Małpa (2025 – recenzja horroru na podstawie Kinga

Małpa (2025 – recenzja horroru na podstawie Kinga

6 marca 2025 Wyłącz przez Łukasz Karaś
Ocena: 6/10
Tagi: czarna komedia

Małpa to horror na podstawie opowiadania Stephena Kinga. To połączenie serii Oszukać przeznaczenie z Ringiem. Nakręcony został przez Osa Perkinsa, tego samego, który w 2024 roku dał nam całkiem niezły horror Longlegs. Czy i tym razem jest się czym zachwycać? Zapraszam do recenzji bez spojlerów.

Recenzję Małpy obejrzysz także na Youtube:

Dwóch bliźniaków Bill i Hal znajdują w szafie zabawkową małpę. Gdy się ją nakręci jakiś nieszczęśnik w pobliżu ginie w tragicznych okolicznościach. Chłopcy wrzucają małpę do studni. Wiele lat później Bill zabiera swego syna Peteya na wycieczkę. Zabojcza małpa jednak daje ponownie o sobie znać.

Małpa to połączenie horroru i dość makabrycznej komedii. Osgood Perkins nie zwalnia i w zaledwie rok po wypuszczeniu Longlegsa daje kolejny pełnometrażowy film. Film, który już zbiera świetne oceny.

Małpa opowiada o bliźniakach. Bill, to ten spokojniejszy, w okularach, którego niezbyt szanują rówieśnicy, w tym brat Hal. Bo Hal to taki typ szkolnego popularnego łobuza. Chłopcy pewnego dnia w szafie znajdują pudełko należące do ich ojca, w którym kryje się zabawkowa małpa z bębenkiem. Bliźniacy szybko się orientują, że nakręcenie zabawki powoduje brutalną śmierć osoby z ich otoczenia. Po pewnym czasie postanawiają pozbyć się zabawki. Mija wiele lat. Hal bojąc się, że zabawka pewnego dnia powróci stroni od spotkań ze swoim synem Petem widując się z nim tylko raz na rok. A właśnie wypada data spotkania. Wkrótce zabawkowa małpa faktycznie znowu się pojawia, a wraz z nią demony przeszłości.

Małpa opiera się na dość mocno wyeksploatowanym motywie klątwy wiszącej na zwykły przedmiocie, który przynosi śmierć osobom, które się z nim zetkną. Widzieliśmy to już masę razy, chociażby w Ringu, gdzie katalizatorem zgonów była kaseta VHS.

Fabuła jest więc całkiem wtórna, ale liczy się wykonanie. Bo Małpa to film całkiem lekki zawierający sporo scen humorystycznych. Od beki z wieku dojrzewania i żartów o waleniu konia przez kilka spektakularnych zgonów pełnych krwi i flaków. Sceny te jednak w żaden sposób nie brzydzą, a ich przerysowanie, pomysłowość, czy niespodziewaność (istnieje takie słowo?) wzbudzają szczery śmiech.

Video nasties: zakazane filmy książka

Gore jest tu kreatywne. Mamy wypruwane jelita, eksplodujące ciała, urywane głowy. W ruch pójdzie harpun, kosiarka, czy ekspres do kawy. Kilka śmierci jest tak absurdalna, że pasowałyby do serii Oszukać przeznaczenie. Czy wręcz do serii o Kojocie Wilusiu i Strusiu Pędziwiatrze. Nie podobała mi się dosłownie jedna scena zgonu z końcówki, gdyż było w niej za dużo CGI i była po prostu średnia. Cała reszta zaś miód maliny.

Ale pośród topniejących twarzy i miażdżonych ciał Perkins przemyca przemyślenia o śmierci. O jej przypadkowości i bezcelowości. Śmierć może spotkać każdego dosłownie w każdej chwili. Nie ma co o niej myśleć, bo i tak każdego nas czeka. Ponury żniwiarz na bladym koniu przetnie naszą drogę prędzej czy później.

Kwestie techniczne są zadowalające. To Osgood Perkins, więc nie dostaniemy taniej lipy. Praca kamer, udźwiękowienie, kolorystyka, wszystko jest tu na swoim miejscu. Montaż zaś jest całkiem dynamiczny, co sprzyja pokazywaniu nagłych, wręcz slapstickowych zgonów. Może nie ma tu wodotrysków (prócz scen śmierci rzecz jasna), ale chyba ten film tego nie potrzebował. Jest sprawnie i tyle wystarczy.

W rolach głównych zobaczymy Theo Jamesa. W rolach, bo aktor wcielił się zarówno w dorosłego Billa jak i Hala. Całkiem nieźle zagrał obie, jakże różne role. To ponoć popularny aktor, ale ja kojarzę go tylko z serii Niezgodna (a właściwie tylko z pierwszej części, bo reszta była nieoglądalna).

Młodych bliźniaków zagrał zaś Christian Convery znany z netflixowego Łasucha. A w wuja bliźniaków, całkiem zabawną postać wcielił się sam Osgood Perkins.

Czuję jednak, że film trafi trochę kopyto w trzecim akcie. Większość humoru gdzieś wyparowuje, akcja zwalnia i już tak nie wciąga. I mimo, że finał jest zgrabny to czuję, że Perkins nie do końca miał pomysł na rozwiązanie akcji. To jednak tylko moje małe narzekactwo.

Podsumowując Małpa to dobra, prosta rozrywka. To nie film, na którym ktokolwiek będzie się bał, raczej lekka zabawa fabułą i scenami śmierci przy której miło można spędzić popołudnie od czasu do czasu wybuchając śmiechem.

Zdecydowanie jednak czuję, że film jest przehajpowany. Obecnie w Stanach jest to numer jeden jeśli chodzi o kino grozy. A powiem szczerze, że na takim Towarzyszu bawiłem się jednak nieco lepiej. Małpa dostarcza rozrywki, ale za miesiąc niewiele osób będzie o nim pamiętać.

Zobacz również