Alone (2020)
31 marca 2021Kraj: USA
Recenzję “Alone” zobaczysz także na Youtube
Młoda dziewczyna przeprowadzająca się do innego miasta jest prześladowana na szosie przez nieznajomego w czarnym aucie. Początkowo niewinne zaczepki zamieniają się w prawdziwą grę o przetrwanie, gdy nieznajomy okazuje się groźnym psychopatą.
“Alone”, a po polsku “Psychol” to całkiem udany survival, który zapowiadał się z początku, że będzie czymś innym. Przez pierwsze dwadzieściakilka minut myślałem, że będzie to drogowy film o stalkerze w stylu “Pojedynku na szosie”.
Oto bowiem młoda kobieta ma do przebycia tysiące kilometrów w samotności. Pewnego razu na drodze napotyka faceta, ponoć miejscowego, który kręci się autem po okolicy. Facet najpierw zajeżdża jej drogę niemal doprowadzając do wypadku. Następnie dziewczyna widzi jego samochód w nocy koło hostelu, w którym się zatrzymała. Wkrótce nawiązują kontakt i facet okazuje się całkiem miłym gościem, ale te przypadkowe kontakty stają się częstsze, a facet natarczywy. Zaczynamy czuć niepokój jak główne bohaterka, która wpada w panikę na widok przypadkowego auta na drodze, które jest tylko podobne do pojazdu prześladowcy.
W tym momencie nasz pojedynek na szosie się kończy, a zaczyna się wspomniane kino przetrwania, w którym kobieta musi stawić czoła uzbrojonemu myśliwemu na zalesionym terenie.
Tutaj nic nowego, czy zaskakującego nas nie spotka, dostaniemy za to całkiem solidne kino survivalowe, gdzie zaszczuta kobieta toczy nierówne starcie z silniejszym mężczyzną i musi zdecydować, czy opuści las z tarczą, czy skończy w zimnym bezimiennym grobie.
W lesie oczywiście będziemy mieli typowe ganionka-skradanki i zabawę w kotka i myszkę, ale nie obędzie się bez kilku ciekawszych scen i zwrotów, czy pojawienie się osób trzecich, ale więcej fabuły zdradzać nie będę.
Na uwagę zasługuje para głównych bohaterów, w szczególności Marc Menchaca w roli prześladowcy. Duży, dziwaczny rudy wąs, łysiejąca głowa, pingle, ciuchy typowego rednecka. Takie skrzyżowanie Willyego Tannera z “Alfa” z Tedem Bundym. Gość potrafi grać i może pokazać spektrum emocji, choć my wiemy, że jest wyrachowanym psychopatą bez żadnych wyższych uczuć.
W jego cieniu natomiast nieco pozostaje Jules Willcox w roli ofiary. Dziewczyna zagrała przyzwoicie, a jej postać ma jakąś głębię, poznajemy historię jej relacji z matką, czy z byłym chłopakiem przez co postać nabiera wymiaru, a jej los zaczyna być nam mniej obojętnym.
Może i kilka razy główna bohaterka nie zachowała się zbyt logicznych, czy realistycznie. Mówię m.in. o scenie, gdy dzwoni z komórki na policję będąc z tyłu furgonetki oprawcy. Ale takie drobne potknięcia nie psują całości seansu.
Warto jeszcze wspomnieć o drugoplanowej roli Anthony’ego Healda znanego m.in. z “Milczenia Owiec”, czy “Czerwonego Smoka”.
Nieźle wypada także zakończenie, które jest w miarę realistyczne, nieprzeszarżowane, krótkie i dosadne. Oto bowiem konfrontuje się ze sobą już nie myśliwy ze zwierzęciem, ale myśliwy z myśliwym jak równy z równym by stoczyć iście zwierzęcy pojedynek w błocie i brudzie.
Podsumowując “Alone” to całkiem niezły survival, który nie pokazuje nic nowego, ale też nie takie było jego założenie. Ja się bawiłem przyzwoicie, nakręcony był nieźle, kilka razy trzymał w napięciu, ale można by było jednak z niego wycisnąć więcej.