W tym zestawieniu przedstawię Wam jedne z najlepszych horrorów paradokumentalnych. I co najważniejsze: są to tytuły o których mało kto słyszał. Różna tematyka, różne kraje produkcji, ale łączy je jedno. Wszystkie ryją banię i trzymają poziom. Zaczynamy.
Zestawienie to obejrzysz także na Youtube:
“Sorgoi Prakov” AKA “Descent Into Darkness: My European Nightmare”
Sorgoi przyjeżdża do Paryża z Europy Wschodniej, aby nagrać reportaż o swej wakacyjnej podróżny po Europie. Zbieg wydarzeń sprawia, że traci pieniądze i nie może opuścić kraju. Sorgoi popada w alkoholizm, staje się bezdomny i zaczyna popełniać coraz gorsze zbrodnie.
“Descent intro Darkness: my European Vacations” znany także pod tytułem “Sorgoi Prakov” to francuski, niezależny paradokument.
W pierwszym akcie śledzimy przybysza ze wschodu, który zwiedza Paryż i poznaje ludzi wszystko rejestrując za pomocą kamery. Z czasem jednak Sorgoi popada w szaleństwo. Przestaje dbać o higienę, nadużywa alkoholu i wygląda jak pospolity lump.
Z początku jedynie kradnie i bawi się swoimi fekaliami, z czasem jednak zaczynają dziać się znacznie gorsze rzeczy jak gwałty i morderstwa.
Im dalej w las tym wynaturzenia bohatera stają się coraz mocniejsze, a końcowe partie filmu to już prawdziwy hardcore ryjący banię na równi, lub nawet bardziej niż w “Cannibal Holocaust”, czy “Megan is Missing“.
Film nieźle zrealizowany, świetnie zagrany przez niedoświadczonego aktora na długo pozostaje w pamięci dzięki ohydnym zbrodniom i całkowitemu odczłowieczeniu głównego bohatera.
“Poughkepsie Tapes”
“Poughkepsie Tapes” zrealizowany jest w formie dokumentu ukazującego wyrywki z taśm nagranych przez psychopatycznego mordercę torturującego porwaną kobietę. Film przedstawia również tok postępowania śledztwa policyjnego, oraz wywiady ze specjalistami w dziedzinie kryminalistyki.
Najbardziej przerażający w tym filmie jest psychopatyczny morderca, który terror ożyje mieszkańców miasteczka. Morderca jest skomplikowaną, ciekawie rozpisaną postacią. Intryguje złożoną osobowością, złowieszczą inteligencją, przebiegłością i całkowitym brakiem empatii.
Film pokazuje cały proces śledztwa od pierwszego, szokującego ataku mordercy, aż do ponurego finału. Zabawę w kotka i myszkę z wymiarem sprawiedliwości, wywiady z kryminologami, szeryfem i rodziną porwanej, nagrania z kamer przemysłowych, a także nagrania zarejestrowane przez samego porywacza na taśmie VHS.
Dzięki pierwszorzędnemu wykonaniu całość sprawia wrażenie prawdziwego reportażu i pozwala wczuć się w tragiczną sytuację ofiar i ich rodzin.
Film jest mocny, zapadający w pamięć i ryjący banię. “Poughkepsie Tapes” to jeden z najlepszych paradokumentów zrealizowanych w formie reportażu telewizyjnego.
Ghoul
Wielki głód na Ukrainie to straszliwa tragedia. Stalin doprowadził do śmierci głodowej 7 milionów ludzi. Ukraińcy, aby przetrwać niejednokrotnie musieli posunąć się do aktów kanibalizmu.
„Ghoul” to czesko-ukraiński paradokumenty w którym trójka filmowców przyjeżdża do domu w lesie należącego do miejscowego kanibala. Wkrótce po odprawieniu rytuału zaczynają nocą słyszeć czyjąś obecność na zewnątrz domu. Plotka głosi o podziemiach, w których kanibal pożerał ludzi. Na domiar złego, gdy bohaterowie odkrywają kolejne karty tajemnica zaczyna łączyć się z osobą Andrieja Czikatiło – największego seryjnego mordercy i kanibala w historii Ukrainy.
