Najlepsze horrory oryginalne Netflixa
10 lipca 2023Zapraszam do zestawienia najlepszych horrorów oryginalnych Neflixa. Oryginalnych znaczy, że wyprodukował je Netflix, czyli raczej nigdy nie znikną z ich platformy i niniejsza lista będzie zawsze aktualna.
Zestawienie najlepszych horrorów oryginalnych na Netflix obejrzysz także na Youtube:
1922
Farmer Wilfred James żyje na swej farmie wraz z synem i żoną Arlette. Arlette nie jest zadowolona z życia na wsi, zamierza więc sprzedać swoją część ziemi i wyjechać do miasta. Dla Wilfreda farma to całe życie, postanawia więc zabić żonę.
“1922” to film nakręcony na podstawie książki Stephena Kinga. Nie jest to typowy horror jak to u Kinga często bywa, bo kina grozy łączy się tu z dramatem rodzinnym. Reżyser snuje opowieść powoli ukazując rodzinę rozdartą konfliktem, ich toksyczne relacje, a ostatecznie zbrodnie i jej skutki.
Największe brawa należą się znakomitemu Thomasowi Jane w roli Willfreda, który genialnie sportretował prostego wieśniaka, którym targają wyrzuty sumienia po dokonaniu straszliwej zbrodni. W pewnym momencie bowiem na scenę wkracza duch żony, który nie da głównemu bohaterowi spokoju.
Rytuał
Czterech kumpli, pół roku po tragicznej śmierci przyjaciela wybiera się na kemping na szwedzkie odludzie. Kontuzja jednego z nich sprawia, że wybierają drogę poza szlakiem wiodącą przez las. Pośród drzew napotykają wyryte runy, ciało jelenia zawieszone wysoko na drzewach, oraz… coś plugawego.
“Rytuał” to horror reżysera ciepło przyjętych “Southbound”, czy “V/H/S“. Pierwsza połowa filmu intryguje widza, gdyż nie wiemy z czym mamy do czynienia. Czuć tu ewidentne inspiracje “Blair Witch Project”, gdy grupa przyjaciół myli drogi w leśnej gęstwinie, błąka się i co i rusz odczuwa obecność czegoś złowrogiego.
W drugiej połowie reżyser filmu odkrywa wszystkie karty, fabuła przyspiesza, a oko cieszy całkiem przyjemny design antagonisty. Film jest sprawnie nakręcony, dobrze się go ogląda, a zakończenie jest żwawe i zwarte.
Krwawe niebo
Nadja – matka cierpiąca na chorobę krwi wraz z małym synem Eliasem i dwustoma innymi pasażerami wybierają się w podróż samolotem z Niemiec do Nowego Jorku. W pewnym momencie samolot porywają terroryści, a kobieta zostaje postrzelona. Wkrótce ujawnia się jej mroczna strona. Kobieta jest bowiem wampirem.
“Krwawe niebo” to horror wampiryczny rozgrywający się w całości w samolocie. Wystarczyło nowatorskie miejsce akji, aby tchnąć nowe życie w skostniały gatunek kina wampirycznego. Ciasne korytarze i zakamarki samolotu stanowią świetny teren, na którym można rozegrać trzymający w napięciu horror, gdzie ofiara staje się myśliwym.
“Krwawe niebo” jak sam tytuł mówi to film, w którym krew leje się gęstym strumieniem. Ale nie jest to jedynie proste kino gore, bo film ukazuje także w ciekawy sposób genezę choroby Nadji, jej walkę z ogarniającym ją wampiryzmem. “Krwawe niebo” to kino widowiskowe, szybkie i dobrze zrealizowane, ale również niebanalne jak mogłoby się wydawać.
Anihilacja
Piątka kobiet wyrusza do “Strefy X” – obszaru otoczonego skrzącym się całunem, który utworzył się po spadku meteorytu. Wewnątrz Strefy fauna i flora zaczęły mutować. Kobiety będą musiały przedostać się w sam środek skażonego terenu, a czyhać na nie będzie śmiertelne niebezpieczeństwo.
W “Anihilacji” najbardziej urzeka obraz wykreowanej skażonej strefy wyglądającej niczym z postapokaliptycznego filmu. W niej roślinność przybiera nieoczekiwane formy, a zmutowane zwierzęta stanowią śmiertelne zagorzenie, z którym bohaterkom przyjdzie się nieraz zmierzyć.
Ale “Anihilacja” to nie jest kino akcji. To film, który skupia się na bohaterkach, gdyż żadna z nich nie jest bez skazy. Ataki stworów są nielicze i stanowią interludium dla kina nieco głębszego niż by się na pierwzy rzut oka wydawało. “Anihilacja” jest pięknie nakręcona, nieźle zagrana, kilkukrotnie dostarcza mocniejszych wrażeń i zmusza do myślenia.
Ładunek
Australia po apokalipsie zombie. Samotny mężczyzna Andy przemierza interior z dzieckiem niesionym w foteliku na plecach. Zostało mu 48 godzin życia zanim przemieni się w krwiożerczą bestię, gdyż został ugryziony. Musi znaleźć bezpieczną przystań dla małej Rosie, jednak nie wszyscy napotkani ludzie będą przyjaźnie nastawieni.
“Ładunek” to remake krótkiego metrażu pod tym samym tytułem z 2013 rozwinięty do długiego filmu. Mimo, że to film o żywych trupach zombie nie stanowią tu głównej osi fabuły. Owszem, są one zagrożeniem dla bohatera, ale znajdują się na dalszym planie. Nie ma tu wartkich potyczek z nimi, gdyż “Ładunek” to przede wszystkim film przetrwania w niesprzyjających czasach. Andy musi się obawiać przede wszystkim żywych ludzi napotkanych na swej drodze, a także uciekającemu czasowi.
