Najlepsze horrory o wampirach
26 czerwca 2023Dziś rozpoczynam nową serię, w której przedstawiać będę najlepsze horrory o wampirach.
Materiał o najlepszych horrorach o wampirach obejrzysz także na Youtube:
30 days of night
Małe miasteczko na Alasce zostaje odcięte od świata na 30 dni, kiedy to ma nadejść polarna noc. W pewnym momencie osadę atakuje horda głodnych wampirów. Eben, miejscowy szeryf wraz z grupką ocalałych musi przetrwać 30 mrocznych nocy.
“30 dni mroku” to wampiryczny horror oparty na komiksie. Przede wszystkim reżyser filmu w pierwszym akcie świetnie buduje atmosferę nieznanego zagrożenia i dawkuje napięcie. Nic nam nie pokazuje wprost, a jedynie sugeruje, że nadchodzi coś strasznego.
Widzimy samotnego mężczyznę przedzierającego się przez śnieg. Szeryf znajduje spalone telefony komórkowe. Ktoś zabija psy należące do jednego z mieszkańców. Nie wiadomo, co się święci, ale coś jest na rzeczy.
Gdy już pojawiają się wygłodniałe wampiry reżyser z początku również niewiele nam pokazuje. Gdzieś mignie jakaś postać, ktoś zostanie porwany i wciągnięty w mroczną alejkę. Robi to piekielnie porządną robotę. Gdy w trzecim akcie zostają odkryte już wszystkie karty wygląd wampirów zachwyca i przeraża.
To antyczna rasa pozbawiona jakichkolwiek uczuć poza głodem krwi. Wampiry zachowują się tu jak zwierzęta, posługują się własnym językiem, a ich wygląd zewnętrzny w postaci zdeformowanych twarzy i kłów sterczących z paszczy przyprawia o dreszcze.
“30 dni mroku” to powiem świeżości w kinie wampirycznym. Dobrze zagrany, świetnie sfilmowany, umiejętnie mieszający kino akcji z horrorem. Na uwagę zasługuje także miejsce akcji jaką jest okryta śniegiem mała osada, z której niema dokąd uciec.
Blisko ciemności
Caleb, syn farmera z małego teksańskiego miasteczka zostaje zarażony wampiryzmem przez poznaną przypadkowo dziewczynę. Chłopak zostaje wcielony do bandy krwiopijców przemierzających Stany Zjednoczone i nauczany jak przetrwać. Na poszukiwania Caleba wyrusza jego ojciec wraz z młodszą siostrą.
“Blisko ciemności” skupia się na ukazaniu grupy wampirów i ich wędrownego i dekadenckiego stylu (nie)życia. Grupa ta to barwna gromada w skład której wchodzi ich przywódca Jesse odgrywany przez kultowego Lance’a Henricksena, jego dziewczyna Diamondback, przebojowy wesołek i podrywacz Severen, w którego wcielił się genialny Bill Paxton, oraz Homer – dorosły wampir uwięziony w ciele dziecka.
Ekipa przemierza Amerykę w poszukiwaniu ofiar, które zabijają i osuszają z krwi. Gdy Caleb zostaje przemieniony początkowo niechętna ekipa musi mu pokazać jak przetrwać jako wampir. Caleb musi chronić się przed palącym słońcem, oraz zabijać ludzi, co przychodzi mu z trudem.
Największym atutem “Blisko ciemności” jest nieco westernowy klimat spalonego słońcem Teksasu. Jego ciągnące się kilometrami przez pustynie szosy, przydrożne motele i bary. To właśnie w jednej z tanich knajp dojdzie do jednej z najlepszych scen w filmie, gdy banda krwiopijców przyjdzie na żer. Całość jest świetnie sfilmowana przez Adama Greenberga odpowiedzialnego m.in. za dwie pierwsze części “Terminatora”.
Historia w “Blisko ciemności” jest zgrabnie opowiedziana, aktorzy wyraziści, a ich bohaterowie dający się polubić.
Efekty specjalne, które nie są specjalnie nadużywane nie trącą taniochą, a muzyka w wykonaniu Tangerine Dream pomaga budować niespieszną, lekko senną atmosferę.
Nosferatu, symfonia grozy
Agent nieruchomości – Thomas Hutter zostaje wysłany przez swojego przełożonego do Transylwanii, aby sfinalizować transakcję z miejscowym hrabią Orlokiem. Na miejscu Thomas zostaje uwięziony przez swojego gospodarza. Hrabia dostrzegłszy zdjęcie żony Thomasa postanawia wyruszyć do Niemiec, gdzie zaczyna szerzyć terror powoli zbliżając się do upatrzonej ofiary.
“Nosferatu, symfonia grozy” to klasyka niemieckiego ekspresjonizmu nakręcona na podstawie “Draculi” Brama Stockera.
Duże wrażenie robią tutaj ekspresjonistyczne scenografie deformujące rzeczywistość, w których zastosowano krzywizny, załamania perspektywy, silną grę światłem i cieniem, które budują oniryczną atmosferę. Rumuńskie krajobrazy pełne mrocznych lasów i gór przez które podróżuje Hutter są pełne grozy. Przyprawiający o gęsią skórkę miejscowej ludności zamek hrabiego Orloka robi wrażenie, a ponury pokład statku na którym hrabia podróżuje do Niemiec jest niezwykle sugestywny.
