“When Evil Lurks” to nowy, argentyński horror, który już w tym momencie jest wymieniany w listach najlepszych horrorów 2023 roku. A jak jest naprawdę? Czy film reżysera ciepło przyjętych “Nocnych istot” faktycznie tak dobrze straszy?
W małej Argentyńskiej wiosce dochodzi do opętania jednego z mieszkańców. Pedro, jego brak Jimi i sąsiad Ruiz wbrew zasadom postanawiają wywieźć opętanego za miasto i tam go pozosntawić. Wkrótce dochodzi do prawdziwej fali opętań, a oko demona skupia się na Pedrze i jego rodzinie.
“When Evil Lurks” to argentyński horror w reżyserii Demiana Rugny, którego twórczość poznaliśmy już w świetnym i nawet podobnym tematycznie “Nocne istoty“. Oba filmy rozgrywały się w Argentynie i dotyczyły opętań przez demony. Widać, że Rugna dobrze sobie radzi w tej tematyce. Ma swój styl, utrzymuje go i to się chwali.
Film rozpoczyna się, gdy główny bohater Pedro wraz z bratem odnajdują rozczłonkowane zwłoki w lesie wraz z elementami tajemniczego urządzenia. Przy zwłokach znajdują także dokumenty z adresem, dokąd zmarły się wybierał. Okazuje nim się chata zamieszkana przez starszą kobietę i jej synów. Na miejscu Pedro odkrywa koszmar z najgorszych snów. Na łóżku bowiem leży starszy syn kobiety, który został opętany przez demona. Wygląda on jak zwłoki gnijące od tygodnia na słońcu. Wielkie obrzmiałe cielsko pełne ropiejących wrzodów i śluzu cieknącego z każdego otworu.
Opętany domaga się miłosierdzia w postaci strzału w głowę, ale to wbrew zasadom. Jedna z nich mówi, że nie wolno przy opętanych używać broni palnej. A zasad jest więcej. Bohaterowie jednak, żeby pozbyć się problemu wywożą ludzkiego-trupa za osadę. Gdy myślą, że jest już po kłopocie, kłopoty dopiero się zaczynają, gdy wkrótce okolicę nawiedza prawdziwa plaga opętań.
Nowatorskie w “When Evil Lurks” jest przedstawienie opętania jako zarazy rozprzestrzeniającej się po społeczeństwie. Pedro i Jimi naruszyli zasady kwarantanny opętanej osoby i tym samym roznieśli demoniczną zarazę po całej okolicy. Z drugiej strony można zrozumieć ich pobudki. Przetrzymywanie pacjenta w wiosce jest niebezpieczne dla jej mieszkańców, a policja i miejscowi politycy bagatelizują problem i zamiatają sprawę pod dywan. Biedni osadnicy musieli więc wziąć sprawy w swoje ręce, co niestety ostatecznie nie skończy się dla nikogo dobrze.
Film mocno jest osadzony w argentyńskim folklorze można go więc określić mianem folk horroru. Mamy tu małą wieś ze swoimi wierzeniami i przekonaniami. Swoją własną demonologią i sposobami na wypędzenie zła. Czuć, że mieszkańcy mocno wierzą w to co się dzieje, widzimy ich przerażenie. Reżyser nie wykłada jednak wszystkiego na tacę, pozostawia całkiem sporo niedopowiedzeń pozostawiając resztę naszej wyobraźni. Nie wiadomo czemu demon kogoś opętał, czemu istnieją zasady, co będzie potem. Jedna z bohaterek wypowiada zdanie “w mieście nie ma świateł, to znaczy że uruchomili protokół”. Widz nie wie co to za protokół. Ale sporo może sobie dopowiedzieć. Takie balansowanie pomiędzy tym, co ujawnione, a tym co pozostawione w ukryciu świetnie wychodzi Argentyńczykowi. Religia katolicka jest tu przedstawiona w sposób bardzo pogański. Zupełnie jakbyśmy nie mieli do czynienia z chrześcijańskimi wierzeniami w demony z piekła i opętania, a jakieś mityczne, przedchrześcijańskie zło.
Akcja filmu nie toczy się jedynie w zalesionej osadzie pełnej chat z drewna. Pedro zmuszony będzie odwiedzić także miasto, aby spróbować uratować swoją rodzinę. Synów, którzy mieszkają z jego byłą żoną i jej obecnym partnerem. Czy uda się opanować zarazę? Jakie kręgi zdąży zatoczy choroba opętań? Kto ujdzie żywy? Tego będziecie musieli dowiedzieć się sami.
