Reżyseria: Jaume Balagueró
Kraj: Hiszpania, USA
Lucía, młoda tancerka okrada swojego szefa ze znacznej ilości narkotyków, czym naraża się na poszukiwania przez jego oprychów. Lucía schronienie znajduje w wielkim bloku o nazwie “Venus” u swojej siostry mieszkającej z córką. Wkrótce dziewczyna zaczyna słyszeć dziwne odgłosy ze strychu. Zbiega się to w czasie z pojawieniem się tajemniczego obiektu na niebie.
“Venus” to hiszpański horror wyreżyserowany przez Jaume Balagueró, twórcę [Rec] i wyprodukowany przez Álexa de la Iglesia (“Dzień bestii”).
Przez większość czasu trwania film stara się być naturalistyczną sensacją. Młoda dziewczyna szuka schronienia w prawie opustoszałym bloku. Poluje na nią kilku bardzo nieprzyjemnych zbirów, ale bez rezultatu. Dziewczyna poznaje podstarzałe sąsiadki, a na niebie pojawia się nowa planeta – ma dojść do zaćmienia słońca.
Wtem Lucía zaczyna doświadczać przerażających snów, a ze strychu słyszy dziwne odgłosy. Wtem Balagueró do świata rzeczywistego przemyca horror sekciarski i demony. Robi to dość późno, ale całkiem umiejętnie. Trzeci akt natomiast to już zupełnie przeszarżowane kino akcji mrugające do widza, że niezupełnie jest na poważnie. Zabieg może i ciekawy, ale nie pasujący do reszty filmu.
Wykonanie natomiast to pierwsza klasa, do czego reżyser nas już niejednokrotnie przyzwyczaił. Aktorstwo, zarówno Ester Expósito w roli Lucí, jak i nawet drugoplanowych postaci jest dobre, aktorzy charakterystyczni i dobrze dobrani do ról, praca kamer daje radę, a zdjęcia robią robotę. Film jest także dość krwawy w drugiej połowie.
Balagueró w “Venus” miesza konwencje i nie do końca może się zdecydować jaki film chce zrealizować. Przez 3/4 trwania ciągnie się niespiesznie, by w ostatnich kilkunastu minutach rozpędzić się niczym sprinter. Warto mu jednak dać szansę i zobaczyć jakie tajemnice kryje w sobie ponury budynek “Venus”.