Reżyseria: Paul W.S. Anderson
Kraj: USA
Alice dostaje cynę od Czerwonej Królowej, że we wnętrzu Ula jest antywirus, który może zabić wszystkie zombie i mutantów na świecie, ale ma 48 godzin, by tam dotrzeć, bo zginą wszyscy pozostali przy życiu ludzie.
Już po powyższym widać, że scenariusz nie istnieje, nie miano na niego pomysłu a szkic nakreślono na kolanie. Nic tu się kupy nie trzyma, nagle po 10 latach okazuje się, że istnieje lekarstwo, co więcej jedna mała fiolka rozpylona w powietrzu może uratować cały świat, ale oczywiście czas nagli, bo równo co do minuty po 48 godzin każdy na Ziemi umrze. Lol. Jeśli chodzi o wykonanie to jest lepiej niż w poprzedniej części, która była nie oglądanym teledyskiem nakręconym na komputerze. I tak jest bez żadnych fajerwerków, film nie dostarcza żadnych emocji, ani wrażeń wizualnych, aktorstwo jest straszne, ale jeśli ktoś oczekuje taniej rozrywki na niewysokim poziomie to może sięgnąć.