Splat!FilmFest – International Fantastic Film Festival to największy w Polsce festiwal nowego kina grozy, fantastyki, kina gatunkowego i bezkompromisowego kina arthousowego. Do tej pory odbyło się pięć edycji wydarzenia w Lublinie, a od 2018 roku także w warszawskiej Kinotece. Monika Stolat jest jego pomysłodawczynią i dyrektorką. Zapraszam Was do przeczytania wywiadu, który przybliży kulisy organizacji festiwalu.
Horrorshow: Minęło już trochę czasu od ostatniego Splata. Powiedz mi, czy wszystko poszło po Twojej myśli? Czy festiwal się udał? Czy można było coś zrobić lepiej? Czy publika dopisała, i w którym mieście była większą frekwencja?
Monika Stolat: Przy organizacji tego typu wydarzeń zdarzają się nieoczekiwane zwroty akcji i zawsze może być lepiej ale mam poczucie, że wkładam w Splat!FilmFest całe swoje serce, czas i energię, więc jestem zadowolona z festiwalu, bo razem z zespołem daliśmy z siebie wszystko.
Warszawska edycja cieszyła się trochę większą frekwencją, w końcu stolica to dużo większe miasto niż Lublin. Natomiast mam wrażenie, że i w Warszawie, i w Lublinie publiczność Splat!FilmFest stanowią bardzo świadomi widzowie, naprawdę zainteresowani kinem jakie im serwujemy.
Na zeszłorocznym Splacie można było obejrzeć około 30 filmów. Ile filmów musiałaś obejrzeć sama, aby wybrać właśnie te? Jak się znajduje filmy, które można puścić na festiwalu? Czy sama musisz trzymać rękę na pulsie śledząc światowe festiwale i działalność niezależnych twórców, czy też sami się do Ciebie zgłaszają? Jakie masz kryteria, co do wyboru filmów? Głosujecie, dyskutujecie?
Filmów pełnometrażowych w 2019 roku było prawie czterdzieści a zostały wyselekcjonowane z około 300… Filmy są zarówno „zapraszane” na festiwal jak też są zgłaszane do nas przez twórców.
Tworzenie programu międzynarodowego festiwalu filmowego, którego program stanowią w większości premiery, oczywiście wymaga rozeznania w najnowszym kinie światowym. Interesują mnie przede wszystkim dobre filmy, które wpisują się w ideę festiwalu. Zatem na Splat!FilmFest pokazujemy nie tylko horrory i thrillery ale też s-f, czarne komedie, filmy akcji, mroczne dramaty czy rzeczy z dużą dozą absurdu w sekcji WTF.
W zeszłym roku festiwal trafił do federacji Méliès International Festivals Federation. Czy możesz krótko napisać co to za stowarzyszenie i co oznacza dla festiwalu?
Méliès International Festivals Federation to federacja zrzeszająca najważniejsze festiwale kina gatunkowego na świecie. Po pierwsze oznacza to, że zostaliśmy docenieni przez międzynarodową branżę filmową, ludzi z naprawdę dużym doświadczeniem, którzy tworzą ogromne, fantastyczne festiwale z kilkudziesięcioletnią tradycją. Dołączenie do tego zacnego grona, mając na koncie zaledwie kilka edycji festiwalu to dla Splat!FilmFest przede wszystkim wielkie wyróżnienie, motywacja i świadomość, że chyba to, co robimy, robimy dobrze. Celem federacji jest przede wszystkim promocja kina europejskiego, m.in. poprzez realizację specjalnych konkursów. Na Splat!FilmFest organizujemy Méliès d’argent (Silver Méliès), w którym biorą udział europejskie filmy krótkometrażowe a publiczność wybiera najlepszy z nich. W 2019 roku zwycięzcą konkursu został naprawdę świetny „Obłęd” w reżyserii Jakuba Drobczyńskiego.
Który film Ci się najbardziej podobał z zeszłorocznej edycji festiwalu? Co było największym zaskoczeniem?
Mam dużą słabość do „Bacurau”. Miałam przyjemność zobaczyć go na premierze światowej w Cannes w 2019 roku i wciąż pamiętam jak oglądałam go z wypiekami na twarzy i przez cały seans utwierdzałam się w przekonaniu, że właśnie dla takich filmów warto robić Splat!FilmFest.
Ostatecznie wybrałam „Bacurau” na film otwarcia festiwalu.
Zaskoczyła mnie trochę reakcja widzek i widzów na „Mutant Blast” z wytwórni Troma. To był jedyny taki typowy film klasy B w programie, bo Splat!FilmFest raczej stawia na dobre, jakościowe kino (nie licząc retrospektywy Tromy i wizyty Lloyda Kaufmana oraz jego żony Pat Kaufman w 2018 roku). Chwalimy się filmami z festiwali w Cannes, Toronto, Sundance, Berlinale, Wenecji a tu „Mutant Blast” z morderczym szczurem, ninja-delfinem i humanoidalnym homarem w garniturze okazał się jednym z hitów festiwalu i sądząc po opiniach widzek i widzów, film naprawdę podbił ich serca.
