Dziś opowiem Wam o dziesięciu horrorach z CDA Premium, które warto zobaczyć. Będzie i strasznie i śmiesznie. Filmy o duchach, mordercach, potworach i demonach.
Materiał o najlepszych horrorach na CDA Premium obejrzysz także na Youtube:
Housebound
Kylie to nieprzystosowana, wiecznie sfochowana, sprawiająca problemy wychowawcze nastolatka. Zostaje skazana przez sąd na areszt domowy w domu swojej matki. Kylie wkrótce zaczyna słyszeć dziwne odgłosy dobiegające z wnętrza domu. Zaczyna podejrzewać, że jest on nawiedzony, ale kto uwierzy socjopatce?
“Areszt domowy” to nowozelandzki horror, który może sprawiać wrażenie sztampowej historii o nawiedzonym domu. Fabuła jest jednak tak skonstruowana, aby zaskoczyć widza twistem fabularnym. Film zaczyna się jak ghost story, by w środkowej części przejść to stonowanego kina mistery, gdzie najważniejsze jest śledztwo mające na celu rozwiązanie zagadki z przeszłości, aby w końcu przekształcić się w psychothriller.
Realizacja “Aresztu domowego” jest stonowana. Brak tu fajerwerków, historia rozwija się powoli, ale niezła praca kamer, klimatyczna muzyka, dobre aktorstwo i pewna dawka humoru nie pozwalają się nudzić ani przez chwilę. Film dla widzów dla których klimat i tajemnica są ważniejsze od flaków i jump scares.
Vicious fun
Lata 80te. Joel to fan horrorów. Pewnego dnia po pijackiej nocy trafia na koło wsparcia seryjnych morderców. Aby ujść z życiem musi udawać jednego z nich. Z opałów może go wyciągnąć jedynie Carrie – seryjna morderczynie seryjnych morderców.
“Dzika frajda” to pastisz na klasyczne slashery. Joel przybywa na spotkanie, na którym znajdują się różni klasyczni horrorowi mordercy. Mamy i wielkiego osiłka z maczetą w masce spawalniczej, japońskiego kucharza lubującego się w ludzkim mięsie, czy cichego księgowego, który nocą przebiera się za clowna, aby wstrzykiwać ludziom dziwne świństwa. Wkrótce Joel z Carrie będą musieli walczyć z całym tym oddziałem złoczyńców.
“Dzika frajda” to pastisz inteligentny. W zabawny sposób odwraca konwencję, bawi się motywami, wyśmiewa klisze, ale pozostaje przy tym autentyczny i sprawdza się zarówno jako pastisz i jako pełnoprawny slasher. Kiedy trzeba jest krwawo, kiedy trzeba zabawnie, całość dopełnia wiarygodne aktorstwo, ciepła kolorystyka, niezła praca kamer i synthwawowa muzyka.
Godzina oczyszczenia
Max, samozwańczy duchowny prowadzi popularny program internetowy, w którym na żywo inscenizuje przeprowadzanie egzorcyzmów. Pewnego dnia aktorkę naprawdę opętuje demon. Max będzie musiał zmierzyć się z siłami ciemności.
“Godzina oczyszczenia” to niskobudżetowy horror o opętaniu przez demona w dobie wszechobecnego internetu, social mediów i streamingów. Swój niski budżet nadrabia świeżym pomysłem i sprawnym wykonaniem. Niemal cały film rozgrywa się w studio filmowym z bardzo ograniczona obsadą, która jednak daje z siebie wszystko, a efekty specjalne (zarówno te klasyczne, jak i komputerowe) biorąc pod uwagę budżet stoją na wysokim poziomie.
Jeśli chcecie zobaczyć nowoczesną parafrazę “Egzorcysty” Williama Friedkina, kilka soczystych efektów gore, oraz całkiem satysfakcjonujące zakończeniem wiecie “Godzina oczyszczenia” to film w sam raz dla Was.
Pyewacket
Leah przeprowadza się z rozchwianą emocjonalnie matką do domku w lesie. Nastolatka jest wściekła na rodzicielkę i za pomocą czarnej magii postanawia się na niej zemścić. Wkrótce dziewczyna uświadamia sobie, że popełniła błąd jednak jest już za późno.
“Pyewacket” to film producentów “The VVitch“, który inspirowany był norweskim blackmetalem. Jego fabuła skupia się na relacji matki i zbuntowanej córki. Horror rozgrywa się tu na drugim planie, choć w drugiej połowie zaczyna dominować. Fabuła nie jest jednak jednoznaczna i otwarta jest na interpretacje. Czy faktycznie Leah za pomocą czarnej magii przyzwała coś plugawego i niebezpiecznego?
Film jest nieźle zagrany, umiejętnie sfilmowany. Nie epatuje jump scarami i potworami, a raczej skupia się na klimacie, który pomaga budować miejsce akcji jakim jest mroczny, złowrogi las.
Still/born
Mary podczas porodu traci jedno z dwojga dzieci. Teraz mieszkając z mężem i nowo narodzonym synem Adamem zaczyna odczuwać w domu czyjąś obecność. Kobieta nie wie, czy dom jest nawiedzony, czy to jakiś spisek wymierzony w nią i jej syna, czy poporodowa trauma.
“Poroniony” to horror, który mocno inspiruje się “Dzieckiem Rosemary”. Do końca filmu widz nie wie, czy tak jak w “Dziecku Rosemary” główna bohaterka pada ofiarą spisku, czy jej syna chce porwać głodny demon, czy wszystkie majaki są wynikiem traumy po stracie drugiego dziecka.
