Władca mroku (2023) – recenzja

Władca mroku (2023) – recenzja

24 kwietnia 2024 Wyłącz przez Skaras
Tagi: folk horror

Reżyseria: William Brent Bell
Kraj produkcji: UK, Irlandia

“Lord of Misrule” to folk horror w reżyserii Williama Brenta Bella odpowiedzialnego za horrory “The Boy”, czy “Sierota. Narodziny zła“. Bell bardzo mocno czerpał z kultowego “The Wicker Man” z czym się specjalnie nie kryje, gdyż fabuła i zabiegi stylistyczne pomijając szczegóły są bardzo podobne.

W małej brytyjskiej wiosce nadchodzi czas dożynek podczas, których inscenizuje się zwycięstwo Pana Złych Rządów nad demonem Gallowgogiem. Córka lokalnej duchownej Rebecci Holland, która niedawno sprowadziła się do miasteczka ginie w pobliskim lesie. Rebecca rozpoczyna poszukiwania. Wkrótce na światło dzienne wychodzą mroczne tajemnice osady.

Jak to w folk horrorach bywa mamy małą, nieco zacofaną społeczność, w której wciąż żywe są pogańskie tradycje: ubieranie masek zwierząt, rytuały ku czci nadprzyrodzonych istot, składanie ofiar. Gdy ginie w lesie córka Rebecci kobieta wszczyna poszukiwania, a im dalej w las tym wychodzi więcej tajemnic jakie skrywają mieszkańcy osady.

Niestety horror Bella przypomina raczej produkcję telewizyjną niż kinową. Wykonanie jest bardzo przeciętne przez co ciężko zawiesić na czymś oko. Nie ma tu ani przykuwających wzrok krajobrazów, ani ciekawie skomponowanych kadrów, a sceny w mroku są słabo zaaranżowane. Mimo, że historia mogłaby być ciekawa przedstawiona jest w mało atrakcyjny sposób bez mocniejszych akcentów i w pewnym momencie zaczyna się wlec. Narracja leży tu na całej linii. Produkcja nie trzyma też żadnego klimatu, zarówno tego folkowo-wyspiarskiego jak i nastroju grozy. Nie straszy tu absolutnie nic.

Ciężko mi znaleźć w “Lord of Misrule” jakieś plusy. To taki film, który za pół roku będzie puszczany na TV Puls o 22. Jest jak najbardziej oglądalny, ale nie widzę powodu, dla którego warto by wybrać się do kina, bo wizualnie jest po prostu ubogi.

Opublikowano: 24 kwietnia 2024

Zobacz również