Last Shift (2014)
14 marca 2022Reżyseria: Anthony DiBlasi
Kraj: USA
Recenzję Last Shift obejrzysz także na Youtube
Dziś opowiem Wam historię o duchach. Ale nie będzie się ona rozgrywała ani w gotyckiej posiadłości, ani przy nawiedzonym cmentarzu, a w miejscu kojarzącym się (nie wszystkim) z bezpieczeństwem. Na policyjnym posterunku.
Loren, młoda kobieta podtrzymuje policyjne tradycje rodzinne sama zostając policjantką. Jej ojciec zginął niedawno na służbie. Loren dostaje przydział na opuszczonym posterunku w ostatnim dniu jego istnienia. Praca ma być raczej nudna, gdyż wszystkie połączenia są przekierowane na nowy komisariat. Wkrótce jednak kobieta otrzymuje telefon od porwanej dziewczynki. Na dodatek zaczyna słyszeć niepokojące dźwięki dobywające się z wnętrza budynku.
“Last Shift” to amerykański horror z 2014 roku w reżyserii Anthonego DiBlasi. Reżyser do tej pory nakręcił już dwa horrory “Dread” i “Cassadaga” o umiarkowanie pochlebnych recenzjach (znaczy się, że ok, ale dupy nie urywają).
Tym razem reżyser wziął się za stonowaną opowieść o duchach z ograniczoną ilość aktorów rozgrywającą się w jednej lokacji. Ale nudno nie będzie, bo twórca zapewnił moc atrakcji i w zasadzie nie ma tu ani chwili na nudę.
Gdy Loren przybywa na miejsce pracy zastaje tylko starszego policjanta, który tłumaczy jej, że przenoszą się na nowy posterunek, a obecnej placówki to ostatni dzień pracy. Nie powinno być dużo roboty, gdyż telefony zostały przekierowane na nowy komisariat. W nocy ma wpaść tylko ekipa, aby zabrać odpady biologiczne, a do tego momentu praca ma raczej polegać na cieciowaniu.
Jednak, gdy Loren zostaje sama już po paru minutach odzywa się telefon. Ktoś chyba zjebał sprawę przy przekierowaniach. No nic, trzeba odebrać. W słuchawce odzywa się przestraszona dziewczyna, która twierdzi, że została porwana. Porywacze pozabijali już innych porwanych, a teraz czają się na dziewczynkę. Zanim Loren dowie się więcej szczegółów połączenie zostaje zerwane. Porwana dziewczynka będzie jeszcze kilkukrotnie kontaktować się z policjantką.
Ale to nie jedyne niepokojące wydarzenie. Wkrótce Loren zaczyna słyszeć hałasy z wnętrza placówki. Czy to tylko bezdomny, który zdążył się już naprzykrzyć dziewczynie w jakiś sposób dostał się do środka i szabruje pozostałości sprzętu, czy coś znacznie gorszego? Loren będzie musiała stawić czoła przerażającym wydarzeniom i odkryć prawdę.
Jakie siły nawiedzają posterunek? Co je łączy ze śmiercią ojca kobiety? Kim jest porwana dziewczynka i jaki los ją czeka? Tego wszystkiego dowiecie się oglądając “Last Shift”.
Głównym atutem filmu jest klimat, zbudowany dzięki miejscu akcji. Duży, pusty, komisariat pozbawiony większości mebli i sprzętu. Pełen mrocznych korytarzy, pomieszczeń technicznych i zakamarków, w których może się czaić niewidzialne zło. Co prawda na pierwszy rzut oka jest mało przerażający. Białe sterylne ściany i pełne oświetlenie zapewniają pozorne bezpieczeństwo. Ale gdy gaśnie światło zamienia się w przedsionek piekła.
Klimat podkręca także atmosfera osamotnienia. Nasza niedoświadczona policjantka zostaje w tym budynku sama nie licząc zamkniętego w celi bezdomnego. Sama musi sprawdzić wszystkie niepokojące hałasy, przesuwające się przedmioty i innej niewytłumaczalne zdarzenia. A te przybierają na sile. Z początku to tylko samootwierające się szafki, ale wkrótce Loren zaczyna dostrzegać też upiorne postaci.
I tutaj kolejny plus budujący atmosferę. Bo z jednej strony zjawy prezentują się dość makabrycznie. Zakrwawione trupy w workach na głowie z pentagramami wyciętymi na twarzach. Ale pokazywane są na tyle oszczędnie, że nie ma efektu przedobrzenia i opatrzenia. Reżyser wyszedł z założenia, że lepiej pokazać mniej niż więcej. Wszystko tu jest nakręcone klasycznymi metodami bez epatowania zbędnym CGI.
Wydawać by się mogło, że film może nudzić ze względu na konwencję, ale nie ma tu chwili przestojów akcji. Scenarzyści serwują nam jedna atrakcję za drugą budując swą historię, której wszystkie wątki łączą się w zgrabnym finale.
Warto jeszcze wspomnieć o Juliana Harkavy, która wcieliła się w rolę policjantki. Aktorka zagrała wiarygodnie i w zasadzie sama udźwignęła cała produkcję za co należy się uznanie. Bo, gdyby jej aktorstwo nie dało rady roli to cały film wypadłby blado i nieprzekonująco.
“Last Shift” to nic nowego. To film wtórny, w którym niewiele nowych elementów. To typowe ghost story przeniesione na posterunek policji. Ale twórcy dobrze odrobili lekcje i podali stary kotlet, ale w dość świeżym sosie. Film ogląda się nieźle, a robiąc to samemu w nocy może zjeżyć włos na głowie.