Possessor (2020)
20 listopada 2020Reżyseria: Brandon Cronenberg
Kraj: UK, Kanada
Recenzję Possessor znajdziesz także na Youtube:
Tasya Vos jest agentem tajnej organizacji, która wykonuje zabójstwa na zlecenie. Nie są to jednak zwykłe zabójstwa. Organizacja porywa kogoś z otoczenia celu, wgrywa do jej mózgu świadomość agenta i pod taką postacią może bez problemu zbliżyć się do swej ofiary, wyeliminować ją a po wszystkim bezpiecznie opuścić ciało powłoki. Pewnego razu Tasya otrzymuje zlecenie na szefa megakorporacji, oraz jego rodziny. Niestety w trakcie akcji świadomość nosiciela zaczyna się przebijać ponad świadomość Tasji.
Skupmy się na początek na osobie reżysera “Possessora”. Brandon Cronenberg to syn Davida Cronenberga. Tak, tego Cronenberga, kanadyjskiego reżysera, który dał nam kilka świetnych horrorów takich jak The Brood, Videodrom, Skanners, czy The Fly.
Possessor nie jest debiutem Brandona, gdyż w 2012 nakręcił “Antiviral” będący technohorrorem o klinice, która sprzedaje swoim klientom choroby ulubionych celebrytów. Oba filmy Kanadyjczyka mają wiele wspólnego ze sobą i można by wysnuć naciąganą tezę, że rozgrywają się w tym samym universum.
Świat ten umownie nazwałbym protocyberpunkowym. To niedaleka przyszłość, ale zmierzająca w stronę tej znanej chociażby z filmów jak “Johnny Mnemonic”, czy gry, której premierę z pewnością jeszcze nie raz przełożą (Cyverpunk 2077).
To świat, gdzie istnieje już technologia podłączania ludzi do wtyczek, wszepiania im cyberwszczepów, czy przejmowania władzy nad obcym ciałem poprzez wgranie swojej jaźni.
To także świat wielkich megakorporacji, które rządzą światem. W “Possessorze” jest to firma-moloch, w której korposzczury wykonują pracę jak maszyny. A pracą tą jest datamining, czyli zdobywanie danych o ludziach. Pracownicy robią to podglądając mieszkania ludzi poprzez kamerki umieszczone w urządzeniach jak laptopy, czy telefony.
Brzmi znajomo? Facebook, czy Google robią podobne rzeczy od dawna, korporacja z “Possessora” poszła jedynie o krok dalej.
Fabuła skupia się na Tasji Vos, która jest specjalistą w podszywaniu się pod ludzi z otoczenia swoich celów. Jednak częste wcielanie się w innych ludzi ma opłakane skutki zarówno dla jej życia prywatnego, jak i jej umysłu, który coraz bardziej jest w strzępach.
W rolę Tasji wcieliła się znakomita Andrea Riseborough znana z roli Mandy Bloom ze świetnego “Mandy” z Nicolasem Cagem.
Podobnie jak w poprzednim filmie kanadyjczyka tempo jest tu bardzo powolne jednak nie nazwałbym go slowburnerem. NIe trzeba tu czekać aż fabuła po godzinie o sobie przypomni. Historia opowiedziana w Possessorze jest od A do Z, ciągnie się od pierwszych minut aż po ostatni kadr, ciągnie się leniwie, acz konsekwentnie.
Jest jednak kilka scen, gdzie akcja przyspiesza, a są to sceny typowo horrorowe: mowa tu mianowicie o zabójstwach i towarzyszących im brutalność. A gore u Brandona Cronenberga jest wyjątkowo soczyste. Otrzymamy zatem zbliżenia na nóż wbijany w szyję i tryskającą z niej juchę, eksplodujące głowy, ćwiartowanie tasakiem, czy wyjątkowo paskudną scenę z pogrzebaczem. Zdecydowanie jest na co popatrzeć.
Dużą rolę odgrywa tu oprawa audiowizualna. Kamera powoli sunie poprzez plan, niewiele tu żwawych najazdów, są za to duże zbliżenia na szczegóły ludzkiej anatomii. Świat przedstawiony jest jako industrialna dżungla filmowana pod ostrymi kątami, aby wzbudzić niepokój u widza. Cronenberg bawi się formą, sceny o chłodnej kolorystyce kontrapunktuje wściekłym światłem, bawi się fakturą powierzchni, lepkością powietrza. A wszystkiemu przygrywa niepokojący ambient.
Sporo tu także delirycznych przebitek pełnych ostrego światła, stroboskopowych efektów, majacząych niezrozumiałych obrazów, które nadają produkcji surrealistycznej atmosfery i symbolizują rozchwiany umysł głównej bohaterki.
Istotną rolę pełnią tu także świetnie zarysowane postacie.
Gdy Tasja wciela się w swoją przyszłą ofiarę poznaje osoby z jego otoczenia, które ma zabić: swoją kochającą dziewczynę, jej ojca – bogatego, zarozumiałego dupka, u którego jest zatrudniony i swoich przyjaciół. Rys psychologiczny bohaterów jest nieźle zarysowany i nie są mięsem armatnim także ich losy nie pozostają obojętne dla widza.
Niektórych bohaterów po prostu idzie polubić także z tym większym napięciem wyczekujemy losu, który ma ich spotkać.
“Possessor” łączy ze sobą fabułę kina gatunkowego z arthousową stylistyką. Bliżej mu do kina niezależnego niż hollywoodzkich produkcji.
Nie jest to film dla każdego. Jeśli od filmu science fiction oczekujesz wartkiej akcji i futurystycznej oprawy to się zawiedziesz.
Jeśli jednak chcesz obejrzeć interesującą historię z dobrze rozpisanymi postaciami i świetną realizacją, ale skąpaną w artystycznym sosie, który ciągnie się jak smoła by skopać widza w kilku elektryzujących momentach jest to produkcja dla Ciebie.