Kraj: USA, Hiszpania
Dziś opowiem Wam o kolejnej części paradokumentalnego horroru “V/H/S” o podtytule “Viral”.
Zobaczymy tu i rządnego krwi maga, i meksykański kult śmierci, i trafimy do innego wymiaru.
Materiał ten obejrzysz także na Youtube:
“V/H/S” to seria, której pomysłodawcą był Brad Miska, szef portalu Bloody Disgusting. Idea była taka, aby nakręcić paradokumentalną antologię, a każdy z epizodów reżyserował inny twórca związany z kinem grozy. “V/H/S Viral” to trzecia odsłona cyklu.
Tak jak i we wcześniejszych częściach tak i tu jeden epizod przeplata się między pozostałymi. Tym razem nie splata on jednak wszystkich historii w jedną, a jest samodzielnym segmentem.
Opowiada on o Kevinie, który chce stać się sławny dzięki swoim nagraniom na domową kamerę. Pewnego razu koło jego domu przejeżdża pościg policyjny za tajemniczą furgonetką, która porywa jego dziewczynę. Kevin na rowerze rozpoczyna własny pościg wszystko rejestrując kamerą.
Tą część wyreżyserował Marcel Sarmiento, który na koncie miał reżyserię “Martwe dziewczyny”, oraz projekt “ABC’s of Death”.
Muszę przyznać, że ten segment jest najsłabszym ze wszystkich przeplatających się epizodów w całej serii. Niewiele ciekawego się tu dzieje, nie wieje grozą i nic się nie wyjaśnia. Niby opowieść niesie jakieś przesłanie, ale to za mało, żeby zapadł w pamięć.
Pierwszy klasyczny epizod opowiada o nieudaczniku lubiącym robić magiczne sztuczki, które mu jednak nie wychodzą. Pewnego dnia wchodzi w posiadanie magicznego płaszcza dzięki, któremu zyskuje sławę. Sława ma jednak swoją cenę.
Tą część wyreżyserował Gregg Bishop, reżyser kilku horrorów jak “The Other Side”, czy “Dance of the Dead”.
Segment o magiku jest pierwszym w historii serii nakręconym w stylu reportażu telewizyjnego, a nie po prostu zarejestrowanym nagraniem domową kamerą. Epizod pokazuje wywiady telewizyjne z samym magikiem, jego znajomymi, wyjątki z przesłuchania jego asystentki, oraz zarejestrowaną akcję policyjną z jego zatrzymania.
Niby wszystko spoko, ale czasami się zastanawiam: kto filmował daną scenę. W pomieszczeniu był np. sam magik, a ktoś ewidentnie trzymał kamerę. Czy to kolejna sztuczka morderczego płaszcza?
Doceniam ten epizod ze względu na ciekawą, do tej pory w kinie grozy nie eksploatowaną tematykę. Dochodzi do tego żwawa akcja i niezłe wykonanie z kilkoma pomysłowymi efektami specjalnymi. Co to w końcu za magik, co nie chodzi po ścianach, bądź nie znika.
Drugi epizod opowiada o pewnym mężczyźnie Alfonso, który w piwnicy swojego domu zbudował przejście do równoległego wymiaru. Po uruchomieniu urządzenia w portalu widzi siebie w analogicznym pomieszczeniu. Na 15 minut postanawia zamienić się miejscami ze swoim sobowtórem. Równoległy wszechświat wydaje się identyczny. Do czasu…
Ten epizod wyreżyserował Nacho Vigalondo, hiszpański reżyser takich filmów jak “Timecrimes”, czy “Open Windows”.
Kojarzycie efekt motyla? Zjawisko, że jakieś mało znaczące wydarzenie w przeszłości może mieć wielkie konsekwencje dla przyszłych wydarzeń? No to ten segment odpowiada na pytanie, co mogłoby się zdarzyć w alternatywnej rzeczywistości, gdyby ktoś kiedyś przestawił krzesło w inny sposób w swojej kuchni.
Świat do którego wkracza Alfonso szybko przestaje być znajomy, gdy w swoim salonie odnajduje dziwny ołtarz, a za oknem słyszy tajemnicze trąby. A to tylko początek przerażających rewelacji. Ten segment jest najciekawszym z tej części “V/H/S”. Intryguje, wciąga i aż chciałoby się obejrzeć pełny metraż na podstawie tego epizodu.
Ostatni segment opowiada o grupie skatów, którzy wybierają się na meksykańskie odludzie, żeby pojeździć na deskorolkach i ponagrywać swoje wyczyny. W pewnym momencie zostają zaatakowani przez sektę czczącą śmierć.
Ten segment wyreżyserowali Justin Benson i Aaron Moorhead, późniejsi reżyserzy “The Endless” i serialu “Moon Knight”.
Epizod nie ma za dużo sensu. Kilku skatów jeździ na deskach po dnie wyschniętego kanału, kiedy zostają otoczeni przez grupę ludzi w łachach z wymalowanymi twarzami w stylu dia de los muertos. I zaczyna się kilkunastominutowa napierdalanka.
Chłopaki za broń używają swoich deskorolek, jest sporo ujęć z pierwszej osoby, nieco krwi, ale niewiele tu sensu, realizmu, a ostatecznie nie wiadomo wogóle o co chodzi. Jedyny plus jaki dostrzegam to kultyści z końcówki epizodu już po transformacji. Kto ma wiedzieć ten wie.
Niestety “V/H/S Viral” to najsłabsza nie tylko z dotychczasowych odsłon serii, ale także z tych późniejszych. Część ta posiada tylko 3 pełnoprawne historie, a w pozostałych otrzymujemy czasem nawet pięć. Tak naprawdę broni się tylko epizod z równoległym wszechświatem. Segment o magiku przyjemny, ale czuć nie do końca wykorzystany potencjał.