Na uwagę zasługuje tu klimat, który bardzo przypomina ten z “Nocnych istot”. Atmosfera nieznanego zagrożenia nie z tego świata. To nie jest zwykłe opętanie, które znamy z “Egzorcysty”, czy dziesiątek podobnych filmów. Tutaj opętanie jest inne, dzięki czemu nie wiadomo, czego możemy się spodziewać.
Robotę robią tu także brutalne sceny. Nie zrozumcie mnie źle, film nie jest krwawy, a przynajmniej nie przesadnie. Ale sceny te są na tyle niespodziewane, nagłe, dzikie, upiorne, przełamujące jakieś tabu, że po prostu kopią po mordzie. Kilka takich zagrań znajdziemy równomiernie porozkładanych w ciągu całego seansu. Żeby nie spojlerować posłużę się przykładem z “Nocnych istot”.
Pamiętacie scenę, w której bohaterowie siedzą w samochodzie w domu wybiega postać i podbiega do auta, żeby zaraz się okazało, że to demon z nienaturalnie wygiętą szyją? To tutaj takich scen jest więcej, ale wszystkie dotyczą brutalnych zgonów.
Pierwszorzędnie wypada również realizacja. Od dobrze dobranych i świetnie dających sobie radę z rolami aktorów, przez spokojną pracę kamer, nasyconą kolorystykę kadrów, aż po efekty specjalne. Te ostatnie wypadają bardzo korzystnie. Już sam wygląd pierwszego opętanego pełnego tych ropiejących wrzodów robi piekielną robotę. A pozostałe FX i charakteryzacja w niczym mu nie ustępują, czy będzie to wyżeranie mózgu z czaszki, czy wbijana w głowę siekiera. Bohaterowie są z krwi i kości, szczególnie główny bohater, o którym w miarę rozwoju filmu dowiadujemy się coraz więcej, o jego relacjach z byłą żoną, dziećmi, matką itd. Dzięki temu Pedro staje się bardziej namacalny i prawdziwy.
Jakieś minusy? Niestety dostrzegam dwa, choć nie są to duże wady.
Pierwsze to tempo filmu. Nie chce być źle zrozumiany, to nie jest slowburner, film gdzie nic się nie dzieje, bo dzieje się sporo. Ale nie można go nazwać żwawym, historia jest w nim opowiadana bez pośpiechu, jest kilka dłuższych sekwencji, które spowalniają opowieść. Zapewne tak miało być i mi to nie przeszkadzało, ale zaznaczam, że film nie gna na łeb na szyję.
Druga wada jest poważniejsza. Jest nią brak napięcia, brak strachu, brak wywoływania silniejszych emocji. Film oglądałem z zaciekawieniem, ale ani przez chwilę nie czułem nawet jakiegoś podskórnego niepokoju. Niespecjalnie przejmowałem się losem bohaterów. Film po prostu słabo straszy, a szkoda. Są tu co prawda nieliczne sceny, które umiejętnie budowały napięcie, coby wspomnieć chociażby scenę z psem. Trójka ludzi kłóci się ze sobą, a kamera niepokojąco często przenosi się na siedzącego sobie domowego pieska. Widz wyczuwa, że zaraz coś się stanie, nie wiadomo tylko co i kiedy. I ta scena jest genialna. Szkoda, że Rugna nie sięgał po takie chwyty częściej. Gdyby odpowiedniej operować mrokiem i czającym się w nim zagrożeniem tak jak mieliśmy chociażby w przypadku “Nocnych istot” mógłby to być najlepszy horror roku. A tak czuję nieco niewykorzystany potencjał.
Mimo tych wad “When Evil Lurks” to i tak kawał solidnego, nieszablonowego kina unurzanego w argentyńskim folklorze w sposób nowatorski podchodzącego do wyeksploatowanej tematyki opętań. I choćby za to należy mu się uwaga. Dodając do tego nihilistyczny klimat piekła na Ziemi, specyficzne poruszenie wątków religijnych, tła społecznego i psychologii postaci wychodzi jeden z oryginalniejszych horrorów 2023 roku.
Póki co Demian Rugna nie wspomniał o kolejnym projekcie choć muszę rzucić okiem na jego epizod z antologii hiszpańskich horrorów “Satanic Hispanics” z 2022 roku.
Recenzję “When Evil Lurks” obejrzysz także na Youtube: