Spookies (1986)
21 lipca 2021Reżyseria: Genie Joseph, Thomas Doran, Brendan Faulkner
Kraj: USA
Zobacz recenzje również na Youtube
W 1986 roku światło dzienne ujrzał horror, o którym sami twórcy mówią, że historia jego powstania jest ciekawsza od samego filmu. Produkcja, którą kręciły dwie różne ekipy filmowe z różnymi aktorami i reżyserami.
Grupa znajomych wchodzi do opuszczonej posiadłości na odludziu, aby poimprezować. Posiadłość jednak do końca nie jest opuszczona. Zamieszkuje ją bowiem podstarzały czarownik chcący przywrócić swą ukochaną do życia, oraz grupa straszydeł, które będą ścigać śmiertelników, aby wszystkich pozbawić życia.
“Spookies” to amerykański horror z 1986 roku, który miał sporo perturbacji podczas jego kręcenia. Ale po kolei.
Twórcy nie ukrywają, że kręcąc “Upiory” inspirowali się “Martwym Złem” także wszelkie podobieństwa są rzecz jasna zamierzone. Mamy tu więc niskobudżetową kopię dzieła Raimiego, ale nie pozbawioną uroku, czy własnych pomysłów.
Zbieranina bohaterów na którą składają się typowe kalki jak ubrany w dziwaczny skórzany strój twardziel, cycata seksbomba, imprezowicz, normals i kilku innych rozbiega się po wielkiej posiadłości, gdy jedna z nich zostaje opętana i zamieniona w demona.
Ścigać ich zaczyna cała menażeria różnorodnych stworów, od człowieka kota ze szponem zamiast dłoni, ponętnej kobiety transformującej w krwiożerczego pająka, błotnych ludzi zamieszkujących piwnicę, demona topiącego ciało za pomocą elektrycznego języka, armii zombie z pobliskiego cmentarza i innych maszkaronów.
Co łączy grasujące monstra z czarownikiem chcącym ożywić swoją ukochaną, która w zasadzie wcale martwa nie jest? Absolutnie nic. Fabuła w tym filmie ma co najwyżej trzeciorzędne znaczenie.
Gdy “Spookies” był niemal gotowy dwóch reżyserów Thomas Doran i Brendan Faulkner opuściło produkcję ze względu na spięcia z inwestorem Michaelem Lee, a na ich miejsce została zatrudniona debiutantka Genie Joseph, która dotychczas miała jedynie doświadczenie jako aktorka porno, oraz montażystka w Tromie (tak tej Tromie od “Toksyczneego Mściciela”). Genie film pocięła, przemontowała, sporo materiału usunęła, nieco dograła i wyszedł istny chaos fabularny, bez ciągów przyczynowo skutkowych, z urwanymi wątkami i kilkoma zupełnie niezrozumiałymi scenami.
Skąd wziął się czarownik, kim jest jego narzeczona, skąd się wzięły upiory i w jakim celu zabijają? Nie mam zielonego pojęcia.
Producent Michael Lee to w ogóle był niezły dupek. Mówił na planie, którą z aktorek by posunął, raz przyniósł nawet kostium goryla mówiąc, że przyda się w filmie. Gdy reżyser odpowiedział, że w scenariuszu nie ma goryla zasugerował, że mógłby po prostu skądś wyskoczyć tu i ówdzie. To on jest odpowiedzialny za znienawidzone przez fanów dźwięki pierdów dograne do sceny z błotnymi zombie. Zmienił nawet tytuł, który początkowo miał brzmieć “Twisted Souls” na “Spookies”, bo dobrze kojarzyło mu się z “Goonies”.
Natomiast największym plusem “Spookies” są świetnie wykonane i pomysłowe potwory zrealizowane klasycznymi metodami. A guma aż wylewa się z ekranu. Serio, lwia część skromnego budżetu poszła na wygląd straszydeł i efekty specjalne i te powinny zadowolić każdego fana b-klasowych stworów. Co prawda miejscami widać aż za dobrze, że taki np. kostucha grasujący z wielką kosą jest ubrany w tani strój rodem ze sklepu z gadżetami na halloween, ale większość upiorów jednak daje radę. Nic dziwnego, w końcu ekipa odpowiedzialna ze efekty i charakteryzację pracowała przy wielu kultowych dziełach jak “Deadly Spawn“, “Street Trash”, czy “Toxic Avenger”.
Na uwagę zasługują też niezłe scenografie. Wielka posiadłość otoczona jest ciemnym lasem i osnutym mgłą cmentarzem, a same wnętrza kryją istny labirynt korytarzy i pomieszczeń pełnych mrocznych zakamarków, pajęczyn i czającego się zagrożenia.
Mimo tego “Upiory” cechuje raczej luźna atmosfera pasująca raczej do komedii niż horroru. Aktorsko pozostawia nieco do życzenia, postaci niespecjalnie zachowują się tak jakby właśnie trafili do przedsionka piekła, a wspomniany chaos fabularny i kilka kuriozalnych scen jak pierdzące potwory dopełniają pastiszowej atmosfery.
Film nie jest też specjalnie krwawy, producent nie chciał aby jego działo miało ograniczoną dystrybucję ze względu na nagromadzenie gore. Kilka trupów jednak padnie, jest nawet zabijanie dziecka, co zawsze cenię w kinie, ale na spektakl krwawych efektów nie mamy co liczyć.
Podsumowując “Spookies” to film kuriozalny, pocięty, niezrozumiały i gumowy, ale też kultowy.