Reżyseria: Sébastien Vanicek
Kraj produkcji: Francja
Kaleb mieszka w wielkim bloku na francuskich przedmieściach. On jak i jego sąsiedzi i znajomi nie mają większych perspektyw na dostatnie życie. Pewnego dnia Kaleb kupuje egzotycznego pająka, który wydostaje się na wolność. Wkrótce cały blog zostaje opanowany przez wielkie i śmiertelnie niebezpieczne ośmionogi.
“Vermines” to koszmar każdej osoby z arachnofobią. To taki [Rec] tyle, że zamiast zombie są pająki. Wielki blok staje się śmiertelną pułapką, gdy egzotyczny pająk zaczyna się rozmnażać, a jego potomstwo rosnąć jak na drożdżach. Kaleb, jego siostra, oraz kilkoro przyjaciół muszą przetrwać w gnieździe prawdziwych potworów.
“Robactwo” straszy nieznanym. Z każdej dziury może wypełznąć włochate monstrum. Może znajdować się pod każdym przedmiotem, być dosłownie wszędzie. Czy ten ręcznik faktycznie się poruszył, czy mi się wydawało? Każda osoba z arachnofobią wie, o czym mówię. Klaustrofobiczne, mroczne wnętrza budynku to idealna kryjówka dla oślizgłych drapieżników.
“Vermines” jest też zaskakująco dobrze zagrany i nakręcony. Z przyjemnością ogląda się dialogi bohaterów, zdawałoby się o niczym, a napięcie kilkukrotnie skutecznie jest rozładowywany żartem sytuacyjnym.
Ale “Robactwo” ma także wydźwięk społeczny. Bo robactwo, to nie tylko pająki. Ale także ludzie zepchnięci na margines, olani przez rząd, przez policję traktowani jak pluskwy, które zalęgły się w gnieździe-blokowisku.