Recenzja komiksu Shangri-La

Recenzja komiksu Shangri-La

8 maja 2020 Wyłącz przez Łukasz Karaś

Dziś na warsztat wziąłem komiks science fiction “Shangri-La” Mathieu Bableta w Polsce wydany przez wydawnictwo Tomif Comics.

Od razu zaznaczam, że ten komiks to nie horror, a science fiction, ale fabuła jest na tyle dobra, że postanowiłem go zrecenzować.

Zaznaczę również, że to nie jest komiks akcji. Nie ma tu zbyt wielu pościgów, walk, strzelanin, wybuchów i tym podobnych zagrań choć okazjonalnie się zdarzają. To opowieść egzystencjalna, ale myli się ten kto powie, że nudy, bo dzieje się tu dużo ciekawych rzeczy.

Recenzję Shangri-la obejrzysz również na Youtube

Fabuła opowiada o stacji kosmicznej orbitującej wokół nie nadającej się do życia Ziemi. Na stacji w ścisku mieszka duża społeczność ludzi i animidów – człekokształtnych istot stworzonych z psów i kotów. Humanoidzi żyją w ciasnych, poukładanych niczym w ulu komorach pracują i… wydają pieniądze. Konsumpcjonizm jest najbardziej pożądanym dobrem. Nad wszystkim trzyma pieczę Firma Tianhzu, która obserwuje każdy krok każdego mieszkańca i steruje ich życiem za pomocą wszędobylskich komunikatów rodem z “Oni żyją” Carpentera. Billboardy rzucają po oczach hasła: bierz kredyt, kupuj, spłacaj kredyt, bierz kolejny. Albo Pracuj, kupuj, pracuj dalej. Mieszkańcy za zarobione pieniądze kupują najnowsze telefony mimo, że dopiero, co kupili nieco starszy model, zupełnie jak w realnym świecie. Plany Tianhzu są dalekosiężne, chcą na jednym z księżyców Tytana samodzielnie stworzyć życie od podstaw. Co więcej główny bohater Scott bada serię wybuchów jakie mają miejsce na stacjach badawczych Korporacji, które ta bagatelizuje.

Video nasties: zakazane filmy książka

Komiks jest wielowątkowy, poruszane są ważne, aktualne, często intelektualne, czy filozoficzne kwestie jak np. rasizm ludzi w stosunku do animidów, jak wykorzystywanie mas do niewolniczej pracy, etyczność nauki, sianie propagandy, duszenie niezadowoleń społecznych brutalną siłą, pęd ku kupowaniu zbędnych gadżetów. Całkiem jak w realnym świecie, nie?

Komiks przede wszystkim cechuje się nieźle rozpisanymi postaciami. Nie są to bohaterowie jednowymiarowi, wycięci z kartonu. Nie ma tu jasnego podziału na dobrych i złych. Postacie mają rozterki, wątpliwości, własne cele i osobowości. Nawet szefostwo Tianhzu, które robi tu za głównego złego nie wydają się jakimiś złymi do szpiku kości potworami. Owszem, ich działania są moralnie naganne, ale w zasadzie nie robią nic innego czego nie robią rządy rzeczywistych państw.

Co do grafik to są bardzo ładne i szczegółowe. Szczególnie robią wrażenia wręcz technicznie narysowane pomieszczenia bazy kosmicznej. Nie raz się złapałem na tym, że zamiast śledzić dalsze losy studiowałem szczegóły pojedynczego kadru dłuższy czas. I w te misternie wykreowane wnętrza wpisane są kontrastujące, nieco niechlujnie i szkicowo wpisane postacie. Fajny dysonans cieszący oko.

Jeśli jesteście fanami intelektualnego, ambitnego science fiction koniecznie sięgnijcie po “Shangri-La”. Fabuła jest ciekawa, znajduje się w niej kilka niezłych twistów fabularnych, kadry są ładne, a skończenie opowieści zajmie wam kilka wieczorów także warto.

Zobacz również