Sam czarny bohater również prezentuje się imponująco: Nosferatu to odludek, odrażającą kreatura, blada, łysa, z podkrążonymi oczami jak u trupa i szponami jak u zwierzęcia. Wampir w wykonaniu Maxa Schrecka zawiera tyle samo cech ludzkich, co zwierzęcych.
W filmie jest wiele pamiętnych scen, które robią piorunujące wrażenie nawet dziś. Nosferatu wchodzący w swym surducie przez drzwi do komnaty Ellen, jego cień z długimi szponami malujący się na ścianie, czy wampir wstający pionowo ze swej trumny pod pokładem statku weszły na stałe do kanonu filmów o krwiopijcach.
Dziś, równo 100 lat po premierze “Nosferatu – symfonia grozy” wciąż wgniata w fotel. Film niesamowity, ponadczasowy, po prostu idealny.
Daybreakers
Niedaleka przyszłość. Świat opanowała choroba zmieniając większość ludzkości w wampiry. Nowa rasa stworzyła normalnie funkcjonujące społeczeństwo. Problemem stały się malejące zapasy ludzkiej krwi. Edward pracuje nad wynalezieniem jej substytutu. Pewnego dnia poznaje nieprzemienionych ludzi z ruchu oporu.
“Daybreakers” zachwyca przede wszystkim wykreowanym światem. Ludzie przywykli do bycia wampirami. Od dawnego życia różnią ich jedynie nieco spiczaste uszy, przerośnięte kły, zabójcze dla nich światło, oraz potrzeba picia ludzkiej krwi.
Przez światłowstręt dostosowali metropolie tak, by dało się z nich korzystać także w słoneczny dzień. Między budynkami stworzono tunele, samochody mają przyciemniane szyby, a wojsko specjalne hełmy z noktowizorami.
Największy problem stanowi jednak deficyt ludzkiej krwi. Charles Bromley, główny bad guy filmu jest szefem wielkiej firmy, która poluje na ludzi, aby ich hodować dla krwi na wielkich farmach niczym z Matrixa. Problem w tym, że ludzie się kończą, a zaczyna się głód. A wampiry pozbawione krwi zmieniają się w zdegenerowane bestie.
W całe to zamieszanie wplątany zostaje ruch oporu, który nie chce ani zostać przemienionym w wampiry, ani stać się dla niż pożywką. Pewnego dnia ich drogi krzyżują się z Edwardem, który pracuje dla Bromleya nad zamiennikiem krwi.
“Daybreakers” to świetnie nakręcone kino akcji pełne pościgów i strzelanin, z doborową obsadą, na którą składają się m.in. Ethan Hawke, Sam Neil, oraz Willem Dafoe. Film niesie także kilka celnych spostrzeżeń na temat ludzkości w obliczu katastrofy, czy masowego głodu.
Let the Right One in
Dwunastoletni Oskar jest samotnym chłopcem mieszkającym na szwedzkim blokowisku. Nie ma kolegów, a w szkole dokuczają mu rówieśnicy. Pewnego dnia wprowadza się do jego bloku Eli, samotna nastolatka, która zaprzyjaźnia się z Oskarem. Nie jest to jednak zwykła przyjaźń, gdyż dziewczynka okazuje się wampirem.
“Pozwól mi wejść” to ekranizacja poczytnej powieści Szweda Lindqvista Johna Ajvide.
Kiedy wydaje się, że w temacie wampirycznym powiedziano już wszystko co się da pojawia się taki film jak pozwól mi wejść i pokazuje, że da się tchnąć nowe życie w skostniały gatunek. Bo film pod płaszczykiem kina grozy przemyca opowieść o samotności i przyjaźni.
“Pozwól mi wejść” to kino stonowane i bardzo senne. Film rozgrywa się zimą w niewielkim szwedzkim miasteczku, gdzie życie toczy się powoli. Do tej spokojnej społeczności nagle wkrada się horror: seryjny morderca w ustronnych miejscach pozbawia ludzi życia i upuszcza z nich krew. Bo głód Eli musi być zaspokojony.
Rodząca się przyjaźń z Oskarem ukazana jest w sposób wiarygodny i interesujący. Samotne dziecko i wampir powoli się do siebie zbliżają i nawzajem poznają. Jednak widz wie, że taka przyjaźń nie ma szans, aby przetrwać. W końcu Eli to potwór, który mimo, że w skórze dwunastolatki może mieć i setki lat.
Film jest bardzo ładnie, malowniczo wręcz nakręcony i świetnie zagrany przez parę młodych aktorów. Ale ukazuje nam też kilka detali z wampirycznego nie-życia w stylu: czemu wampir nie wejdzie do domu jeśli nie był zaproszony.
Klimat w “Pozwól mi wejść” jest wręcz nostalgiczny, ale kilka scen rodem z prawdziwego horroru robi potężne wrażenie.