Rawhead Rex (1986)
8 stycznia 2021Reżyseria: George Pavlou
Kraj: UK Irlandia
Recenzję Rawhead Rex obejrzysz także na Youtube:
Irlandzki farmer narusza prastary monolit znajdujący się na jego polu tym samym uwalniając monstrum pod nim pochowane, które zaczyna mordować miejscowych mieszkańców. W tym samym czasie do miasteczka przyjeżdża fotograf Howard Hallenbeck, aby szukać informacji o dawnych kultach do nowej książki. Policja jest bezradna wobec działań monstrum. Gdy z ręki potwora ginie syn Howarda ten postanawia pokonać go na własną rękę.
“Rawhead Rex” to Irlandzki horror z 1986 roku, do którego scenariusz napisał Clive Barker – angielski reżyser, scenarzysta, oraz pisarz horrorów.
Barker wyreżyserował kultowego “Hellraisera” i “Nocne Plemię”. Znacie go także z cyklu opowiadań “Księga krwi” wydanego przez Phantom Press i to właśnie na podstawie opowiadania z trzeciego tomu powstał scenariusz do “Rawhead Rex”.
Akcja filmu zaczyna dziać się już od pierwszych minut. Nie ma tu miejsca na zbędne wprowadzenia, czy powolne budowanie historii. Król Trupiogłowy pojawia się już w 7 minucie w całej swej obleśnej okazałości i zaczyna rzeź.
Niewiele tu miejsca na domysły, czy działanie wyobraźni.
Reżyser jak często bywa w takich horrorach nie dawkuje nam napięcia pokazując tylko jakieś mignięcia stwora w mroku, ukazując jedynie fragmenty jego ciała, by dopiero w końcówce zaprezentować nam całe jego cielsko. Nie tutaj. Dostajemy od razu w biały dzień całego potwora i w wielu kolejnych scenach będziemy mogli się mu dokładnie przyjrzeć nawet przy dużych zbliżeniach. A jest na co popatrzeć. Wielki gorylowaty stwór ze świecącymi oczyma pałającymi nienawiścią do wszystkiego co żyje i zakrwawionymi potężnymi kłami wystającymi z wydłużonego pyska.
Oczywiście jest w tym wszystkim odrobina kiczu, ale to ten dobry, nostalgiczny kicz. Jak wiecie jestem miłośnikiem gumowych potworów, ale co do tego mam mieszane uczucia. Niby fajny, ale za bardzo. Chyba wolałbym jednak, żeby częściej przysłaniała go mgła, czy mrok niż walenie gumą widza prosto w oczy. Sam Barker ponoć też nie był zadowolony z jego wyglądu.
Tak więc nasz Król Trupiogłowy łazi po różnych klimatycznych miejscówkach jak stary kościół, cmentarz, zielona równina ze starymi kamiennymi ogrodzeniami, czy otoczony mgłą las i wybija miejscową gawiedź.
Nie ma tu zbyt wiele gore, nie ma prutych flaków, czy urywanych głów, ale zabójstwa i tak są satysfakcjonująco krwawe. Głównie jednak widzimy atak bestii, samo zabójstwo jest pokazane poza kadrem, a gdy kamera wraca widzimy już pokiereszowane zwłoki. Bodycount jest jednak całkiem zacny także
Między tą ganianiną i morderstwami nasz główny bohater Howard Hallenbeck rozmawia z miejscowymi, w tym z proboszczem miejscowej parafii i próbuje rozwikłać zagadkę grasującej bestii, oraz jak ją pokonać, a naprowadzi go na to kościelny witraż, którego wizerunek rozpoczyna film.
Jak mówiłem wcześniej nie ma tu miejsca na suspens, czy tajemnicę. Reżyser wszystko wykłada na ławę przez, co jedyne czego nie wiemy to czym jest bestia i jak ją zabić. Grozy tu nie odczujecie, a jedynie frajdę z mordowania kolejnych pionków.
Zakończenie jest oczywiście pełne trupów, wybuchów i popularnych, raczkujących dopiero efektów komputerowych w postaci błysków i przepływów mocy. Niestety do tej pory nie wiem jak działa broń na Rawhead Rexa i czemu ten ma na nią słabość, ale widocznie tak po prostu musi być.
nie będzie tu miejsca na nudę.
Epilog zwiastuje kolejne częsci, których się niestety nie doczekaliśmy. A skoro mamy już potwora z jakąś szczątkową mitologią to możnaby to pociągnąć.
Chcielibyście zobaczyć Rawhead Rex 2?
Podsumowując “Rawhead Rex” to fajny, nostalgiczny horror z wielkim gumowym potworem i masą krwawych zabójstw. Niestety nie jest to film pozbawiony wad. Gdyby twórcy przyłożyli się nieco bardziej do fabuły, a reżyser choć próbował budować klimat grozy mielibyśmy małe arcydzieło. A tak czuś lekki niedosyt.