Brutalne morderstwa całych rodzin i przerażająca istota, która za nimi stoi. Film, który jeży włos na głowie, dzięki mrocznemu nastrojowi i kilku mocnym scenom.
Recenzję Sinister obejrzysz także na Youtube:
Ellison, pisarz kryminałów opartych o prawdziwe zbrodnie przeprowadza się wraz z żoną i dwójką dzieci do nowego domu. Mężczyzna ukrył fakt, że rok wcześniej w domu została zamordowana czteroosobowa rodzina, a najmłodsze z dzieci zaginęło. Na strychu domu Ellison odnajduje pudełko z przerażającymi nagraniami ukazującymi masowe morderstwa.
“Sinister” to amerykańsko-kanadyjsko-brytyjski horror z 2012 roku w reżyserii Scotta Derricksona. Twórcy odpowiedzialnego za “Egzorcyzmy Emily Rose”, “Hellraiser: Inferno”, czy “Doktora Strange”. Tytuł “Sinister” oznacza coś złowieszczego, czy złowrogiego i dobrze oddaje klimat towarzyszący filmowi.
“Sinister” opowiada o Ellisonie Oswaltcie – popularnym pisarzu śledczym pracującym nad materiałem do nowej książki. Ellison celowo przeprowadza się do domostwa, o którym wie, że zostało w nim popełnione straszne morderstwo. Na strychu domu znajduje pudełko z wydawałoby sie rodzinnymi nagraniami zarejestrowanymi na kamerze Super 8. Wiecie, to oldschoolowa ręczna kamera zapisująca obraz na szpulach z taśmą 8mm popularna w latach 70tych. Obraz jest nieostry i mocno ziarnisty, a żeby go odtworzyć potrzebny jest projektor, który Ellision równiez odnajduje w pudełku.
Nagrania z pudełka podpisane są w stylu “rodzinne rozwieszanie 2011”, czy “grill 1979”. Po odpaleniu pierwszej taśmy ukazuje się widok czteroosobowej rodziny z założonymi workami na głowach i pętlami na szyi przywiązanymi do konaru. Gdy konar zaczyna opadać rodzina zostaje powieszona na drzewie wijąc się w konwulsjach, a w końcu nieruchomiejąc. I przyznać muszę, że ta scena robi piorunujące wrażenie. Jest mocna, dosadna i sadystyczna.
Prezentuje straszną zbrodnię masowego mordu wykonanego w paskudny sposób nieoszczędzając nawet dzieci. Brak dźwięku – gdyż kamera Super 8 takowego nie rejestrowała – i ziarnisty obraz tylko dodają pewnego realizmu. Że oglądamy prawdziwe nagranie, a jeśli nie prawdziwe to takie, które mogłoby się gdzieś, kiedyś wydarzyć. Wiecie, w końcu słynny film z zabójstwa Kennedy’ego został zarejestrowany właśnie kamerą Super 8.
Tego typu nagrań oglądanych przez Ellisona jest więcej. Nie będę zdradzał ich szczegółów, aby nie psuć zabawy, ale wszystkie przedstawiają brutalne morderstwa i są mocnym punktem filmu.
Główny bohater wszczyna swoje małe prywatne śledztwo. Już nie chodzi tylko o zebranie materiałów do najnowszej książki. Zżera go też zwykła ludzka ciekawość, gdyż natrafił na coś niezwykłego i złowrogiego. Kto nagrał te zbrodnie?
Czemu pozostawił nagrania na strychu? Co łączy ze sobą morderstwa, które dzielą przecież dziesięciolecia? Co się stało z zaginionymi dziećmi? No i najważniejsze: czy zabójca wciąż grasuje na wolności?
Wkrótce Ellison dostrzega na taśmach pewien szczegół – a mianowicie niewyraźną postać. Od tego momentu rzeczywistość zaczyna mu się mieszać z sennym koszmarem. Czasem trudno mu odróżnić, co dzieje się naprawdę, a co jest tylko projekcją jego skołatanych nerwów. Czy projektor faktycznie sam się uruchomił, czy też zapomniał go wyłączyć. I czy faktycznie za oknem domu ujrzał dziwną postać, czy to wzrok płata mu figle?
