Reżyseria: Joe Begos
Kraj: USA
Grupa weteranów wojennych przesiadujących w knajpie jednego z nich zostaje zaatakowana przez hordę wygłodniałych narkomanów za sprawą dziewczyny, która okradła miejscowego dilera i znalazła schronienie w owym lokalu.
Nowy niskobudżetowy horror nakręcony przez Joe Begosa, który był odpowiedzialny za świetne “Almost Human” (2013) i “Bliss” (2019) to hołd dla kina grindhouse. Niestety hołd raczej nieudany. Nie ma tu tego napięcia, które towarzyszyło nam chociażby w podobnym “Green Room”, brak tu świeżości, które cechowało jego “Bliss”. Nie ma tu zwariowanych pomysłów rodem z innych neogrindhousów jak “Hobo with a Shotgun“, czy “Father’s Day“. Weterani gadają o dupie Maryni, nie sypią niezapomnianymi onelinerami, gore, którego sporo się tu znalazło ni ziębi, ni grzeje, a fabuła jest schematyczna i nie zaskoczy nas absolutnie niczym. Jedyne, co przyciąga uwagę to imponująca obsada: Stephen Lang (“Don’n Breath”), William Sadler (“Shawshank Redemption”), Fred Williamson (“From Dusk Till Dawn”), Martin Kove (“Rambo 2”), czy David Patrick Kelly (“Commando”). Szkoda, że wyszło dzieło tak nijakie, bez pomysłu i ikry. Zmarnowany potencjał na całej linii.