Ulica strachu: Królowa balu – recenzja teen slashera

Ulica strachu: Królowa balu – recenzja teen slashera

3 czerwca 2025 Wyłącz przez Łukasz Karaś
Ocena: 3/10
Tagi: slashery

Reżyseria: Matt Palmer
Kraj produkcji: USA

1988 rok, bal maturalny w małym miasteczku Shadyside. Lori walczy o tytuł królowej balu z grupą popularnych dziewczyn. Jednak pośród pustych korytarzy szkoły czai się zamaskowany zabójca. Lori musi nie tylko zdobyć sympatię głosujących na królową, ale także ujść z życiem.

Ulica strachu: Królowa balu powstał dla nastolatków, którzy w życiu nie widzieli żadnego slashera. Tylko tak można wytłumaczyć fakt, że ktoś się zdecydował na jego realizację. To zlepek pomysłów które widzieliśmy już w dziesiątkach slasherów co by wspomnieć o oczywistych Prom Night, Rosemary Killer, czy całą serię Krzyk. Tylko w gorszym wydaniu.

Co więcej tłem dla tego slashera jest teen drama opowiadająca o brzydkim kaczątku walczącym z popularnymi dziewczynami o tytuł królowej balu. Wątek ten jest tak siermiężny, bez pomysłu i nie wzbudzające żadnych emocji, że ciężko się to ogląda bez patrzenia na zegarek.

Video nasties: zakazane filmy książka

Bohaterowie są płascy, płytcy i żadni. Film nawet nie stara się utrzymywać jakiegokolwiek napięcia, a wielki finał i ujawnienie tożsamości i motywu mordercy jest wyjątkowo kiepsko wyreżyserowany. Bohaterowie wraz z główną bohaterką są nijacy i antypatyczni. Nie było komu kibicować, a sceny ich zgonów widz wita z radością.

Jedyne co mi się tu podobało to krwawe sceny wykonane klasycznymi metodami. Mamy zarówno odrąbywanie kończyn jak i dekapitacje. Morderca używa noża, siekiery, tasaka jak i szlifierki kątowej. Nieźle wypada także muzyka: od klasycznego synthwavu po dicho z lat 80 puszczane na balu przez disc jockeya.

Film ten mogę polecić tylko najmniej wybrednym widzom i osobom, które dopiero zaczynają przygodę z horrorem. Cała reszta nie znajdzie tu nic dla siebie.

Zobacz również