Battle Royale (2000)
22 października 2021Reżyseria: Kinji Fukasaku
Kraj: Japonia
Recenzję Battle Royale zobaczysz także na kanale horrorshowPL:
Niedaleka przyszłość. Z powodu wzrostu przestępczości wśród młodzieży rząd Japonii wprowadza nowe prawo o nazwie Battle Royale. Polega ono na tym, że co roku losowo wybrana klasa uczniów zostaje wywieziona na zamkniętą wyspę, aby toczyć ze sobą brutalną grę. W ciągu trzech dni wykorzystując otrzymany ekwipunek muszą ze sobą walczyć na śmierć i życie. Przeżyć może tylko jedna osoba.
Battle Royale to powieść japońskiego pisarza Kōshuna Takamiego opublikowana w 1999 roku. Z miejsca stała się jedną z najlepiej sprzedających się i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych książek. W 2000 roku została zaadaptowana na mangę, a także pełnometrażowy film aktorski w reżyserii Kinjiego Fukasaku, i to właśnie o tym ostatnim będzie w tym odcinku mowa.
Film nie daje chwili wytchnienia zaczynając akcję od pierwszych minut bez zbędnych wstępów – na poznawanie postaci przyjdzie jeszcze czas.
Najmocniejsza scena filmu to ta, gdy uczniowie zostają przewiezieni do starego budynku szkoły na opuszczonej wyspie i ich były nauczyciel Kitano w otoczeniu uzbrojonego wojska tłumaczy im zasady gry. Spanikowani uczniowie kłębią się w sali, a nauczyciel, a potem głos z puszczonego VHS’a mówi im, że mają się zabijać. Uczniowie nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji, ale gdy nauczyciel dla przykładu zabija jednego z nich wpadają w panikę. Jedni się trzęsą na kolanach, inni atakują się nawzajem, kolejni zawiązują sojusze. Ich dotychczasowe, bezstresowe życie zostaje w jednej chwili zburzone.
Zasady gry są proste. Każdy ma polować na każdego, przeżyć może jedynie jedna osoba. Wszyscy uczniowie dodatkowo mają założone na szyi obroże, które śledzą ich ruch, tętno, a które eksplodują jeśli uczeń złamie zasady gry.
Co więcej, aby zmusić uczestników w ruchu zamiast się campić co kilka godzin powstają strefy zagrożenia. Obroża eksploduje, gdy ktoś w niej będzie przebywał.
Wspomniałem o ekwipunku, który losowo otrzymuje każdy z uczniów. Jest to alegorią startu jaki każdy z nas otrzymuje w życiu przy narodzinach. Jedni nie będą mieli łatwo i przyjdą na świat w biednej rodzinie na jakimś zadupiu, a inni są ustawieni już na początku rodząc się we wpływowej rodzinie bogaczy.
Tak samo w “Battle Royale” jeden otrzymuje kuszę, kolejny siekierą, czy pistolet maszynowy podczas, gdy inny lornetkę, GPS, czy… pokrywkę od garnka.
Rozpoczyna się gra. Zawodnicy rozbiegają się na wszystkie strony i już po pierwszych sekundach padają pierwsze trupy. W zasadzie przez cały film śledzimy uczestników gry jak radzą sobie z zaistniałą sytuacją. Jedni od razu samotnie zaczynają polowanie, inni łączą się w pary, czy grupki współpracujące ze sobą, kolejni postanawiają być pacyfistami sprzeciwiając się zabijaniu, a jeszcze inni wolą popełnić samobójstwo niż toczyć tą chorą grę.
“Battle Royale” to ciekawe studium pokazujące jak zachowuje się mała społeczność w ekstremalnej sytuacji. Jesteśmy świadkami powstawania i wygasania sojuszy. Czy osoba, której na chwilę zaufaliśmy nie zdradzi nas zaraz strzałem w plecy? Czy zwykła rozmowa z napotkanym uczestnikiem nie przerodzi się zaraz w krwawą jatkę? Czy dawni przyjaciele w tak hardcorowej sytuacji nie okażą się zagorzałymi wrogami? Czy szara myszka, której w szkole nikt nie zauważał poradzi sobie w śmiertelnym pojedynku? Czy konflity, które narodziły się w szkole będą mieć znaczenia także podczas gry? Film nie ocenia, a jedynie pokazuje różne możliwe scenariusze.
Zachowania bohaterów wypadają wiarygodnie. Postacie nie są jedynie mięsem armatnim, a mają swoje charaktery, motywacje i osobowości. Widz łatwo może się z nimi utożsamić, ale raczej nie na długo, bo ci padają jak muchy. Oczywiście brak tu głębi psychologicznej, postaci raczej personifikują konkretne postawy społeczne niż wiernie odwzorowuję rzeczywistość.
Sceny walki są brutalne, krwawe i krótkie. Jeden uczestnik zostanie zastrzelony serią w plecy puszczoną z UZI, inny po szamotaninie skończy z siekierą w głowie, a kolejny z poderżniętych gardłem. Krew leje się obficie. Sziury po kulach gęsto ozdabiają ciała, nie ma tu miejsca na niedomówienia, a każdy zgon jest pokazany z precyzją, ale bez odczłowieczania ofiary.
Znamy ją z imienia i nazwiska, wiemy czym się kierowała i kim była w poprzednim życiu. Ten zabieg powoduje, że “Battle Royale” ma jeszcze mocniejszy wydźwięk, niż gdyby zabijały się anonimowe osoby.
Warto wspomnieć o aktorstwie, które w Battle Royale jest wyborne. Rzecz jasna jak to w azjatyckich filmach bywa nieco przerysowane i teatralne, niczym z anime, ale przyznać trzeba, że emocje malujące się na twarzach młodych bohaterów są wiarygodne. Na uwagę zasługuje świetny Takeshi Kitano wcielający się w rolę prowadzącego grę nauczyciela. Stworzył postać osoby zmęczonej życiem i ogarniętej obłędem. Z jednej strony to czarny charakter. Z drugiej postać tragiczna. Takeshi Kitano oprócz parania się aktorstwem jest także świetnym reżyserem odpowiedzialnym m.in za ciepło przyjętego “Brata”, czy też “Zatoichi”.
“Battle Royale” pod płaszczykiem bezsensownej przemocy przemyca kilka ważnych spostrzeżeń dotyczących ludzkości. Jeśli jesteście ciekawi jak prezentowałby się “Władca much” wyniesiony na bardziej brutalny poziom, film Fukasaku będzie odpowiedzią.
Nie mniej ta produkcja to także pulpa – czysta rozrywka, której już same założenia należy traktować z przymróżeniem oka. Rozrywka obficie zroszona krwią zawierająca masę uproszczeń. Rozrywka prosta, acz godziwa.
Film doczekał się sequela nakręconego w połowie przez Kinji Fukasaku, a po jego śmierci dokończony przez jego syna Kenta. Niestety film nie przekonał ani krytyków ani fanów.
Powstać miał też amerykański remake, ale dzięki bogom planów zaniechano ze względu na powieść “Igrzyska śmierci”, którą zekranizowaną w 2012 roku.