Niepokalana (2024) – recenzja
23 kwietnia 2024Reżyseria: Michael Mohan
Kraj produkcji: USA, Włochy
Już w piątek do kin wchodzi nowy horror o zakonnicach “Niepokalana” z Sydney Sweeney w roli głównej. Czy warto się na niego przejść? Zapraszam do szybkiej recenzji.
Ostatnio obrodziło w horrory o zakonnicach. Mieliśmy “Zakonnicę 2”, “Omen: początek”, a teraz nadszedł czas na “Niepokalaną”.
Recenzję Niepokalanej obejrzysz także na Youtube:
Cecilia przybywa do włoskiego hospicjum dla zakonnic, aby złożyć śluby, zostać zakonnicą i opiekować się umierającymi. Na miejscu zaczyna niepokoić ją dziwne zachowanie personelu, w szczególności ojca Tedeschi. Pewnego dnia Cecilia zachodzi w ciążę bez odbycia stosunku. Od tego momentu jest traktowana w placówce jak święta.
“Niepokalana” eksploatuje lęk przed mrocznymi tajemnicami kościoła. Zakonnice zamknięte w zakonach wystawione są na pastwę podstarzałych, sadystycznych dostojników. Nie mają żadnych praw, a ich jedynym zadaniem jest służenie innym. Cecilia szybko przekonuje się, że w hospicjum coś jest nie tak. Pensjonariusze zachwoują się dziwnie, ojciec Tedeschi poświęca jej nieco za dużo uwagi, a z oddali przyglądają jej się straszne postacie z twarzami okrytymi czerwonym materiałem. Sprawy przybierają gorszy obrót, gdy jedna z zakonnic popełnia samobójstwo, a Cecilia zachodzi w ciążę, mimo że wciąż jest dziewicą. Kobieta musi odkryć prawdę.
Film przede wszystkim trzyma tempo, nie ma w nim żadnych przestojów akcji. Nawet nieco za bardzo, bo sporo tu skrótów fabularnych, nierozwiązanych wątków, a niektóre sceny są wsadzony tylko, żeby były, a nie ciągną fabuły do przodu w żaden sposób. Przez to “Niepokalana” sprawia wrażenie jakby ją mocno pocięto. Film słabo też radzi sobie z budowaniem klimatu strasząc przede wszystkim słabymi jump scares. Sama fabuła jednak jest dość ciekawa. Nie ma tu wyświechtanych duchów, a mroczny spisek. Główna bohaterka czuje się coraz bardziej osaczona, a całość jest zwięczona niezłym, mocnym i krwawym finałem.
Warstwa realizacyjna stoi na zadowalającym poziomie, od sprawnej pracy kamer, ładnych scenografii po niezłe udźwiękowienie. Aktorzy również agrali przekonująco, w tym rzecz jasna znana z “Euforii” Sydney Sweeney, której jednak nie dane było rozwinięcie skrzydeł, choć w sakralnych ciuszkach bardzo jej do twarzy.
Nie wiem kto tu od kogo zrzynał, ale “Niepokalana” ma tak wiele punktów wspólnych z “Omen: początek”, że ciężko mówić o przypadku. A może to konwencja horroru o zakonnicach jest na tyle uboga, że wątki aż tak są powielane? W obu produkcjach mamy główną bohaterkę przybywającą na śluby do placówki zdala od domu. Mamy wyluzowaną zakonnicę – jej sąsiadkę z pokoju obok. Mamy spektakularne samobójstwo jednej z pensjonariuszek. Tajemnicze zajście w ciążę. Dziwne zachowanie personelu, a w końcu spisek sięgający samych struktur kościoła. Na szczęście tempo, klimat i finał obu filmów bardzo się od siebie różnią.
“Niepokalana” to film prosty, głupiutki, szybki i czysto rozrywkowy. Bawiłem się na nim nieźle, choć spodziewałem się nieco więcej. Niemniej mogę do polecić jeśli lubicie horrory o zakonnicach.
Opublikowano: 23 kwietnia 2024