Najważniejszym elementem “Sinister” jest z pewnością mroczna atmosfera. Większość filmu skryta jest mrokiem. Ale nie, że jest ciemnawo, jest ciemno jak w dupie… Wiele tu scen, w których widać jedynie bohatera pośrodku planu, a cała reszta jest czarna. Bohater jest jakby zanurzony w pustce. Mimo, że znajduje sie np. w pokoju, który dobrze zna to wszechotaczająca ciemność całkowicie deformuje przestrzeń, w której się znajduje bohater. Bohater i nieznane niebezpieczeństwo czające się w mroku.
Kolejnym elementem, który przekłada się na posępną atmosferę jest znakomita muzyka. Nigdy w horrorze nie słyszałem jeszcze czegoś tak dobrego i innego. A skomponował ją weteran Christopher Young. W kluczowych momentach, np. podczas seansu brutalnych nagrań słychać w tle wyjątkowo niepokojący ambient. Pełen buczących, niekomfortowych dla ucha dźwięków z pogłosem, zapętlonych odgłosów, jęków, zgrzytów, atonalnych hałasów. Elektroniczne dźwięki brzmiące jak z zepsutego komputera. Robi to prawdziwie upiorne wrażenie.
W spokojniejszych partiach filmu Young postawił na klasyczne, dość ascetyczne utwory na pianinie i one też robią robotę.
W filmie zostały wykorzystane także fragmenty ambietowych zespołów jak norweski Ulver, który idealnie pasuje do całości tego avantgardowego soundtracku.
Prócz gęstej atmosfery w filmie znalazło się kilka kalsycznych jump scares, ale reżyser ich nie nadużywa, a używa raczej umiejętnie także nie psują odbioru całości tanim kiczem. W pamięci zostają takie momenty jak scena z pudełkiem, czy z kosiarką. Ale nie będę zdradzał szczegółów.
Nie wspominałem jeszcze o aktorach. W głównej roli wystąpił Ethan Hawke znany z “Daybreakers”, czy “Nocy oczyszczenia”. Był to dobry wybór, aktor poradził sobie z rolą przyzwoicie, jest charakterystyczny i nieźle odegrał ogarniające go może nie tyle szaleństwo, co pogłębiające się zatracienie poczucia rzeczywistości. W roli zastępcy szeryfa zobaczymy Jamesa Ransone’a znanego z drugiej części remaku “To”. Aktor również charakterystyczny i pasujący do roli, który później zagrał głównego bohatera w sequelu “Sinister”, ale o tym później.
“Sinister” konstrukcją fabularną najbardziej przypomina mi “Ringu” i nic w tym dziwnego, bo reżyser sam przyznaje, że się nim inspirował. W obu filmach z mamy do czynienia z tajemniczym nagraniem, oraz prywatnym śledztwem mającym na celu wyjaśnienie jego pochodzenia. Ellison będzie analizował taśmy, szukał informacji w internecie, w końcu połączy także siły z miejscowym zastępcą szeryfa, oraz pewnym okultystą.
Zakończenie filmu zgrabnie łączy wszystkie wątki i mimo, że spodziewałem się nieco więcej, że będzie mroczniej, bardziej ryjąco banie itd. to w sumie wszystko ładnie się wyjaśnia i zazębia ze sobą. Reżyser mówi nam tyle ile wiedzieć musimy. Delikatny niesmak zaś pozostawia końcowy jump scare, który pasuje bardziej do taniego teen horroru, a nie tak przemyślanego filmu, który straszył klimatem.
W 2015 roku powstał sequel filmu w reżyserii Ciarána Foya, który na koncie ma doskonały, stonowany horror “Citadel”.
Opowiada on o zastępcy szeryfa znanego z pierwszej części, który prowadzi śledztwo w sprawie tajemnicznych morderstw. Trafia on do domostwa, w którym ukrywa się matka z dwójką dzieci. Dom leży obok opuszczonego kościoła, w którym dokonano jednej ze zbrodni.
Niestety film to klasyczna klapa. Nieciekawy i całkowicie odarty z klimatu i tajemniczości pierwowzoru. Części kolejne to się kręci slasherów, albo filmów o zombie, a nie straszaków pokroju Sinistera, które opierają się na pomyśle i atmosferze.
“Sinister” to dobry wciągający horror z ciekawie opowiedzianą historią i mrocznym klimatem. Ciężko się tu do czegoś przyczepić i ogląda się go z przyjemnością.