Polska odpowiedź na Hostel – Pora Mroku (2008)
16 stycznia 2024Reżyseria: Grzegorz Kuczeriszka
Kraj produkcji: Polska
Zapraszam do recenzji polskiego horrorze. Filmu przez wielu zjechanym, ja jednak odnajduję w nim kilka niezłych elementów. Zapraszam do recenzji “Pory Mroku”.
Recenzję “Pory Mroku” obejrzysz także na Youtube:
Czwórka przyjaciół wybiera się na Dolny Śląsk, aby odnaleźć zaginionego przed rokiem kumpla. Na miejscu odkrywają starą fabrykę, w której grupa ludzi prowadzi tajemnicze eksperymenty nad przedłużaniem życia.
“Pora mroku” to polski horror nakręcony w 2008 roku przez serialowego reżysera Grzegorza Kuczeriszkę, który był również jego operatorem kamery. Film za punkt wyjściowy obiera tajemnicze nazistowskie eksperymenty, którymi rasa panów chciała przedłużać swoje życia. Tym samym film uderza w nieco podobne tony, co chociażby seria gier “Wolfenstain”, czy seria horrorów “Eksperyment SS” łączących tajne eksperymenty naukowe z okultyzmem.
W “Porze mroku” śledzimy czwórkę znajomych, którzy wybierają się na wycieczkę na Dolny Śląsk na spływ kajakowy. Są nimi Aśka, Majka, Michał i Raffi. Aśka ma jednak jeszcze jeden ukryty powód. Jej brat Adam zaginął w tej okolicy przed rokiem i dziewczyna próbuje go odnaleźć. Przyjaciele udadzą się w miejsca, o których wiadomo, że Adam je odwiedzał.
W drugim wątku poznajemy dwójkę bohaterów, którzy od pewnego momentu będą wiodącą parą na ekranie. Są nimi nowa osadzona Karolina, typowa zbuntowana dziewczyna, która trafiła do zakładu psychiatrycznego zamiast do pierdla, i która chce odbębnić swoje i wyjść na wolność. Karolina poznaje w placówce Zola, gościa, który nie do końca ma równo pod sufitem, czubek z poranioną głową, który lubi łyknąć psychotropy. Gość siedzi tam dłuższy czas i sporo wie o placówce i jej personelu. Karolina szybko się przekonuje, że obsługa zakłada jest szemrana, gdyż niektóre dzieciaki są gdzieś wywożone i już nie wracają. Gdy Karolina i Zolo zaczynają orientować się w sytuacji nie chcą być kolejni i postanawiają uciec z placówki.
W pewnym momencie losy Aśki i jej kolegów, oraz Karoliny i Zola łączą się we wspólnej próbie rozwikłania wszystkim tajemnic. Gdzie personel placówki zabiera pacjentów? Jaki los spotkał brata Aśki Adama? I co z tym wszystkim wspólnego mają starzy naziści, którzy przewijają się przez film?
Film Kuczeriszki miał całkiem niezły pomysł na fabułę i stworzenie horroru naturalistycznego, który byłby polską odpowiedzią na “Hostel” Eli Rotha łącząc go jednak z wątkiem nazistowskich eksperymentów. Co zatem poszło nie tak? Zacznijmy jednak od plusów.
Duże wrażenie robią tu zdjęcia Dolnego Śląska. Jeśli kręcić w Polsce horror to tylko tam. Stare odrapane, betonowe budynki, które swój rozkwit mają dawno za sobą sprawiają ponure wrażenie. Jest tu szaro, ponuru, pochmurnie. Każdy element infrastruktury jest pordzewiały, zmurszały i się rozpada. Wszechobecna bieda i brzydota aż wylewa się z ekranu. Również wnętrza prezentuję się tu w równie nieprzyjemny sposób. Odrapane bunkry z betonu, kopalnie wypełnione zdezelowanym, zardzewiałym sprzętem laboratoryjnym, szpital, czy komisariat, który lata świetności pozostawił gdzieś dawno w PRLu.
Zdjęcia były kręcone w Modlinie, w którym jest masa starych bunkrów i umocnień, na warszawskiej Pradze Północ, czy w Osówce, czyli prawdziwym mieście wydrążonym w sudeckiej górze. Wszystko to jest tu pięknie brzydko ukazane, co jest niewątpliwą załugą samego Grzegorza Kuczeriszki odpowiedzialnego za zdjęcia.
