Towarzysz – recenzja (2025) bez spojlerów

Towarzysz – recenzja (2025) bez spojlerów

7 lutego 2025 Wyłącz przez Łukasz Karaś
Ocena: 6/10
Tagi: czarna komedia, science fiction

Towarzysz to film zaskakujący. Jazda bez trzymanki I dobra zabawa konwencją. To film z gatunku tych, o których im mniej wiecie tym lepiej. Ostrzegam nawet przed obejrzeniem zwiastuna. Zapraszam zatem do recenzji bez spojlerów.

Recenzję Towarzysza obejrzysz także na Youtube:

 

Iris wyrusza ze swym chłopakiem Joshem do chatki milionera, aby spędzić weekend z jego przyjaciółmi. Sprawy jednak się komplikują, gdy pada trup, a wkrótce cała zbieranina wybiera się na polowanie na zabójcę.

Companion to film wyprodukowany przez Zacha Creggera, czyli gościa odpowiedzialnego za horror Barbarzyńcy, czyli film dość przewrotny. Ciekawe jak duży wpływ miał na Towarzysza, bo w nim też roi się od zabawy konwencją.

Wyreżyserował go natomiast zupełnie mi nieznany Drew Hancock, który do tej pory głównie siedział w serialach.

Film zaczyna się jak typowa komedia romantyczna. Iris poznaje w sklepie Josha i się w nim zakochuje na zabój. Ich związek wygląda na idealny. Ale nie z nami te numery, obejrzeliśmy już za dużo chorego gówna żeby dać się złapać na takie proste zmyłki. Z resztą główny twist fabularny szybko wychodzi z worka. Pewnie większość z Was wie o co chodzi, ale i tak nie będę go zdradzał.

Johs z Iris wyruszają do wielkiego domu w lesie. Na miejscu znajduje się już mała zbieranina: Czarnoskóra suka Kat, otyły gej, jego facet i rusek wyglądający jak z New Kids Turbo. Wiecie wieśniacki wąs, złoty kajdan, wali wódę od rana i gada z tym przęgietym ruskim akcentem.

Imprezowy nastrój szybko się jednak kończy, gdy w krwawy sposób zostaje zabity jeden z imprezowiczów. Reszta rusza w pogoń za mordercą. A w międzyczasie wypada sporo trupów z szafy.

Video nasties: zakazane filmy książka

Zacznijmy od tego, że Towarzysz to nie jest horror. Nie ma tu za grosz atmosfery grozy. Są ze 3 krwawe sceny ale to tyle. Na pewno jest to film science-fiction, choć po opisie fabuły nic na to nie wskazuje. Okraszony odrobiną komedii. Prócz tego to nieco film przetrwania? Może dramat? Thriller? Akcja? Sensacja? Sam nie wiem. Pewnie wszystkiego po trochu. Ale przyznać trzeba, że wszystkie te gatunki pozszywane są w całkiem zgrabny sposób.

Co prawda motyw grupowego polowania na zaszczutą osobę to nic nowego i widzieliśmy to już setki razy, ale tutaj jest podany w nowym sosie także nie męczy. Z resztą nie jest to główny motyw tej opowieści.

Przejdźmy zatem do crem dela crem filmu. Bo jest to film dla fetyszystów Sophie Thatcher. No i chyba jestem jednym z nich bo dziewczyna jest olśniewająca. Młoda aktorka co prawda karierę horrorową ma już całkiem sporą bo grała zarówno z serialowym Egzorcyście młodą Regan, w niezłym science fiction Perspektywa, w którym pierwszy raz zwróciła moją uwagę, a potem w Boogeymanie, MaXXXine no i ostatnio jedną z głównych ról w Heretyku, gdzie świeciła najjaśniej, zaraz po Hugh Grantcie.

Ale w Companion kradnie całe show, jest śliczna jak z obrazka zarówno w scenach romantycznych jak i gdy cała jest skąpana we krwi. Niektóre sceny, gdy Sophie oszczędnie gra twarzą do majstersztyk. Świetna, utalentowana aktorka. Czekam z wypiekami na twarzy na kolejne role!

Reszta obsady również radzi sobie bardzo dobrze i nie ma tu postaci przypadkowej. Wszyscy pasują do swoich ról. Czy to znany z Krzyku Jack Quaid w roli Josha, czy Harvey Guillén jako zabawny, przegięty puszysty gej. Aktorsko się tu wszystko zgadza i każdy miał coś do zagrania, a nie był tylko mięsem armatnim.

Reszta wykonania również stoi na niezłym poziomie. Nie ma tu co prawda żadnych wyżyn, czy arthousu, ale muzyka jest nieźle dopasowana, praca kamer przyjemna, kolorystyka ciepła, a tempo filmu równe od początku do końca.

Jak wspominałem humoru jest tu sporo, ale powiedziałbym że jest raczej letni. Kilka gagów i humoru sytuacyjnego. Może ze 2 razy parsknałem na nim, a reszta ni ziębiła ni grzała. To raczej ogólny lekki klimat produkcji się udziela niż sceny na których będziemy lać ze śmiechu.

Ten czysto rozrywkowy film niesie jednak ze sobą ważne i aktualne przesłanie. Główny motyw filmu to marzenie każdego stulejarza o posiadaniu pralko-zmywarki z funkcją obciągania. Towarzysz to alegoria typowego toksycznego partnera. Przemocowca wykorzystującego fizycznie i psychicznie. Tyrana który sąsiadom mówi na klatce dzień dobry, a codziennie leje żonę i dzieci.

Podsumowując film jest dobry, ale nie jest nie wiadomo jak dobry. Jest po prostu niezły, dobrze się go ogląda, ale po zaserwowaniu głównego twistu fabularnego nie ma w nim nic odkrywczego. Wydaje mi się że niektórzy go nieco zbyt hajpują.

To po prostu dobra, niezobowiązująca zabawa. Nie będziecie się bać, siedzieć jak na szpilkach, film nie trzyma w napięciu, ale w lekki sposób bawi się konwencją wykorzystując znane nam klisze.

Zobacz również