Najbrutalniejsze francuskie horrory

Najbrutalniejsze francuskie horrory

8 czerwca 2022 Wyłącz przez Skaras
Tagi: horrory gore

Nowa fala francuskiego gore, czy jak kto woli nowa fala francuskiej ekstremy to filmy młodych, odważnych francuskich twórców, którzy w swych produkcjach zaczęli na niespotykaną dotąd w kraju nad Sekwaną skalę stosować przemoc, brutalność i lać hektolitry posoki.

W ich filmach zagrożenie nie ma nadprzyrodzonej proweniencji, ale jest jak najbardziej rzeczywiste, namacalne i ma ludzką zdawałoby się twarz. Chciałoby się powiedzieć “to ludzie ludziom zgotowali ten los”. Dziś przedstawię najważniejsze dzieła tego nurtu.

Najbrutalniejsze francuskie horrory obejrzysz także na Youtube

Haute Tension

Haute Tension

“Blady Strach” opowiada o dwóch przyjaciółkach, które jadą razem na łikend do domku na odludziu, w którym mieszka rodzina jednej z nich, aby się uczyć. Jednak zaraz po przybyciu na miejsce nieznany sprawca morduje całą rodzinę, oraz porywa bezbronne kobiety.

“Blady Strach” znany jest pod kilkoma tytułami. Francuskiego nawet nie odważę się wymówić, ale w zapisie podobny jest do angielskiego “High Tension” oznaczający wysokie napięcie. Wolę go jednak pod alternatywnym tytułem “Switchblade Romance”, który alegorycznie zwiastuje z czym będziemy mieli do czynienia.

“High Tension” jest dziełem zaledwie 25letniego francuskiego reżysera Alexandre Aja, który do tej pory wyrobił sobie status czołowego francuskiego twórcy horrorów. Jego dorobek to m.in. remaki “Hills have eyes”, “Piranii”, czy “Crawl” z 2019 roku.

Aja już od pierwszych sekund epatuje naturalistycznie pokazanym okrucieństwem lejąc po ekranie litrami juchy nie oszczędzając nawet dzieci.

Odcinane głowy, podrzynane gardła, czy mój faworyt: uśmiercanie przy pomocy piły tarczowej, które jest mrugnięciem okiem do fanów “Teksańskiej Masakry Piłą Mechaniczną”.

Charakteryzacja i efekty specjalne stoją na najwyższym poziomie i nic w tym dziwnego. Charakteryzatorem w filmie został Gianetto de Rossi, weteran, którego prace widzieliście w dziesiątkach włoskich horrorów, min. “Zombie Flesh Eaters”, “Cannibal Apocalypse”, czy “House by the Cemetery” Fulciego.

Prócz rewelacyjnego gore mocnym punktem w filmie francuza jest także twist fabularny który o 180 stopni wywraca opowiadaną historię. Nie będę zdradzał szczegółów, ale reżyser daje nam podczas seansu subtelne wskazówki, co do tego twistu, ale wyłapać je można dopiero po powtórnym seansie.

“Switchblade Romance” to doskonałe, ultrakrwawe, ale i świetnie zagrane i zrealizowane kino, które dało początek nowej fali francuskiego gore. Polecam!

Calvaire

calvaire

Piosenkarz estradowy Marc Stevens jadąc na bożonarodzeniowy występ gubi się w lesie a, jego samochód psuje. Napotkany mężczyzna prowadzi go do opustoszałego hostelu, w którym mieszka zdziwaczały Bartel. Wkrótce się okazuje, że Bartel, jak i reszta mieszkańców wioski to szaleńcy i degeneraci.

W “Kalwarii”, co prawda krew nie leje się gęsto, ale gęsty jest za to klimat, a sytuacja głównego bohatera nie do pozazdroszczenia. Bo szalony Bartel uznaje Marca za swoją żonę, która odeszła od niego przed laty. I za wszelką cenę chce go zatrzymać przy sobie.

Marc jest torturowany fizycznie i psychicznie, a gdy w końcu udaje mu się uciec od swego oprawcy, mieszkańcy pobliskiej wioski są bardziej zainteresowani gwałceniem świni w stodole niż ratowaniem przybłędy.

Reżyser filmu Fabrice du Welz nakręcił obraz o nieszczęśliwej miłości, która doprowadza do szaleństwa. Marc nie tylko jest obiektem westchnień właściciela hostelu, ale także podstarzałej fanki-pensjonariuszki domu starców, oraz prowadzącej go Mademoiselle Vicky, którą gra słynna, francuska gwiazda porno Brigite Lahaie.

Na zakończenie wspomnę o jednej surrealistycznej scenie, która jest przebłyskiem geniuszu reżysera, a mianowicie taniec rednecków w miejscowym barze przy akompaniamencie kakofonicznej muzyki na pianinie. Uczta dla oczu.

Frontier(s)

Frontiers

Grupa francuskich przestępców wraz z ciężarną dziewczyną uciekając przed policją zatrzymuje się w hotelu na granicy kraju, gdzie jak się okazuje mieszka rodzina kanibali. Ścigający ich wymiar sprawiedliwości staje się ich najmniejszym problemem.

3 lata po premierze “Calvaire” kolejny francuski reżyser Xavier Gens postanowił zmierzyć się z horrorem ekstremalnym. Pamiętam, że polskie hasło reklamowe filmu głosiło, że przy tym filmie wszystkie Piły to tępe narzędzia, co oczywiście miało sugerować, że francuska produkcja jest bardziej krwawa od Piły Jamesa Wana.