Wykonanie filmu jest typowe dla haunted house movie, czyli ograniczona liczba postaci i jedno miejsc akcji, oraz spore nagromadzenie jump scares, ale niektórych całkiem efektywnych. “Poroniony” to całkiem przyzwoity i niejednoznaczny straszak.
Musarañas
Hiszpania, lata 50te. Montse i La Niña to siostry mieszkające razem w kamienicy. Montse cierpi na ostrą agorafobię, która uniemożliwia jej wychodzenie z mieszkania. Pewnego dnia do ich domu trafia nieprzytomny młody chłopak. Montse postanawia się nim zaopiekować.
Film z początku wydaje się bardzo stonowany. Nieprzypominający horroru, a bardziej dramat rozgrywający się w mieszkaniu kamienicy. Pierwsza godzina filmu nieco widza usypia skupiając się na psychologii postaci niczym we “Wstręcie” Polańskiego. Z czasem film zwiększa tempo i przeradza się w krwisty horror z twistem fabularnym.
Wykonanie “Gniazda ryjówek” jest bardzo zadowalające: od spokojnej pracy kamer, świetnego aktorstwa dwóch młodych aktorek, po przyjemny color grading.
Mad Heidi
Szwajcaria pod rządami tyrana produkującego sery zniewalające ludzi. Pewnego dnia wojsko na jego rozkaz zabija lokalnego serowara i osadza w więzieniu jego dziewczynę – Heidi. Kobieta poprzysięga zemstę.
“Mad Heidi” to produkcja inspirowana nurtem nazisploitaion, ale w Szwajcarskim wydaniu. Społeczeństwem trzęsie wojsko inspirowane nazistami, które wyszukuje jednostek wywrotowych jak np. ludzie nietolerujący laktozy, czy po prostu nie lubiący sera. Takie osobniki są albo od razu eliminowane, albo osadzane w więzieniu, gdzie ostatecznie ląduje Heidi.
Film jak na niski budżet jest ładnie zrealizowany. Profesjonalnie sfilmowany, nieźle zagrany, a efekty komputerowe nie kłują w oczy. Może i akcja nie gna na łeb na szyję, ale kilka pojedynczych scen to prawdziwy majstersztyk. Bo mamy tu i serowe zombie, i zakonnice kung fu i arenę walk gladiatorów. Znalazło się tu także kilka przerysowanych scen gore, oraz sporo humoru związanego ze Szwajcarią. “Mad Heidi” reklamowany jako pierwszy film Swissploitaition to niezła, niewymagająca rozrywka.
Ferbuary
Opowieść o dwóch dziewczynach, które zostają same zimą w szkole dla dziewcząt. Wkrótce przydaża im się seria niewytłumaczalnych i przerażających zdarzeń.
Zło we mnie to psychologiczny horror będący rasowym slowburnerem. Oszczędny w dialogi, opowiada historię przede wszystkim ujęciami kamery. Przez ponad godzinę filmu kadry nie układają się w żadną zwartą całość, a mimo to hipnotyzują. Ładne zdjęcia, dobre aktorstwo i trzymająca klimat upiorna muzyka pozwalają nie pozwala oderwać się od ekranu. Ostatecznie opowieść łączy się w spójną historię, która satysfakcjonuje.
“Zło we mnie” to obraz wymagający. Nie dla fanów żwawej akcji i prostej rozrywki. Jednak wytrwały widz odnajdzie w nim nie tylko sporą dozę grozy, ale także świetne wykonanie i niejednoznaczną, wręcz Lynchowską fabułę.
Blood Vessel
II Wojna Światowa. Grupa rozbitków z zatopionego alianckiego statku trafia na nazistowski okręt, z którego zniknęła cała załoga. Skrywa on jednak w swych trzewiach tajemniczy ładunek, który stanowi śmiertelne zagrożenie dla nowoprzybyłych.
“Krwawy statek” to film wojenny w całości rozgrywającego się na statku, który w pewnym momencie przeradza się w horror wampiryczny. Miłośnicy kina klasy B z lat 80tych powinni być zadowoleni. Wampir polujący na załogę wygląda bardzo fajnie, fabuła szybko brnie do przodu nie pozwalając się nudzić, a kilka krwawych scen ucieszy zwolenników krwawej jatki.
“Krwawy statek” to film, w którym nie ma miejsca na głębię psychologiczną, czy historyczną wiarygodność. To kino czysto rozrywkowe, w którym skupiono się na walce o przetrwanie w mrocznych zakamarkach statku i jako takie sprawdza się idealnie.
Nine Miles Down
Do opuszczonej z nieznanych przyczyn bazy naukowej, w której dokonywano bardzo głębokiego wykopu przyjeżdża Thomas – ochroniarz, aby sprawdzić, co się na miejscu wydarzyło. W bazie zastaje tylko seksowną panią naukowiec Kat. Okazuje się, że badacze dokopali się do czegoś złowrogiego. Thomas zaczyna coraz mniej ufać kobiecie.
“Dziewięć mil w dół” to stonowany horror będący niskobudżetową wersją “Ukrytego wymiary”, ale zamiast w kosmosie rozgrywający się na pustyni. To jeden z tych filmów, w których mamy bardzo ograniczone miejsce akcji jaką jest baza naukowa i w zasadzie jedynie dwójkę aktorów. Ale klimat jest tu bardzo niepokojący, dostaniemy też kilka krwawych scen z wizji Thomasa, a pozornie nic nie znaczące motywy i kadry – ot jak chociażby skorpion wchodzący pod czapkę Thomasa nadają filmowi atmosfery permanentnego zagrożenia.