
Matka much (2025) – folkowy slowburner
28 października 2025Tagi: folk horror, Splat film festival
Reżyseria: John Adams, Zelda Adams, Toby Poser
Kraj produkcji: USA
Chora na raka Mickey próbuje ostatniej szansy na życie, gdy medycyna zawiodła. Wraz ze sceptycznym ojcem wybiera się na odludzie do domostwa czarownicy Solveig, by ta spróbowała ją wyleczyć tajemniczymi rytuałami. Czy Solveig faktycznie ma taką moc, czy jest oszustką? I czy pomaga Mickey bezinteresownie?
Matka much wyreżyserowana została przez małżeństwo Adamsów, oraz ich córkę odpowiedzialnych za całkiem podobny tematycznie horror z 2021 roku Hellbender.
Matka much to folkhorror zrealizowany w formie rasowego slowburnera. Z jednej strony to film o pogodzeniu się ze śmiercią, ale też chęcią życia. To również dramat pokazujący relację sceptycznie nastawionego do rytuałów ojca z córką, która pokłada w nich całą wiarę i ostatnią nadzieję.
Gdy Mickey i jej ojciec zamieszkują w ascetycznym domu zrobionym z drzew Solveig wprowadza ich w arkana rytuałów, zaklęć i tajemniczych mikstur sporządzonych z tego, co daje las. Nie ma tu jednak mrocznego i ciężkiego klimatu. Czarownica sprawia raczej dobre wrażenie i budzi szacunek swoją mądrością. Czujemy jednak, że nie pomaga zupełnie bezinteresownie. Mimo to Matce much bliżej jednak do mrocznej baśni niż horroru z krwi i kości.
Realizacyjnie film zachwyca ładnymi zdjęciami lasu okalającego domostwo wiedźmy i udźwiękowieniem, na które składa się głęboki ambient. Nie przekonuje za to miejscami aktorstwo, szczególnie Johna Adamsa w roli ojca.
Matka much to kino nie dla wszystkich. Jeśli spodziewasz się mocnego horroru to go nie dostaniesz. Akcji też tu za grosz. Film Adamsów to klasyczny snuj, gdzie raczeni jesteśmy masą dialogów egzystencjalnych i powolną pracą kamer. Jeśli jednak lubicie historie o wiedźmach i pięknie sfilmowane folkowe klimaty, a nie przeszkadza Wam brak tempa wtedy Matka much może być wyborną ucztą.



