Reżyseria: Marc Forster
Kraj: USA, UK, Malta
Cała Ziemia jest atakowana przez hordy zombie. Większość miast padła, ludzkości jest coraz mniej. Gerry Lane podróżuje po świecie, aby odkryć pochodzenie zombie i znaleźć na nie skuteczny środek.
Hollywoodzki blockbuster z Bradem Pittem w roli głównej szumie zapowiadany jako ekranizacja książki Maxa Brooksa pod tym samym tytułem. Tyle, że z tą książką to on nie ma zbyt wiele wspólnego prócz tytułu. Scenariusz jest dziurawy i raczej nie specjalny, oraz tym bardziej nie przedstawia nic, czego byśmy już nie widzieli. Ciekawiej jest natomiast z pojedynczymi scenami i motywami, które raz, są przyjemne dla oka i widowiskowe, a dwa są jakimś novum. Pierwszy raz w historii kina czuć na barkach ciężar, beznadziejność i nieustępliwość zombie apokalipsy. Nawet 30 metrowy mur nie jest przeszkodą dla dziesiątek tysięcy trupów, które wspinają się po sobie jak po drabinach, a jedno zakażenie w grupie po chwili powoduje masakrę. Efekty specjalne są w porządku, choć zabrakło scen gore, zjadania ludzi itp. Aktorstwo nie powala, ale chyba nie miało, bo postacie kiepsko rozpisane i dość papierowe. Jeśli ktoś nie darzy szczególną sympatią filmów o żywych trupach będzie to dla niego odgrzewany kotlet z kilkoma bajerami. Jeśli jednak ktoś lubi filmy o tej tematyce powinien po niego sięgnąć – będzie bawił się dobrze, choć “World War Z” nigdy klasykiem się nie zostanie.