Site icon Horror blog

Miasteczko Shelby Oaks – recenzja

Reżyseria: Chris Stuckmann
Kraj produkcji: Belgia, USA

Riley to influencerka, która prowadziła kanał o nawiedzonych miejscach. Pewnego dnia jej ekipa została znaleziona martwa w opuszczonym miasteczku Shelby Oaks, a sama Riley zniknęła. Po 13 latach jej siostra Mia postanawia ją odnaleźć. Pomóc w tym może kaseta z nagranym dniem porwania Riley.

Miasteczko Shelby Oaks to horror wyreżyserowany przez szalenie popularnego youtubera Chrisa Stuckmanna. Reżyser już od pierwszych minut filmu buduje mroczny klimat przedstawiając w formie programu true crime życie Riley i rekonstruując felerny dzień, gdy zaginęła w opuszczonym miasteczku. Mia bowiem od dzieciństwa nawiedzana była przez tajemniczą, mroczną postać, która łypałą na nią przez okno.

Po pewnym wstrząsającym wydarzeniu jej siostra Mia postanawia dowiedzieć się na własną ręką, co stało się z Riley , rozpoczyna prywatne śledztwo, które prowadzi do Shelby Oaks i tajemnicy sprzed lat.

To, co wyróżnia debiut Stuckmanna to gęsta atmosfera, strach przed nieznanym i tym, co czai się w mroku. Film nie epatuje przesadnie jump scarami, a utrzymuje widza jak na szpilkach dzięki świetnemu udźwiękowieniu, w którym dominuje mroczny, przejmujący ambient.

Niestety w trzecim akcie zostaje odkryte za dużo kart i gdy Stuckmann pokazuje co straszy w pełnej okazałości klimat pryska. Zawsze powtarzałem, że im mniej widać tym lepiej.

Miasteczko Shelby Oaks to bardzo klimatyczny i mroczny film zrobiony pod najlepsze prawidła gatunku. Z drugiej to kolejny film o “klątwie” przenoszącej się z osoby na osobę jak Ring, czy Coś za mną chodzi, w którym zabrakło nieco wyczucia jak go zakończyć. Mimo to Shelby Oaks to jeden z lepszych straszaków tego roku.

Exit mobile version