“Ładunek” to kino stonowane, gdzie nie ma spektakularnych potyczek, ale opowiadana historia wcale nie potrzebuje fajerwerków, aby była trzymająca w napięciu i wciągająca.
Czyj to dom
Para uchodźców z Afryki otrzymuje mieszkanie socjalne na przedmieściach Londynu. Gdy w nim zamieszkują zaczyna ich prześladować duch córki, która zginęła na morzu, gdy próbowali się dostać do Anglii.
“Czy to dom?” to klasyczny horror o nawiedzonym domu, z tym że zamiast wiktoriańskiej budowli nękanej przez zjawy mamy niewielkie socjalne mieszkanie. Co prawda straszą tu głównie dobrze znane nam motywy, ale film jest zrealizowany na tyle sprawnie, że ogląda się go z przyjemnością.
Na uwagę zasługuje tu charakteryzacja duchów, która cieszy oko. Kiedy się pojawiają na ekranie potrafią zjeżyć włos na głowie, a liczba wątków, które mnożą scenarzyści powoduje, że film nie nudzi, a nawet zyskuje nieco głębi. Na uwagę zasługuje tu kilka trafnych uwag, co do trudnej sytuacji uchodźców, a dzięki dobremu aktorstwu nietrudno uwierzyć, że taka historia mogłaby się zdarzyć naprawdę.
Apostoł
Początek 19go wieku. Thomas wyrusza na pewną wyspę, aby uratować swą siostrę przetrzymywaną dla okupu przez religijną sektę.
Już od pierwszych minut filmu widzowi udziela się duszna i klaustrofobiczna atmosfera obcej wyspy, którą eksploruje główny bohater. Groza nie wynika tu ze straszenia jump scares, czy tanimi potworami, ale z niedopowiedzenia. Bo na wyspie ewidentnie dzieje się coś niepokojącego, ale długo nie wiemy co.
“Apostoł” opowiada swą fabułę powoli, ale konsekwentnie. Nie ma tu jednak czasu na nudę, gdyż tajemnica jaka wisi nad wyspą nie pozwala sie oderwać od ekranu. Uwagę przykuwają ładne zdjęcia tajemniczej wyspy, wiarygodne aktorstwo głównego bohatera, ale również całkiem spora ilość lejącej się krwi jak na horror religijny.
Opiekunka
Cole to dwunastolatek, któremu dokuczają koledzy z sąsiedztwa, gdyż nadal opiekuje się nim Bee – opiekunka do dzieci. Seksowna dziewczyna wydaje się najlepszą koleżanką Cole’a do czasu, gdy organizuje satanistyczny rytuał u niego w domu.
“Opiekunka” to przewrotny miks krwawego horroru satanistycznego i komedii o niby zwykłej dziewczynie w sąsiedztwa, która okazuje się wyznawczynią mrocznych sił. Film jest bardzo samoświadomy i wypacza w krzywym zwierciadle klisze jakie rządzą kinem grozy. I robi to w sposób naprawdę zabawny.
Akcja jest tu żwawa, humor bywa błyskotliwy, a wszystko to podlane jest delikatną erotyką, wszak w rolę tytułowek opiekunki wcieliła się Samara Weaving, która paraduje w skąpych ciuchach podkreślających jej krągłe kształty. Dodajmy do tego liczne krwiste sceny i wychodzi idealne połączenie kina grozy z komedią o i dla geeków.
#alive
Mieszkający w blokowisku młody chłopak Oh Joon-woo jest świadkiem pandemii zombie. Musi przetrwać w swoim mieszkaniu nie tylko atakujące go żywe trupy, ale także głód i samotność. Pewnego dnia zauważa sąsiadkę z bloku na przeciwko i postanawia się z nią skontaktować.
“#Alive” to horror o zombie, który niemal w całości rozgrywa się w dwóch mieszkaniach i na ich klatkach schodowych, gdzie jesteśmy świadkami monotonii pandemii i próby przetrwania w czasach zarazy. Motywacje i działania bohatera są logiczne i wiarygodne, a walka z żywymi trupami żwawa i dostarczająca adrenaliny.
Film jest wiarygodnie zagrany przez parę głównych bohaterów, zdjęcia i oprawa dźwiękowa profesjonalne, a fabuła powinna być bliska każdemu kto spędził chociaż kilka dni na kwarantannie.
Klasyczny horror
Grupa nieznajomych wybiera się razem w trasę kamperem, by zaoszczędzić na paliwie. W pewnym momencie rozbijają się. Przytomność odzyskują w pobliżu domu, w którym odnajdują ołtarz z postaciami miejscowej legendy. A postacie te są żądne krwi.
“Klasyczny horror” w pierwszej połowie prezentuje się bardzo klasycznie: mamy zbieraninę bohaterów, złowrogi las, kultystów i składanie ofiar. Reżyser umiejętnie buduje tu duszny klimat nieznanego zagrożenia serwując nam w umiejętny sposób klasyczne zagrania fabularne. Całość jest oprawiona ładnymi zdjęciami, malowniczymi kadrami i sugestywną ścieżką dźwiękową.
W drugiej połowie filmu jednak następuje twist fabularny, który całkowicie odmienia atmosferę “Klasycznego horroru” i patrzymy na wszystkie wydarzenia z nowej perspektywy. Czy ta nowa perspektywa jest dobra, czy zła musicie przekonać się sami. Pewne jest jednak, że takiego twistu fabularnego raczej nikt się nie spodziewał.