“Frontier(s)” to dość prosty survival, gdzie grupa młodych ludzi musi stawić czoła zagrożeniu na brudnej farmie. Skojarzenia z Teksańską Masakrą jak najbardziej na miejscu.

Niestety brak tu świeżego pomysłu i w sumie całość sprowadza się do ganianki po oborze i ubojni, oraz krwawej eliminacji bohaterów. Nie uświadczymy to niczego więcej.

Jeśli chodzi natomiast o nagromadzenie krwawych scen to nie jest ich tu tak znowu dużo choć kilka bardzo cieszy oko i są zrealizowane wzorowo. Niech wspomnę tylko o scenie ze ścięgnami achillesa od której autentycznie bolały mnie nogi, masakrze przy pomocy krajzegi, czy opiekania żywcem.

Frontiere oznacza granicę, do przekroczenia której dążą bohaterowie. Natomiast Frontieres z S w nawiasie oznacza granice, granice ludzkiej psychiki i wytrzymałości ciała, które również będą musieli przekroczyć aby ujść z życiem.

Xavier Gens, późniejszy reżyser takich horrorów “The Crucifixion”, czy “Cold Skin” zaprezentował dzieło z jednej strony wtórne i sztampowe, a z drugiej oglądające się przyjemnie, jeśli oczywiście komuś sprawia przyjemność oglądanie ćwiartowanych zwłok.

Inside

Inside

Cztery miesiące po tragicznej śmierci męża ciężarna Sarah zostaje napadnięta we własnym domu przez tajemniczą kobietę, która chce ukraść jej nienarodzone dziecko.

Alexandre Bustillo i Julien Maury, późniejsi reżyserzy niezłych horrorów “Livide”, “Among the Living” i “Leatherface” nakręcili obraz nihilistyczny i skrajnie brutalny. Serio, chyba nie widziałem bardziej krwawego filmu zrobionego na poważnie.

Niby to home invasion, w którym intruz nachodzi samotnie mieszkającą przyszłą matkę, ale trup ściele się zaskakująco gęsto, a pod koniec filmu dosłownie całe domostwo spływa posoką.

W “Inside” mamy skrajną przemoc, która razi o tyle mocniej, gdyż jest dokonywana na kobiecie w ostatnich dniach ciąży, która musi zadbać nie tylko o integralność własnego ciała, co również o życie dziecka.

W ruch pójdą tu różnorakie narzędzia, które można znaleźć w domu: kawałek zbitego lustra, drut do szycia, nóż kuchenny, ale i tak prym wiodą wielkie, ostre jak brzytwa nożyce.

Najście ogląda się jednym tchem, nie ma tu żadnych przestojów akcji, przez większość czasu stara się trzymać realizm, a brutalnością można by obdzielić 10 innych filmów.

W 2016 roku powstał amerykański remake i pomimo, że jest nakręcony i zagrany bardzo poprawnie, a historia odzwierciedlona niemal w 100% to pozbawiony jest pazura i brutalności oryginału.

Martyrs

Martyrs

Maltretowana dwunastoletnia Lucie ucieka swym oprawcom. Po 15 latach włamuje się do domu zwykłej, czteroosobowej rodziny i brutalnie wszystkich morduje w poszukiwaniu zemsty. Na miejsce przyjeżdża jedyna przyjaciółka Lucie Anna pomóc zatrzeć ślady. Nie do końca jednak wierzy, że zabita rodzina to faktyczni sprawcy jej kaźni sprzed lat.

Horror Pascala Laugier odpowiedzialnego za równie dobre “Saint Ange” i “Ghostland” to mocny film gore.

Reżyser w wywiadach twierdził, że inspirował się “Hostelem”, jednak zamiast filmu o cierpieniu chciał nakręcić film o zadawaniu bólu. Nic więc dziwnego, że okrucieństwo widoczne na ekranie jest tak intensywne.

Najmocniejszym punktem filmu są początkowe sceny, gdy bezwzględna Lucie wymierza sprawiedliwość z zimną krwią mordując za pomocą strzelby rodzinę, nie oszczędzając nawet dzieci. Prawdziwy horror jednak dopiero nadejdzie.

Zadawania bólu na różne wyrafinowane sposoby jest tu bez liku. Doznania potęguje doskonała charakteryzacja speców od efektów specjalnych.

“Martyrs” to nie jednak gore dla samego gore, ale też nieźle pomyślana fabuła z ciekawym zakończeniem. Bródny, niejednoznaczny i nihilistyczny. Po seansie pozostawia widza z pytaniem do czego ludzie są zdolni posunąć, aby załagodzić strach przed śmiercią.

W 2015 roku powstał amerykański remake, ale jak zwykle nie zbliża się nawet do mocy jaką dysponuje oryginał.

 

To wszystko w dzisiejszym zestawieniu. Jeśli lubicie mocne, realistyczne kino, a jeszcze nie widzieliście wspomnianych tytułów koniecznie po nie sięgnijcie.

Ostatnimi czasy francuscy filmowcy nieco przystopowali z tworzeniem ekstremalnych obrazów, ale miejmy nadzieję, że nowe pokolenie bezkompromisowych twórców zaleje wkrótce ekrany kin posoką z rozerwanych tętnic.

Zobacz również