Falling Stars (2023)

Reżyseria: Gabriel Bienczycki, Richard Karpala
Kraj produkcji: USA

Trzech braci postanawia rozkopać grób pewnej czarownicy usytuowany gdzieś pośrodku pustynni, aby przekonać się jak wygląda. Jeden z nich przypadkowo bezcześci zwłoki przez co na nich i ich bliskich spada klątwa. Odtąd nie mogą już czuć się bezpiecznie.

Jak to powiedział reżyser filmu “Spadające gwiazdy” to low-fi witch horror i muszę się z nim zgodzić w 100%. Najciekawiej wypada tu świat przedstawiony. Niby normalny, ot spokojni ludzie żyją na swej farmie na odludziu, z dala od miasta. Jednak jest tu pewien wyjątek. Spadające gwiazdy to w rzeczywistości czarownice polujące na ludzi. Podczas nocy żniw należy się ukryć w domu, żeby nie przyciągnąć ich oka. Trzech braci jednak bagatelizuje sprawę.

“Falling stars” to film opowiedziany, a nie przedstawiony. Rozgrywający się w jedną noc w całości opiera się na dialogach, a klimat buduje muzyką i niedopowiedzeniami, a nie jump scarami: kim są wiedźmy, czemu polują na ludzi, co się z nimi dzieje po porwaniu? Na te pytania nie otrzymamy jednak odpowiedzi. Całość jest na tyle sprawnie zrealizowana i zagrana, że ogląda się bezboleśnie, jeśli oczywiście komuś nie przeszkadza konwencja slowburnera.

Mnie film nie do końca przekonał. W tej samej konwencji znajdziecie znacznie lepsze “The Vast of Night“.