Czy to faktycznie duch nawiedza filmowców, czy też mściwy właściciel domostwa?
“Ghoul” to typowy paradokument rozgrywający się w jednej lokacji, czyli starym domu i jego najbliższej okolicy jak las, czy szopa.
Bohaterowie szybko wpadają w panikę, gdy nęka ich jakaś obecność. Podejmują kolejne tropy prowadzące do rozwiązania mrocznej tajemnicy sprzed lat wszystko rejestrując kamerami. Te o ile nie są statycznymi kamerami zawsze są mocno rozedrgane. W ciemności niewiele pokazują, a więcej pozostawiają domysłom.
“Ghoul” to ciekawa historia kanibalizmu, głodu na Ukrainie i Andrieja Czikatiło, która potrafi zjeżyć włos na głowie.
Afflicted
Derek i Clif wyruszają w podróż życia po świecie dokumentując wszystko za pomocą kamer. Pewnej nocy nowo poznana dziewczyna atakuje Dereka, rani go i ucieka. Derek z każdym dniem czuje się gorzej, dostaje wysypki, nie przyjmuje pokarmu, oraz… otrzymuje moce.
“Afflicted” to paradokument o wampirach. Rzadko się zdarza, że z paradokumentu i filmu wampirycznego da się wycisnąć aż tyle świeżości.
Film rozpoczyna się jak komedia o wakacyjnym wyjeździe. Natomiast gdy Derek zaczyna przechodzić przemianę nie wiemy, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z filmem o superbohaterach. Ostatecznie jednak “Afflicted” zmienia się w pełnokrwisty horror.
Na uwagę zasługują bardzo dobre efekty specjalne: wszystkie nadnaturalnie wysokie skoki bohatera, wspinanie po ścianach, palenie skóry przez słońce, czy krwawe zabójstwa wyglądają naturalnie i widowiskowo. Aktorstwo jest przekonujące, a ciekawostką jest, że dwie główne role, czyli Dereka i Cliffa grają reżyserzy filmu Derek Lee i Clif Prowse.
“Afflicted” to powiew świeżości pokazujący, że w dwóch skostniałych gatunkach można pokazać jeszcze coś nowego.
The Invocation of Enver Simaku
Podczas pobytu w Albanii żona dziennikarza zostaje brutalnie zamordowana. Po latach wraca on do tego kraju, aby wyjaśnić okoliczności jej śmierci. Jego śledztwo przeradza się w badanie zjawisk paranormalnych i miejscowych opowieści o demonach.
„The Invocation of Enver Simaku” to hiszpański paradokument. Film jest z tych stonowanych, bardziej stawiających na ciekawą historię niż epatowanie jump scarami.
Kamera jest tu zazwyczaj statyczna filmująca wywiady jakie przeprowadza główny bohater prowadząc swe śledztwo: z matką tytułowego Envera, który na kilkanaście lat zapadł w śpiączkę, z jego sąsiadką, która jest medium, z policjantami, czy miejscowym popem. Całość cechuje się bardzo ładnymi zdjęciami, co rzadko jest spotykane w paradokumentach.
Na uwagę zasługuje mieszanie rzeczywistych wydarzeń jakie miały miejsce w Albanii od lat 70tych do współczesności.
Film miksuje przemiany społeczno-polityczne i upadek komunizmu z wierzeniami rdzennej ludności w duchy, demony i opętania. Główny bohater bez reszty pochłonie się w rozwiązanie mrocznej zagadki.
“The Invocation of Enver Simaku” nie jest filmem dla tych, którzy szukają szybkiej akcji i rozedrganej kamery. Film skupia się na powolnym, nastrojowym odkrywaniu tajemnicy sprzed lat. I wychodzi z tego obronną ręką.