Reżyseria: Bradley Parker
Kraj: USA
Sześcioro turystów wybiera się z poznanym gościem na wycieczkę do Prypeci w pobliżu Czarnobyla. Na miejscu Van, którym przyjechali zostaje zniszczony, a w nocy przewodnik porwany. Prypeć okazuje się jednak zamieszkała.
Wiązałem spore nadzieje z tym filmem, myślałem, że w końcu dostanę porządny, mrożący krew w żyłach paradokument. Po pierwsze nie jest to paradokument, choć przez chwilę wydaje się, że tak będzie. Prypeć i Czarnobyl to miejsca stworzone do zrobienia cholernie klimatycznego horroru. Niestety wszystko spaprał nudny, niezaskakujący, przewidywalny scenariusz bez żadnych twistów, starający się straszyć tylko miejscem, a nie historią, czy wydarzeniami. Dostajemy słabiutką kalkę “Hills Have Eyes”, czyli rzecz jasna mutanty w blokowiskach. A można było tyle lepszych rzeczy wymyślić, choćby nadprzyrodzone eksperymenty ZSRR opuszczone po wybuchu. Samych mutantów też nie ma zbyt wiele w filmie, a postaci zachowują się nierealnie.. Mogło być dobrze wyszło jak zawsze. Czekam na kino grozy z prawdziwego zdarzenia, ze świeżym pomysłem eksplorujące tą tematykę.