Jaki film na festiwalu cieszył się największą frekwencją?
Największą furorę zrobił „Color out of Space” w reżyserii Richarda Stanleya („Hardware”) na podstawie prozy Lovecrafta z Nicolasem Cage’m w jednej z głównych ról. Co mnie cieszy, bo film symbolicznie mógł zainaugurować nową sekcję FANTASTYCZNIE, którą powołaliśmy do życia właśnie w 2019 roku. Na Splat!FilmFest film miał swoją polską premierę, był to też jeden z pierwszych pokazów na świecie.
Publika wybierała swoich faworytów w różnych kategoriach i w kategorii Najlepszy film i Najlepszy scenariusz wygrało “Deerskin” Quentina Dupieux. Co sądzisz o tym filmie? Co spowodowało, że zdecydowaliście się go pokazać na festiwalu?
Właśnie dla takich szalonych filmów stworzyliśmy sekcję WTF. Co roku zastanawiam się czy trafię na filmy wystarczająco absurdalne, żeby mieć co pokazać w tym bloku, na szczęście filmowcy nie zawodzą i zawsze jest co pokazać. W ostatnim roku ta sekcja była naprawdę bardzo mocna.
Bardzo szanuję kino Quentina Dupieuxa. To twórca, który ma swój niepowtarzalny język filmowy i sprawia wrażenie, że ma gdzieś wszelkie konwencje filmowe, robi w kinie co tylko chce a jeszcze pokazują go na festiwalach (premiera światowa „Deerskin” była w Cannes) i kinach. A pod oparami absurdu kryje się też kawał inteligentnego kina. Czekam niecierpliwie na jego kolejny film.
Czy są jakieś istotne różnice w prowadzeniu festiwalu w Warszawie, a Lublinie?
Organizacja edycji warszawskiej jest odrobinę bardziej skomplikowana, bo zespół i biuro festiwalu mieści się w Lublinie ale z nieocenioną pomocą Kinoteki, współpracowników, wolontariuszy i wolontariuszek jakoś udaje się to wszystko spiąć. W tym roku jestem bardzo podekscytowana faktem, że edycja lubelska odbędzie się w nowym miejscu, mianowicie w Kinie CSK w Centrum Spotkania Kultur, które jest najmłodszym i jednocześnie najlepiej wyposażonym kinem w mieście.
W 2018 roku gościem specjalnym festiwalu był prezydent Tromy Lloyd Kaufman. Czy w tym roku planowałaś ściągnięcie kogoś ważnego dla gatunku? Czy masz plany na przyszłości, aby zapraszać kolejne gwiazdy?
Wizyta Lloyda Kaufmana i jego żony Pat Kaufman to był strzał w dziesiątkę. Z rozrzewnieniem wspominam ich wizytę i fantastyczną atmosferę jaką stworzyli na festiwalu. Cały czas jesteśmy w bardzo dobrym kontakcie i mam nadzieję, że jeszcze dane nam będzie się spotkać na żywo. Oczywiście planujemy zapraszać kolejne gwiazdy kina gatunkowego na Splat!FilmFest, trzymajcie kciuki.
Napisz parę słów o zwiastunie festiwalu. Podczas seansów widziałem go ponad 20 razy i muszę przyznać, że robota wykonana wzorowo. Czym się inspirowaliście przy produkcji? Co stanowiło wyzwanie? Opowiedz nieco o jego produkcji.
Za realizację zwiastunów Splat!FilmFest od 3 lat odpowiada Powidok. To studio, które specjalizuje się w teledyskach ale prywatnie reżyser Przemysław Gomuła jest też fanem kina gatunkowego, więc rozumiemy się niemal bez słów. Dobrze pracuje się z ludźmi, którzy nie tylko znają się na filmowaniu ale też rozumieją konwencję. Jak być może widać w zwiastunie, inspiracją dla studia Powidok były m.in. „Suspiria” Argento, „Wilczyca” Piestraka czy kino Mario Bavy. Ja wybieram zawsze piosenki do naszych zwiastunów.
Poniżej zwiastun festiwalu:
Zdaje się, że dla studia Powidok największym wyzwaniem była lokacja. Początkowo miało być to inne miejsce ale ostatecznie nagrywaliśmy w dworku, który był trochę creepy wewnątrz a wejście frontowe miało kształt czaszki! No i na koniec jak zwykle było bardzo zimno a podczas nagrywania scen na dworze oczywiście lało.