
Piotruś Pan Koszmar w Nibylandii (2025) recenzja
24 kwietnia 2025Tagi: slashery
Reżyseria: Scott Chambers
Kraj produkcji: USA, UK
25 lat po pierwszym uderzeniu seryjny morderca zwany Piotrusiem Panem porywa małego Michaela. Siostra porwanego Wendy wyrusza do jego meliny, aby odbić swojego brata.
Peter Pan’s Neverland Nightmare to horror o seryjnym mordercy i porywaczu dzieci przypominający nieco slasher, ale podskórnie czuję, że to nie do końca ten gatunek.
W zalewie tych wszystkich morderczych Puchatków, Krwawych Myszy i Papajów, Piotruś Pan wydaje się zrealizowany najlepiej i najpoważniej ze wszystkich. To nie jest parodia robiona dla jaj i na odpierdol tylko całkiem poważny horror za punkt wyjściowy biorący nie tyle przerobienie Piotrusia Pana na horror, co stworzenie oryginalnej historii o morderczym szaleńcu, który inspiruje się Piotrusiem Panem.
To, co mi się w tym filmie podoba do bród i nihilizm. Antagonista to pozbawiony uczuć psychol o okaleczonej twarzy, dla którego nie ma sentymentów. Wyżyna bez cienia sentymentów zarówno dorosłych jak i dzieci. Nora, w której się gnieździ to przeciwieństwo Nibylandii, którą obiecuje dzieciom – bródna, zapuszczona melina. Najciekawiej wypada tu postać Dzwoneczka, który jest pomocnikiem mordercy. To zajechany życiem, czterdziestoletni transwestyta uzależniony od heroiny.
Wrażenie robią też sceny gore wykonane klasycznymi metodami. Krew wartko sika, kończyny są odrąbywane, a nóż wchodzi w ciała jak w masło.
Zabrakło mi tu jednak odpowiedniego tempa, utrzymywania w napięciu. Bo film ogląda się od jednej krwawej atrakcji do drugiej, a między nimi czuć nieco pustkę.
Peter Pan’s Neverland Nightmare to niezły średniaczek. Dostałem tyle ile się spodziewałem, choć mogło być nieco lepiej.