnego łóżka po śpiączce.
Ta ścieżka dźwiękowa jest niesamowita. Mój osobisty numer jeden wśród soundtracków z horrorów. Słychać tu nuty progresji, funkowy bas, ale niepokojący motyw wiodący wykonany jest na pianinie. Dodajmy do tego mroczne niskie męskie chóry, oraz wpadające w ucho damski zawodzenie, a także wzbudzające dyskomfort efekty dźwiękowe, a otrzymujemy prawdziwe muzyczne arcydzieło.
W temacie oprawy dźwiękowej muszę jeszcze dodać, że pozornie muzyka ta niepasuje do obrazu. Film toczy się sobie, a obok, zupełnie osobnie, wybijając się często na pierwszy plan egzystuje warstwa muzyczna. Ale to kolejny celowy zabieg przebiegłego Fulciego, który tym sposobem postanowił jeszcze bardziej udziwnić oniryczną atmosferę swojego dzieła i wzbudzić u widza niepokój dysonansem poznawczym. Arcy – kurwa – dzieło.
Od całego misternie utkanego filmu odstaje nieco aktorstwo, które jest nieco sztuczne, nieco teatralne i to w zasadzie u aktorów wszystkich głównych ról. Nie pomaga także nieco zbyt ekspresyjny dubbing, który jest standardem we włoskim kinie. Świeżaków może to nieco kłuć w oczy, ale ja mając na karku kilkanaście seansów kupuje to razem z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Dodać należy, że “Hotel siedmiu bram” luźno połączony jest z mitologią Lovecrafta za sprawą Księgi Eibona, która przewija się co jakiś czas w filmie. Eibon to niesławny nekromanta, a jego księga jest traktatem o wskrzeszaniu zmarłych, magii demonicznej, czy równoległych światach.
Wspomnieć muszę, że “The Beyond” stanowi część trylogii, na którą składają się jeszcze “City of the Living Dead” i “House by the Cemetery”. Pozostałe filmy nie łączą się jednak ze sobą fabularnie i można je oglądać w dowolnej kolejności. Łączy je jedynie tematyka ludzi żyjących w okolicy piekielnych bram, mroczny klimat i luźne inspiracje H. P. Lovecraftem.
Niech Was nie zmylą niektóre źródła podające, że film nakręcił niejaki Louis Fuller. Wszystko to przez amerykańskiego dystrybutora kina klasy B Terry’ego Levene’a, który wypuścił “The Beyond” pod tytułem “Seven Doors of Death”. Levene wiedział, że włoskie nazwiska mogą odstraszyć widownię, więc zmienił nazwisko Fulciego na plakatach kinowych na coś brzmiącego bardziej swojsko.
Na zakończenie dodam, że specjalista od FX Giannetto De Rossi pracujący nad “The Beyond”, oraz ilustrator znany z m.in. plakatów do niego Enzo Sciotti zmarli tego samego dnia 11go kwietnia 2021 roku, niemal równo 40 lat po premierze “Hotelu siedmiu bram”.
“The Beyond” to horror niemal idealny. Gęsta atmosfera tajemnicy, świetne wykonanie, istny spektakl krwawych efektów i wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa. Jeden z moich ulubionych horrorów ever.