Apokalipsa Z: Początek końca (2024) recenzja
25 listopada 2024Tagi: horrory o zombie
Reżyseria: Carles Torrens
Kraj produkcji: Hiszpania
Świat ogarnia pandemia wirusa zamieniająca ludzi w krwiożercze monstra. Manel wbrew postanowieniom rządu pozostaje w swoim domu. Wkrótce jednak brak pożywienia zmusza go do wyjścia na zewnątrz. Manel rusza przez kraj, a na drodze staną mu nie tylko szalejący zarażeni, ale także nikczemni ludzie.
Apokalipsa Z: Początek końca to klasyczny do bólu “zombie” survival jakich mieliśmy już dziesiątki. Zombie napisałem w cudzysłowie, bo mamy tu zarażonych, a nie żywe trupy (niby drobiazg, ale bądźmy szczegółowi).
Początek filmu przedstawia początki zarazy łudząco podobne do pandemii koronawirusa. Szybko jednak rząd i wojsko przestają sobie z nim radzić i zanim się spostrzeżemy świat przechodzi apokalipsę, przy życiu pozostają nieliczni, a miasta opanowane są przez żywe trupy.
Mamy tu klasyczne przeczesywanie budynków w poszukiwaniu zapasów, walkę z zakażonymi, wyludnione miasta, ale i napotykanie żywych wrogów i sprzymierzeńców. Film nie gna na łeb na szyję, akcji z zarażonymi jest w sumie niewiele, ale wykonanie jest całkiem zadowalające.
Widzieliśmy to już tysiące razy i nie ma w tym filmie nic nowego. Jeśli nie lubisz tego typu kina to Apokalipsy Z również nie polubisz. Ale jeśli jesteś fanem zombie/zakażonych będziesz się bawił całkiem przyzwoicie.
Zakończenie wskazuje na możliwy sequel. Oby został nakręcony.
Film do obejrzenia na Prime Video.