Terminator: Dark Fate (2019)
20 stycznia 2020 Tagi: science fiction
Reżyseria: Tim Miller
Kraj: USA, Hiszpania, Węgry, Chiny
Przybyła z przyszłości komandos, Sarah Connor, oraz meksykańska dziewczyna muszą wspólnie stawić czoła elektronicznemu mordercy.
W końcu obejrzałem i ehhh. Wypada prawie jak własna autoparodia. Przede wszystkim jest zbyt podobny do trójki. Znów Terminator to robot pokryty ciekłym metalem, znów ściga bohaterów po kraju, są nawet bliźniacze sceny jak pościg po ulicy z użyciem ciężkiego sprzętu. Aktorzy nie radzą sobie z rolami. Linda Hamilton powinna już dawno zejść ze sceny, bo dosłownie każdy jej występ wyglądał mega sztucznie i na siłę. Mackenzie Davis w roli głównej protagonistki jest zupełnie nijaka, bezpłciowa, brak jej charyzmy jaką powinna cechować się główna bohaterka. Gabriel Luna w roli “złego” Terminatora to wybór równie nietrafiony i dosłownie każdy aktor mógłby go zastąpić. A Arni jak to Arni, dorzucony do filmu aby był na plakacie, wciąż gra jak drewno. Wykonanie również nie jest zbyt spektakularne. Trochę strzelanin, nieco pościgów, bez silenia się na większą fabułę. Ogląda się to jakoś, ale jak typowy popcorniak, o którym zaraz można zapomnieć.
Czy coś mi się podobało? W zasadzie jeden motyw, a mianowicie umiejętność rozdzielenia się Terminatora na część ciekłometalową i egzeszkieletową, które współpracują ze sobą. Natomiast największą pomyłką było uczłowieczenie Arniego. UWAGA, żyjąc między ludźmi Terminator nauczył się być człowiekiem, mieć sumienie, kochać… Kurwa jego mać, to było już dla mnie za wiele.
Niech albo ta seria już zdycha, albo niech zabierze się za nią ktoś kompetentny, bo kolejna szansa, którą mu dam będzie też ostatnią.