Reżyseria: Peter Thorwarth
Kraj: USA, Niemcu
Recenzję Krwawego Nieba zobaczysz także na Youtube
Netflixowi udało się wypuścić porządny horror wampiryczny. A to niełatwe w tym bądź co bądź mocno wyeksploatowanym gatunku. Z tej strony Karaś z kanału horrorshow.pl i dziś zapraszam Was do recenzji “Blood Red Sky”, a po polsku “Krwawe Niebo”.
Nadja – matka cierpiąca na chorobę krwi wraz z małym synem Eliasem i dwustoma innymi pasażerami wybierają się w podróż samolotem z Niemiec do Nowego Jorku. W pewnym momencie samolot porywają terroryści, a kobieta zostaje postrzelona. Wkrótce ujawnia się jej mroczna strona. Kobieta jest bowiem wampirem.
“Blood Red Sky” to niemiecko-amerykański horror wampiryczny rozgrywający się w całości w samolocie. Nie jestem fanem kina wampirycznego, ale zarówno ten film (jak i zeszłoroczny “Blood Vessel” rozgrywający się na okręcie) pokazują, że można jeszcze coś ciekawego wycisnąć z tego gatunku. Wystarczy tak naprawdę świeże miejsce akcji, aby w mocno wyeksploatowany gatunek tchnąć nieco nowego życia.
Bo wielki pasażerski samolot to nie tylko prosta tuba z masą siedzeń. Jak nam pokazuje “Krwawe Niebo” to mnóstwo wąskich przejść, ciemnych korytarzy, pomieszczeń służbowych, magazynów pod pokładem, gdzie skryć się może zarówno myśliwy, jak i zwierzyna. Tutaj miejsce akcji naprawdę robi robotę i widzowi udziela się atmosfera klaustrofobii i zaszczucia. Gdyż bohaterowie są uwięzieni w pułapce bez wyjścia na wysokości kilku kilometrów. Nie ma gdzie uciec.
Przestępcy, którzy porywają samolot to bezwzględna banda, która jest zdolna posunąć się do wszystkiego. Terroryzują pasażerów i załogę w sobie tylko znanym celu. Nie zawahają się użyć bezpośredniej przemocy, ot choćby dla przykładu. Z aktorów wcielających się w porywaczy muszę wspomnieć o Dominicu Purcellu w roli Berga, którego większość z Was zna z roli brata Michaela Scofielda z serialu “Prison Break”, ale Dominic zagrał także w kilku horrorach m.in. “Blood Creek”, czy “The Gravedancers”. Tutaj gra tego dużego, ale dość rozsądnego.
Natomiast bandzior o ksywie Eightball to prawdziwy pojeb. Gra go bliżej mi nieznany Niemiec Alexander Scheer, który idealnie odegrał psychopatę po którym można się spodziewać jedynie niczym nieuzasadnionej przemocy. To on tu będzie głównym złym.
Ale pasażerowie muszą się obawiać nie tylko terrorystów. Gdy Nadja zostaje postrzelona okazuje się, że tak naprawdę jest wampirem, a dla uratowania swojego synka zrobi wszystko. Atakuje porywaczy niechcący zmieniając ich samych w krwiopijców. Ci atakują pasażerów również ich zmieniając i tak wkrótce w samolocie aż roi się od spragnionych krwi nieumarłych. Zaczyna się survival horror w ciemnych i ciasnych zakamarkach samolotu.
W tym momencie akcja nabiera tempa, jest żwawo i nie ma czasu na nudę. Są i strzelaniny i walka wręcz i panika pasażerów i bieganiny w te i wewte.
Ludzie kontra terroryści kontra wampiry. Krwi tryska całkiem sporo, choć film nie jest przesadnie brutalny. Zamiast na scenach gore, wyrywaniu flaków i tego typu smaczkach twórcy raczej skupiają się na ych tętnicach zraszających wszystko wokół czerwienią.
Aby zwalczyć tą morderczą tłuszczą matka łączy siły z muzułmaninem Faridem, oraz z niedoświadczonym pilotem i razem muszą nie dość, że przeżyć to sprowadzić samolot bezpiecznie na ziemię.
Na duży plus zasługuje Peri Baumeister w roli matki, którą możecie kojarzyć z serialu “The Last Kingdome”. Jej aktorstwo jest wyraziste, ekspresyjne i wiarygodne. Początkowo z kruchej, chorej kobiety z rozbieganym wzrokiem przekształca się w bestię. W charakteryzacji wampira z łysą głową, uwydatnionymi kośćmi policzkowymi i wielkimi kłami wygląda przerażająco. Jak dzika zwierzyna żerująca na stadzie owiec. Jej postać nie jest także banalna i jednowymiarowa.
W filmie pokazano walkę matki z chorobą wampiryzmu, chęć pokonania tej choroby lub chociażby jej zduszenia, ale i późniejsze jej wykorzystanie do obrony syna przed przestępcami. Poznamy także genezę tej choroby w kilku retrospekcjach, ale tutaj nie będę zdradzał więcej fabuły.
Niestety “Blood Red Sky” posiada kilka denerwujących lub fabularnych. Przede wszystkim mało wiarygodna była za duża zaradność i bystrość syna Nadji Eliasa. Na oko dziesięcioletni dzieciak zachowuje się jak zbyt odważny dwudziestolatek. Także jego wiedza z zakresu budowy samolotów nieco psuje immersję.
Mało realistycznie wypadają też ostatnie sceny i kilka nielogiczności w środku filmu. Niech wspomnę tylko o fakcie, że facetowi z uciętą dłonią zakładają na końcu kajdanki na ręce.
W więcej baboli nie będę się zagłębiać, bo minusy te nie wpływają jakoś mocno na ocenę całości, ale jednak warto o nich wspomnieć.
Twórcom “Krwawego nieba” zależało na typowo amerykańskiego rozmachu, wiecie, dużo wampirów, widowiskowa akcja, wielki samolot, armia przechwytująca go na lotnisku. I to wszystko się udało.
“Blood Red Sky” to dobre kino rozrywkowe pełne wartkiej akcji, ale też z kilkoma wątkami, które nadały produkcji nieco głębi. Godziwa rozrywka jednak z kilkoma scenariuszowymi rysami.