Mieszkańcy Dolnego Śląska są przedstawi niczym z jakichś “Wzgórza mają oczy”. Wiecie, jakaś zabandażowana ręką odsłaniająca firankę, żeby się przyjrzeć bohaterom. Jakiś drab z wielką szramą na łbie patrzący na przejeżdżający samochód. Jakiś pojeb z bliznami na japie straszący Aśkę i kolegów. Każdy jest tu brzydki, zdeformowany i zdaje się mieć złe zamiary.
Pozytywnie też wypada para głównych bohaterów, czyli Karolina i Zolo. Postacie te mają jakiś background, są niejednoznaczne, z różnych bajek, a jednak w miarę upływu czasu się do siebie zbliżają. Po prostu ciekawi bohaterowie. Do tego przyzwoicie zagrani przez Natalię Rybicką, oraz Pawła Tomaszewskiego.
Role drugoplanowe też są przyzwoicie obsadzone. Bartosz Żukowski nieźle sprawdza się jako drab i nie przypomina Waldusia z Kiepskich. Jan Wieczorkowski już dawno porzucił karierę w “Klanie”, a w “Fali zbrodni” pokazał się z jak najlepszych strony, więc i tu nie miał problemu z zagraniem dwuznacznej roli, a weteran polskiego filmu Ryszard Ronczewski w roli starego nazisty prezentuje się iście odrażająco i złowieszczo.
Niestety druga połowa głównych bohaterów, czyli Aśka i jej kompania tu już kurwa dramat. Postacie rozpisane na kolanie. Nic o nich nie wiadomo, żadnego backgroundu, żadnej oryginalności. Postacie płaskie i przezroczyste, których nie idzie w żaden sposób polubić. W dodatku odegrane w denerwujący sposób.
Jakub Wesołowski w roli Michała i Karolina Gorczyca jako Aśka to straszne drewno, na które ciężko się patrzy. A patrzeć na nich musimy niestety często.
Problemem są tu także sceny straszące. Reżyser chciał straszyć za pomocą kilku klasycznych motywów i niestety zamiast wzbudzać uczucie grozy irytują widza. Były to subiektywne kadry, które normalnie powinny wzbudzić uczucie bycia obserwowanym, ale Kuczeriszka używał ich w złym miejscu. W dodatku nadużywał tej techniki i zamiast skutecznie jej użyć raz, czy dwa razy w filmie wrzucał je co chwilę, co po prostu zaczęło nużyć. Był też teledyskowy montaż przebitek na krwawe sceny z nagłymi uderzeniami muzyki, ale nie bardzo było wiadomo, czego te sceny dotyczą. Zabiegi te bardziej męczyły niż wzbudzały jakiekolwiek inne uczucia, w dodatku były nadużywane. Najgorzej jednak wypadają sceny, które chuj wie po co są umieszczone. Kuczeriszka od początku wiedział jaki horror chce zrobić, o jakiej tematyce dlatego tanim było wjebanie scen straszących, które nie mają żadnego logicznego wytłumaczenia w fabule. Np. na początku filmu dwóch facetów wchodzi do jakiegoś bunkra i jednego z nich coś wciąga do szybu w suficie. To nie jest film o potworach, czy duchach, żeby coś takiego mogło się wydarzyć. Inna scena to jakiś duch pojawiający się na ułamek sekundy na poboczu drogi nie wiadomo skąd i po co. W kolejnej scenie na spływie kajakowym bohaterka dostrzega gnijące zwłoki w wodzie. Skąd się tam wzięły nie wiadomo. Te sceny zostały dodane na siłę, aby nie wiem, film był jeszcze bardziej horrorowy, ale gdy dobrniecie do końca i przekonacie się o co tu chodzi to sceny te nie mają logicznego uzasadnienia w fabule.
“Pora mroku” ma swoje zalety i wady. Podobał mi się pomysł na scenariusz, w którym bohaterowie niczym w “Widmie nad Innsmouth” Lovecrafta trafiają do odrapanego miasteczka, w którym dzieją się niepokojące rzeczy. Podobała mi się para głównych bohaterów, na których obrano osoby z marginesu społecznego. Niestety zabrakło tu umiejętności reżyserskich i dobrze rozpisanej drugiej połowy głównej obsady, aby określić ten film mianem dobrego. Mimo to uważam, że “Pora Mroku” zupełnie niesłusznie całkowicie mieszana jest z błotem. To trochę pewnie dlatego, że wszystko co polskie musi być do dupy.
Opublikowano: 16 stycznia 2024