Reżyseria: Jordan Peele
Kraj: USA, Chiny
Czarnoskóra rodzina zostaje zaatakowana w domu przez swoje mroczne sobowtóry.
Po doskonale przyjętym “Get Out” oczekiwania były bardzo duże. Niestety oglądając nową produkcję Peelego ciągle odnosiłem wrażenie, że reżyser chciał jak najszybciej wypuścić kolejny hicior przez, co produkcja sprawia wrażenie niedopracowanej, zrobionej pospiesznie, nieprzemyślanej, chaotycznej w której wyjściowy pomysł może i jest niezły, ale nie starczyło go na całą fabułę. Przyznać jednak trzeba, że nie jest sztampowo: film zaczyna się jak home invasion, by przejść w horror paranormalny z elementami survivalu, a na koniec w postapo. Czy wspomniałem o masie (całkiem niezłych) wstawek komediowych? Wykonanie jest jak na Peelego przystało świetne: kompozycja kadrów, kolorystyka, bardzo dobry soundtrack, mrugnięcia okiem do widza obeznanego z gatunkiem (kasety VHS na początku: Toxic Avenger, Funny Games, Goonies, CHUD), aktorstwo… Spodziewałem się jednak więcej, kuleje to co najważniejsze, czyli opowiadana historia. Nie mniej w zalewie tandet pokroju “Zakonnicy” autorskie “To my” jawi się niczym perełka.