I, Frankenstein (2014)

Reżyseria: Stuart Beattie
Kraj: USA

Potwór Frankensteina imieniem Adam przetrwał do naszych czasów i jest całkiem cywilizowany. Książe demonów chce powołać armię trupów i tropi Adama, by zdobyć przepis na stworzenie żywego trupa. Przeszkodzić mu w tym chce zakon gargulców będących potomkami aniołów.

Czy słyszeliście kiedyś o bardziej debilnym scenariuszu? Jest to kolejny film fantasy pokroju Underworldów, Blade’ów, czy innych Priestów przeładowany komputerowymi efektami i akcją. Dodatkowo najbardziej bezpłciowy potwór Frankesnteina w historii kina – Aaron Eckhart z kilkoma ledwo widocznymi bliznami na ciele dodatkowo z modną fryzurą a’la makler giełdowy. Zabrakło garnituru. Dodatkowo 3D zupełnie niepotrzebne i dodane na siłę, chyba tylko po to, żeby odciągnąć uwagę od mielizny scenariusza. Z mitu o Prometeuszu da się jeszcze wycisnąć coś ciekawego, czego przykładem może być “Frankenstein’s Army” z tego samego roku. Wystarczy dobry pomysł zamiast bezmyślnej napierdalanki wygenerowanej komputerowo. Mary Shelley się w grobie przewraca.