Sleepaway Camp (1983)
13 marca 2021Reżyseria: Robert Hiltzik
Kraj: USA
W kurorcie wypoczynkowym nad rozległym jeziorem dochodzi do tragedii. W bawiących się w wodzie dziewczynkę i jej brata uderza łódka przez co jedno z rodzeństwa ginie. Osiem lat później ocalała z tragedii Angela przyjezdża na letni obóz nad jeziorem. Dziewczynka jest cicha i zamknięta w sobie. Może liczyć tylko na wsparcie kuzyna, z którym przyjechała i młodego chłopca, który się do niej zaleca. Część pensjonariuszy i przebywających tam dzieci prześladuje młodą Angelę. Wszyscy oni wkrótce giną w tajemniczych okolicznościach.
Recenzję Sleepaway Camp obejrzysz także na Youtube
“Sleepaway Camp” to obozowy slasher z 1983 roku, który wypłynął na fali popularności takich klasyków jak “Piątek 13go”, czy “The Burning“, w których to na letnich obozowiczów czyhali uzbrojeni w ostre narzędzia mordercy, mszczący się na gawiedzi za krzywdy z przeszłości.
Tutaj jest nieco podobnie. Najpierw jesteśmy świadkami tragedii rodzeństwa nad wodą, by później przenieść po latach do wodnego obozu i obserwować rozwój wydarzeń. Większość fabuły to typowe dla letniego kurortu wypoczynek jak grupowe zabawy w wodzie, wspólne mieszkanie w barakach, spożywanie posiłków na stołówce, czy flirtowanie między starszymi nastolatkami.
Angela nie potrafi odnaleźć się w tym otoczeniu. Pierwsze słowa wypowiada dopiero po kilku dniach, nie uczestniczy w zabawach, nie integruje się z rówieśnikami. To drobna, cicha dziewczynka, która w dzieciństwie przeżyła traumę.
Nieprzystawanie do normy rodzi wobec niej agresję. Jeden z kucharzy chce wykorzystać ją seksualnie, koleżanki nią pomiatają, a koledzy nękają i stroją sobie z niej żarty.
Jednak każdy kto uprzykrza życie Angeli ginie w tragicznych okolicznościach.
Ciekawym rozwiązaniem jest porzucenie dokonywania morderstw przy pomocy ostrych narzędzi takich jak maczeta w “Piątku 13go”, czy sekator w “The Burning”. Większość zabójstw popełniana jest przy pomocy obozowych sposobów jak wylanie na ofiarę wielkiego gara gotującej się wody, czy skorzystanie z ula pełnego rozwścieczonych pszczół. Niezwykłe dla slashera jest również to, że większość ofiar jest w wieku 12 do 15 lat, co nieczęsto się zdarza w kinie.
Na uwagę zasługuje charakteryzacja zamordowanych osób. Film kosztował 350 000 dolarów. Jak na produkcję z tak małym budżetem [zbliżenie. tak małym że wąsy policjanta zostały zrobione chyba z krepiny] stoi on na zaskakująco wysokim poziomie. Gnijące ścierwo nadjedzone przez ryby wygląda odpowiednio obleśnie, a ciało pokąsane przez owady pełne jest pęczniejących bąbli. Nic dziwnego, odpowiedzialny był za nie Ed French, który był charakteryzatorem także w “Amityville II”, “Creepshow 2”, czy w “The Stuff”,.
Uwagę zwraca też świetna ścieżka dźwiękowa przypominająca miejscami tą z horrorów science fiction z lat 50tych. Wpada w ucho, buduje niepokój i jest kolejnym przykładem jak wycisnąć 100% z niewielkiego budżetu.
Aktorsko film wypadł całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że dla większości młodszej obsady był to debiut. Tak jak dla Felissy Rose w roli Angeli Baker, która zagrała naturalnie i przekonująco. Felissa miała w momencie kręcenia zaledwie 13 lat, co było niezwykłe, gdyż zazwyczaj w tego typu filmach do głównych ról brano osiemnastolatków stylizując ich na młodsze osoby.
Felissa była wystarczająco duża, żeby zagrać w krwawym horrorze, ale zbyt młoda, aby obejrzeć swój występ w kinie.
To, co najbardziej jednak wyróżnia “Sleepaway Camp” to fakt, że do końca filmu nie wiadomo, kto jest mordercą. Czy to naprawdę drobna, małomówna dziewczynka dokonuje krwawych zbrodni? A jeśli tak to jaki może mieć motyw? Na te pytania będziecie musieli poczekać do ryjącego banię finału filmu, który jest jego najmocniejszą stroną.
Zakończenie to absolutny majstersztyk. Raz, że jest w nim twist fabularny, którego nikt się nie spodziewa, a dwa, że jego wykonanie pozostawia mózg w strzępach. Serio jest całkowicie popierdolone, mroczne i zupełnie nieprzystające do bądź co bądź lekkiego klimatu tego slashera. Absolutnie kultowa scena.
W premierowy łikend w listopadzie 83go roku film był wyświetlany w 85 kinach Nowego Yorku frekwencją prześcigając swych rywali czyli “Amityville 3-D”, oraz debiut reżyserski Barbary Straisand “Yentl”. Ostatecznie zarobił ponad 30 razy tyle ile wynosił jego budżet.
“Sleepaway Camp” to nieco zapomniany slasher, który ogląda się łatwo szybko i przyjemnie. Zrealizowany jest bez zarzutu, aktorzy dali z siebie wszystko, muzyka i charakteryzacja daje radę, kiedy trzeba jest brutalnie, a zakończenie niszczy system.
Film doczekał się 4 kontynuacji, ale są to już filmy, gdzie niski budżet widać jak na dłoni i w sumie nic ciekawego do gatunku nie wnoszą, choć dla fanów Angeli Baker są jak najbardziej oglądalne.